czwartek, 20 października 2016

Dylemat etyczny do opracowania - numer 4

Pracujesz z klientem 19-letnim mężczyzną. Chociaż nie jest to podstawowym problemem, dla którego szukał porady, mówi ci, że rok temu jego najlepszy przyjaciel zmarł tragicznie. Twój klient nigdy nie był na jego grobie, ale teraz uważa, że musi. On nie jest w stanie iść sam, z innymi przyjaciółmi lub rodziną. Pyta, czy pójdziesz z nim.
Przedstawioną sytuację można uznać za dylemat, gdyż psycholog musi wybrać, czy postąpić w sposób, który możliwe, że pomoże klientowi w poprawie jego funkcjonowania, czy też zachować się etycznie i ograniczać kontakty z klientem wyłącznie do stosunków zawodowych. Z jednej strony dobro klienta i troska o jego zdrowie psychiczne powinny być najistotniejsze, ale z drugiej strony wychodzenie poza relację zawodową jest nieetyczne i może zaburzyć relację terapeutyczną, gdyż zaangażowanie się w podwójną relację może zmniejszyć obiektywność terapeuty, a także nasilać pozaterapeutyczną zależność klienta od psychologa, co może skutkować mniejszą efektywnością oddziaływań terapeutycznych. Poza tym nie wiadomo, czy wspólne pójście na cmentarz spowoduje poprawę stanu psychicznego klienta. Możliwe, że towarzyszenie klientowi na cmentarzu będzie miało charakter już nadmiernej, zbyt intensywnej relacji pozazawodowej, która zaburzy relację terapeutyczną i odbierze klientowi szansę na uzyskanie profesjonalnej i efektywnej pomocy.

Kontekst kodeksowy problemu
Kodeks Zasad Etycznych Psychoterapeuty
Zasada 5.a: Psychoterapeuta [...]powinien unikać takich relacji, które mogłyby zmniejszyć jego zdolność do profesjonalnego osądu oraz przyczynić się do wzrostu ryzyka wykorzystania tych osób. W procesie terapii psychoterapeuta przestrzega reguł stosowanego podejścia i nie angażuje się w inną relację niż terapeutyczna. [...]
Kodeks Etyczny Psychoterapeuty Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej
13.1 Specyfika procesu terapeutycznego może wiązać się z koniecznością funkcjonowania w różnych społecznych sytuacjach; konieczne jest odróżnienie stosunków zawodowych od prywatnych oraz unikanie podwójnych relacji.
Kodeks Etyczny Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu
2.1. Psychoterapeuta stara się pozostawać wyłącznie w relacji zawodowej z klientem podczas procesu psychoterapii.

Zagrożone dobra
Zagrożone w tej sytuacji jest dobro klienta. Choć jego trudności związane ze śmiercią przyjaciela nie są podstawowym problemem, dla którego poszukiwał pomocy psychologicznej to z pewnością nie pozostają bez znaczenia. W przypadku gdy psycholog odmówi klientowi, to ten może poczuć się odrzucony i niezrozumiany, co może implikować pogorszenie jego stanu psychicznego, czyli zagrożone byłoby w tej sytuacji dobro klienta, jakim jest zdrowie psychiczne. Klient w sytuacji odmowy oprócz niezrozumienia i odrzucenia może odczuć także brak poszanowania dla siebie jako osoby, która przyszła do psychologa aby uzyskać pomoc, a pomoc ta nie zostanie jej udzielona, czyli można dostrzec zagrożoną godność klienta. Zagrożone może być również dobro psychologa związane z konsekwencjami zachowania nieetycznego w sytuacji przystania na prośbę klienta, czyli zagrożone może zostać dobre imię psychologa.

Potencjalne rozwiązania problemu
1. Przystanie na prośbę klienta i towarzyszenie mu podczas pójścia na cmentarz.
2. Odmowa klientowi i wytłumaczenie, że towarzyszenie mu podczas wizyty na cmentarzu byłoby nieetyczne i mogłoby pogorszyć relację terapeutyczną ze względu na zmniejszoną obiektywność psychologa, a także zaproponowanie klientowi innej formy pracy nad stratą przyjaciela (wymyśloną przez psychologa lub przez samego klienta).
3. W przypadku odmowy klienta dotyczącej innej formy pracy nad stratą, zaproponowanie klientowi pracy tylko nad podstawowym problemem, dla którego szukał porady.

