niedziela, 12 marca 2017

Podsumowanie doświadczeń

Dla przypomnienia - celem (intencją) prowadzonych zajęć z etyki zawodowej psychologa jest:
  • przedstawienie wartości i norm etycznych, w które uwikłane jest wykonywanie zawodu psychologa,
  • ukształtowanie umiejętności posługiwania się systemami normatywnymi w odniesieniu do badawczych, diagnostycznych i terapeutycznych działań psychologa,
  • stymulowanie wrażliwości etycznej i refleksji dot. różnych aspektów zawodu psychologa,
  • pogłębianie wrażliwości etycznej dotyczącej działalności badawczej i edukacyjnej,
  • analiza problemów etycznych w różnych dziedzinach psychologii.
Można powiedzieć, że "czysta wiedza" to tylko część tego, co ważne - etyki na da się nauczyć na pamięć. Sposobem sprawdzania wiedzy nie może więc być jedynie test pamięci. Bardzo istotne jest też dostrzeganie oraz rozwiązywanie problemów i umiejętność korzystania z tej wiedzy, a także własnej wrażliwości etycznej. Etyka zawodowa to nie instrukcja obsługi zawodu; to wrażliwość etyczna odnoszona do roli zawodowej. Jedyna drogą uczenia się to refleksja i doświadczanie.


Blog dydaktyczny nie jest moim oryginalnym pomysłem - inspiracją była treść listy dyskusyjnej dotyczącej dydaktyki psychologii PSYTEACH oraz strony Society for the Teaching of Psychology. Blog miał zastąpić pomysł prezentowania dylematów proponowanych przez studentów podczas wykładu i dyskutowania nad nimi.  
Niestety, pomysł prezentacji podczas wykładów okazał się niepraktyczny: nie dało się omówić na całych zajęciach więcej niż 3 dylematy (a w ankietach postulat był taki, by dyskutować 2-3 dylematy na jednym spotkaniu 1,5 godzinnym). Pomysł okazał się też nieudany: jednocześnie prowadziłem dyskusję i byłem jednym z dyskutantów, co owocowało zarzutem braku bezstronności; z drugiej strony dyskusje często były jałowe i - zdaniem studentów w ankiecie - służyły dyskutantom do autopromocji.
Moim zdaniem ważnym elementem nauki etyki zawodowej musi być refleksja etyczna nad realistycznymi problemami zawodowymi oraz poszukiwanie i obrona racji przemawiających za potencjalnym rozwiązaniem dylematu. Skoro więc nie dyskusja bezpośrednia, to sensownym wyjściem była dyskusja pośrednia, w sieci. 
Zazwyczaj to autor bloga (bloger) dzieli się z widownią swoimi przemyśleniami. Tu autorami są studenci. A ja tylko administruję bloga (kieruję ruchem) i - tylko gdy zachodzi taka konieczność - komentuję treści.

Mna też powiedzieć, że blog jest formą oddolnej demokracji sieciowej - każdy może skomentować prezentowane tu przypadki i (prawie) każdy może takie przypadki (dylematy/problemy) publikować.

Od początku istnieje strona WWW stworzona specjalnie dla tych zajęć. Strona jest jednak statyczna i „skończona” (nawet gdy jest uzupełniana); blog jest dynamiczny i nigdy nie jest kompletny i zamknięty; jest na bieżąco współtworzony przez komentarze.
 

Blog do zajęć z etyki zawodowej istnieje od semestru zimowego 2015. Do 10 marca 2017 łączna liczba wyświetleń to 18992. Łącznie ukazało się 248 komentarzy (w tym podsumowania dylematów).

W tym roku akademickim (2016/2017) po raz pierwszy ankieta dotyczyła nie tylko zajęć i sposobu ich zaliczania, ale też blogu.
Wysłałem prośbę o udział w ankiecie do 255 (162+93) osób. Wśród biorących udział 76% to studenci studiów stacjonarnych; 96% z nich publikowało dylemat lub komentarz na blogu i/lub je czytało.
Krótkie ilościowe podsumowanie 46 ankiet (18% słuchaczy):
  • stopień trudności egzaminu testowego oceniono na 3,74 (0,773)
  • stopień przydatności treści wykładu w praktyce psychologicznej oceniono na 4,24 (0,821)
  • stopień przydatności w praktyce psychologicznej treści na blogu oceniono na 4,02 (0,931).
Skala ocen była od 1 do 5.

Ważne dla mnie były odpowiedzi słuchaczy na dwa pytania:

  • czy zajęcia pozwoliły mi znaleźć odpowiedź na pytania, które sobie stawiałem - 72% odpowiedziało, że tak
  • czy zajęcia uświadomiły mi pytania, których sobie nie stawiałem - 91% odpowiedziało, że tak.
Jest to jeden z celów tych zajęć, więc wyniki bardzo mnie ucieszyły.

Zdaniem 78% osób blog uzupełniał treści wykładu, zdaniem 19% tylko częściowo wiązał się z treściami wykładu.