Co należy wziąć pod uwagę, podejmując decyzję?
Aby podjąć tę decyzję należałoby uzyskać odpowiedź na pytania dotyczące tego, jakie znaczenie ma dla klienta pójście na ten grób oraz co powoduje, że musi się tam udać i z jakiego powodu nie może zrobić tego ani sam, ani z nikim bliskim. Bardzo ważna wydaje się rola, jaką miałby pełnić psycholog podczas wizyty na cmentarzu. Dlaczego właśnie z psychologiem klient chciałby się tam udać. Czy terapeuta miałby być po prostu wsparciem i pójść tam, aby dodać klientowi odwagi, czy klient widziałby psychologa w jakiejś innej roli – być może psycholog miałby zastąpić jakąś osobę dla niego znaczącą. Znaczenie mogłoby mieć również to, w jaki sposób klient przyjmie ewentualną odmowę psychologa i czy byłby skłonny do pracy nad stratą przyjaciela w inny sposób – albo wymyślony przez samego klienta, albo zaproponowany przez psychologa.

Konsekwencje każdego rozwiązania
ad 1. W sytuacji przystania na prośbę klienta psycholog zapewne odczuwałby dyskomfort związany nieetycznym zachowaniem. Natomiast klient po wspólnym z psychologiem pójściu na grób przyjaciela mógłby hipotetycznie odczuć poprawę swego stanu psychicznego.
ad 2. Możliwe, że klient przystałby na propozycję psychologa, aby pracować nad stratą w inny sposób. Jednak z drugiej strony istnieje taka możliwość, że klient nie przyjmuje innego rozwiązania niż wizyta na cmentarzu, być może odczuje niezrozumienie ze strony psychologa, w związku z czym relacja terapeutyczna może ulec pogorszeniu.
ad 3. Możliwe, że klient nie będzie chciał pracować tylko nad podstawowym problemem, poczuje, że psycholog nie rozumie jego trudności i nie chce mu pomóc, w związku z czym relacja ulegnie pogorszeniu lub zerwaniu.

Zapraszam do dyskusji - Anita Urbaniak

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komentarz skopiowany i dalsza część dodana i opublikowana poniżej :)

      Usuń
  2. Z uwagi na moje zainteresowanie nurtem poznawczo-behawioralnym, skomentuję powyższą sytuację opierając się na Kodeksie Etycznym Psychoterapeuty Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej. Zgodnie z punktem 4 stanowiącym o odpowiedzialności etycznej psychoterapeuty poznawczego bądź też behawioralnego wobec pacjenta „psychoterapeuta poznawczy bądź też behawioralny powinien uznać zasadę spolegliwej opiekuńczości za podstawową regułę określającą kontakty z klientem”. Spolegliwość rozumiem dosłownie, jako możliwość polegania na kimś. Spolegliwy, to człowiek godny zaufania, ale z drugiej strony to też ktoś, kto jest uległy lub podporządkowuje się innym. Nie mniej, to człowiek wrażliwy na cudze potrzeby i skłonny do pomagania. Odnosząc przymiotnik do postawy psychoterapeuty, niewątpliwie to słuszna i pożądana cecha, która powinna przyświecać pracy z klientem. Idąc dalej „Psychoterapeuta (...) ma prawo do doboru najwłaściwszych i najbardziej jego zdaniem skutecznych działań, metod i strategii dostosowanych do charakteru problemu pacjenta”. Znalezienie się w niestandardowej sytuacji wymaga zrewidowania podstawowych zasad, odniesienia się przede wszystkim do technik preferowanych w owym nurcie i odpowiedzi na pytanie, czy wyrażenie zgody i towarzyszenie klientowi w trudnym „eksperymencie” będzie pomocne nie tylko jemu samemu, ale czy nie naruszy któregoś z punktów kontraktu, ustalonego przecież na samym początku pracy. Bowiem, psychoterapeuta zobowiązany jest do równego traktowania pacjentów, dlatego istnieje obawa, czy wyjątek nie stanie się za chwilę regułą spotkań z danym klientem.
    Podsumowując powyższe, proponuje następujące rozwiązanie: Psychoterapeuta (podkreślam - w świetle teorii poznawczo-behawioralnej) powinien odwołać się do kontraktu zawartego z klientem i przedyskutować problem, mając cały czas na uwadze jego dobro i własne, a także powinien zasięgnąć konsultacji współpracowników i superwizorów, omawiając możliwe skutki podjęcia decyzji o towarzyszeniu klientowi na cmentarzy lub też o odmowie uczestnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem, nawiązując do wskazanych punktów kodeksu etycznego oraz do dobra klienta, które może być w powyższej sytuacji zagrożone, psycholog powinien zachować się w taki sposób:
    1. Spytać, czy to dla klienta ważne i dlaczego?
    2. Jeżeli psycholog uzna, że zgadzając się nie naruszy neutralności relacji terapeuta-klient i jasno uzgodni warunki pójścia na cmentarz z klientem, może zgodzić się na jego prośbę pod warunkiem towarzyszenia w pójściu na cmentarz osoby trzeciej.
    Obecność osoby trzeciej da pewność obu stronom, że terapeuta nie naruszy przy tym intymności w relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Myślę, że kwestia ważności i poznania stanowiska klienta jest bardzo ważnym aspektem. Omówienie tematu to bezdyskusyjnie obowiązek terapeuty.
      Tylko pytanie - kim miałaby być ta osoba trzecia i czy w ogóle znalazłby się ktoś kto wyraziłby chęć na uczestnictwo (tak naprawdę to ingerencja w relację terapeutyczną). I skąd wiadomo, że to właśnie nie klient naruszyłby intymność w relacji? Z podanych informacji wynika, że opisana sytuacja nie jest podstawowym problemem, z jakim zgłasza się klient. Zastanawiam się, czy angażowanie osoby trzeciej jest konieczne... Skoro pójście na cmentarz nie jest głównym problemem.
      A może to próba sprawdzenia terapeuty ? - "Czy mogę mieć swojegoo terapeutę na wyłączność? I czy zrobi dla mnie wszystko?",
      Problem na pierwszy rzut oka wydaje się błahy :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Zazwyczaj nie komentuje komentarzy. Trochę czuje się przymuszony, bo dyskusja zbacza z głównego nurtu - zamiany relacji profesjonalnej na towarzyską i tego konsekwencji.
      Co do szczegółów aktualnej dyskusji - poniżej.
      Stanowisko klienta jest elementem opisu dylematu:
      "Aby podjąć tę decyzję należałoby uzyskać odpowiedź na pytania dotyczące tego, jakie znaczenie ma dla klienta pójście na ten grób oraz co powoduje, że musi się tam udać i z jakiego powodu nie może zrobić tego ani sam, ani z nikim bliskim."
      Ten problem (znaczenie dla klienta) nie jest moim zdaniem błahy.
      Osoba trzecia bardziej jeszcze chyba narusza intymność.