Blisko 61% osób uważało, że lektura postów i komentarzy pomogła im w uczeniu się do egzaminu, 28% było przeciwnego zdania. 

WNIOSEK: ta forma zajęć się sprawdziła. Oczywiście ciągle może być lepiej, więc zmiany będą, ale generalnie kierunek jest dobry.

W ocenie 69% osób punkty za zadanie fakultatywne (dylemat na blogu) powinny być doliczane do punktów za test niezależnie od jego wyniku, zdaniem 19% powinny być doliczane tylko osobom, które zalicza test, a zdaniem 11% nie są wcale potrzebne.

Zdecydowana większość (87%) uważa, że procedura publikowania dylematów jest OK. Jednak 2% uważa, że dylematy nie powinny być publikowane na ogólnodostępnym blogu. Co do publikowania komentarzy to zdaniem 87% aktualna procedura jest OK. W tej sprawie 4% uważa, że powinna być opcja zachowania anonimowości lub posługiwania się pseudonimami. Ok. 2% oczekiwałoby moich opinii na temat komentarzy.


Szczególnie cenne były informacje zawarte w komentarzach do ankiety. Poruszono tam następujące problemy (cytaty z komentarzy):
  • forma egzaminu - forma testu wiedzy z zamkniętymi pytaniami wielokrotnego wyboru nie pozwala na pełną ocenę wiedzy studentów na temat etyki zawodowej i pokazania ich toku myślenia oraz umiejętności argumentowania; kwestii sumienia nie da się zamknąć w wyborze A, B, C czy D; szkoda że nie było pytań otwartych tylko masówka abcd jak zawsze na tych studiach; lepsza formą byłby esej (pytania otwarte) lub (najlepiej) egzamin ustny
  • fakultatywność bloga - nazwanie tej aktywności "fakultatywną" okazało się jednak mylące, gdyż punkty zdobyte w ten sposób wliczały się do puli możliwych do zdobycia punktów, wskutek czego niewykonanie tego "fakultatywnego" zadania obniżało ocenę; jeśli coś jest fakultatywne - nie powinno wpływać na ocenę
  • anonimowość bloga - blog jest pod etycznym znakiem zapytania;
    nie zapewnia wystarczającej anonimowości publikującym; powinna być opcja zachowania anonimowości
  • czy udział w aktywności przynosi pożytek (inny niż zaliczenie przedmiotu) - bardzo dużo nauczyłam się tworząc swoje dylematy, to doświadczenie pozwoliło mi się wczuć w rolę osoby stojącej przed trudną decyzją, mającą nie tylko wyrazić opinię, ale i wziąć za nią odpowiedzialność; czasem mi się wydawało, że studenci nie mieli do końca racji; komentarze były bardzo jednostronne w większości przypadków; wydaje mi się, że przydałoby się więcej komentarzy od prof. Paluchowskiego albo takie krótkie podsumowanie.
Co do formy egzaminu - zasadniczo zgadzam się z osobami, które się na ten temat wypowiadały. Jednak trzeba szukać kompromisu między możliwym a najlepszym. Gdyby egzamin był ustny, to licząc po 15 minut na jedną osobę zająłby on łącznie na obu trybach 64 godziny (w tym ponad 40 godzin na stacjonarnych) czystej pracy bez przerw. Natomiast egzamin z pytaniami otwartymi (esej) wymagałby opracowania klucza, aby procedura oceniania była powtarzalna i bezstronna. Moim zdaniem kompromisem jest stan aktualny - test wiedzy z pytaniami zamkniętymi (które w znaczącej części oparte na materiale z wykładu) oraz blog (który jest rodzajem jednocześnie indywidualnej i zespołowej pracy pisemnej).
Publikacja dylematów nie jest sprawą prostą i wymaga dużej aktywności od autora publikowanego postu. Najlepiej to widać na podstawie liczb. W semestrze zimowym z autorami postów wymieniłem od października 2016 do lutego 2017 łącznie 272 listy. W tym czasie łączna liczba dylematów (dylematów z listy i dylematów własnych) to 21 postów (9+12). Daje to średnio 13 wymian listów. Ja wysłałem w tym łącznie 113 listów (średnio trochę ponad 5 listów do nadawcy). Opublikowano 153 komentarzy, czyli średnio ok. 7 komentarzy na post (dylemat). 
Oczywiście - trudniej opublikować własny dylemat (a korespondencja ze mną na ten temat zabiera wiele czasu), niż brać udział  w dyskusji i sensownie zabierać głos. Dlatego inna jest liczba możliwych do otrzymania punktów dodatkowych.
Nic więc dziwnego w tym, że cała ta aktywność jest także oceniania, a ocena ta jest elementem stopnia. Oczywiście można się spierać, czy punkty dodatkowe powinny być doliczane do punktów za test wiedzy, czy doliczane tylko tym osobom, które osiągnęły limit zaliczenia w teście. Większość uważa, że powinny być doliczane do punktów za test niezależnie od jego wyniku i tak pozostanie.


Co do fakultatywności - faktycznie nazwa nie jest zbyt szczęśliwa, bo - choć oznacza dowolność i pozostawienie do wyboru - to może sugerować nieobowiązkowość takiego działania i w jakimś sensie zbędność. Jest tu pewna analogia z wykładami - obecność na wykładzie nie jest przymusem lecz prawem; student jednak może zostać przeegzaminowany z wiedzy przekazywanej na wykładzie. Nie oceniamy więc „chodzenia” na wykłady, lecz znajomość wiedzy, która tam jest przekazywana. Jest to szczególnie istotne wówczas, gdy założymy, że ta wiedza jest nie tylko potrzebna do "zaliczenia", ale także do wykonywania zawodu (w różnych jego formach). Jednocześnie aktywność na blogu jest formą sprawdzania posiadanej wiedzy (rozłożonego w czasie i z możliwością korekty w dyskusji).
Może więc lepiej będzie aktywność na blogu nazwać "pracą dodatkową" (tylko dla chętnych). Jednocześnie wyraźniej pewnie powinienem podkreślać, że są dwa poziomy uzyskiwania zaliczenia przedmiotu - podstawowy, oparty na obowiązkowym dla wszystkich teście wiedzy (pozwalającym w najlepszym wypadku otrzymać ocenę dobrą) oraz poziom zaawansowany, oparty na aktywności na blogu (co pozwala uzyskać ocenę dobrą plus i bardzo dobrą). Nie sądzę, że krzywdzi to kogokolwiek.

Co do anonimowości - komentarze można zawsze publikować anonimowo, bo takie jest ustawienie bloga (i tak w kilku wypadkach było). Konsekwencją tego jest niemożność doliczenia dodatkowych punktów, co oczywiste. Nawet post można ewentualnie opublikować anonimowo, zastrzegając to w korespondencji ze mną. Inną sprawą jest dostępność bloga. Domyślnie blog jest publiczny i może go czytać każdy użytkownik sieci. Akceptuję ten stan rzeczy, bo może zainteresują się nim psychologowie-praktycy, a nawet może zechcą się włączyć w komentowanie (co byłoby nadzwyczaj cenne). Nie zabiegam jednak o to.

Co do mojego komentowania czy podsumowywania wpisów na blogu - nie jestem do tego przekonany. Może powinienem wymieniać więcej uwag odnośnie do podsumowań dyskusji przez autorów dylematów? Wezmę to pod uwagę.

Pojawił się też taki głos - blog jest formą nabijania statystyk osobie prowadzącej bloga; egzamin powinien sprawdzać poziom wiedzy a nie to czy ktoś robił sztuczny tłum na stronie prowadzącego. Nie wiem, o jakie statystyki chodzi, ale zapewniam, że ich nabijanie nie jest moim zamiarem! Blog nie potrzebuje promocji (wystarczy informacja na wykładzie i na stronie wykładu). Z Polski pochodzi trochę ponad 84% odbiorców, co wcale nie cieszy i pokazuje efekty działania robotów sieciowych. Analiza wejść pokazuje, że one skojarzone z zajęciami i (głównie) egzaminem. Nie korzystam z Google Analytics na Bloggerze, bo (chyba?) nie jest mi to potrzebne.


Pojawił się w komentarzach wątek, czym jest etyka i etyczny dylemat. Były takie głosy:
  • etyka jest jednak płynną, w moim mniemaniu, nauką; etyka jest tak subiektywną dziedziną, że na niektóre pytana nie ma dobrych i złych odpowiedzi
  • skoro mamy do czynienia z dylematem, to znaczy, że nie ma jednoznacznie dobrego rozwiązania; jeżeli istnieje konkretna poprawna odpowiedź, nie mamy do czynienie z dylematem etycznym; często trudno o jednoznaczną odpowiedź z powodu licznych niuansów i czynników wpływających na ocenę danej sytuacji; nie ma jednoznacznie dobrych odpowiedzi w wielu kwestiach związanych z sumieniem.
Etyka nie jest nauką płynną czy subiektywną (relatywną). Różne systemy normatywne odwołują się do różnych kryteriów dobra i zła, mówiąc najprościej (szczęście, doskonałość, użyteczność, godność, obowiązek itp., itd.) Kryteria te jednak dobrze osadzone w danym systemie (teorii). Co więcej - poszukuje się kryteriów (wartości) podstawowych, wspólnych dla różnych systemów i ukierunkowujących działania ludzi. W ramach przyjętych założeń są więc "dobre i złe odpowiedzi"! Przecież chodzi o to, by w ramach działalności zawodowej podejmować decyzje, dające się rozumowo uzasadnić.
A czym jest dylemat etyczny (ciągle w ramach etyki zawodowej psychologów)? Szerszym rozważaniom na ten temat poświęcę następny post. Już teraz jednak można powiedzieć, że podstawową cechą dylematu etycznego nie jest nieusuwalna niemożność znalezienia "lepszego" rozwiązania (gdyby tak było, żadnego dylematu nie dałoby się rozwiązać).