      Usuń
  4. Sprostowanie: ja również uważam, że sprawa nie jest błaha, dla obu stron. Przeciwnie - użycie słowa „błahy” miało na celu jedynie podkreślić, że sytuacja na pierwszy rzut oka tylko wydaje się być prosta, a wcale taka nie jest, wymaga głębszej analizy, nie tylko z perspektywy (etyki) psychologa, ale przede wszystkim klienta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem psycholog w tej sytuacji przede wszystkim nie powinien korzystać z rozwiązania 1, a więc tak po prostu zgadzać się na pójście z klientem na cmentarz. Ważny jest tutaj powód, dla którego klient chce iść właśnie z psychologiem (a nie jakąś bliską osobą) a nie sam fakt pójścia tam. Myślę, że najlepszym wyjściem byłaby szczera i pogłębiona rozmowa na temat znaczenia obecności psychologa na cmentarzu i dopiero późniejsze rozważenie decyzji. Podczas rozmowy warto przedstawić obowiązujące nas przepisy prawne oraz możliwe konsekwencje wyrażenia bądź niewyrażenia zgody na prośbę klienta. Uważam, że ukazanie dwóch opcji i związanych z nimi wątpliwości, których podstawą jest troska o dobro klienta może pomóc klientowi w zrozumieniu ewentualnej odmowy psychologa. Jednak warto zaznaczyć, że nie samo dobro klienta jest ważne. Podczas terapii dobre samopoczucie psychologa jest niezwykle istotne. Psycholog musi pracować w zgodzie z samym sobą, w innym wypadku nie ma mowy o dbaniu o dobro klienta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że przy podjęciu decyzji warto również uwzględnić podstawowy problem pacjenta i jego dotychczasowe wchodzenie w relacje z innymi, w tym również ze swoim psychologiem. Jeśli wcześniej podejmował on próby przejścia na relacje towarzyską, to można śmiało stwierdzić, że i to jest teraz jego intencją.
    Tak jak już inni wspominali wyżej, ewentualna zgoda powinna być poprzedzona rozmową z pacjentem w trakcie której należy poruszyć tematy: dlaczego uważa, że teraz musi pójść na cmentarz, skoro nie miał wcześniej takiej potrzeby? Jak ważne dla niego jest pójście tam? Dlaczego nie jest w stanie pójść tam z nikim innym? Dlaczego poprosił o to akurat swojego terapeutę? Jeśli po odpowiedzi na te pytania nie znalazłbym ukrytych motywów pacjenta ani przeciwwskazań dla jego stanu psychicznego to na miejscu terapeuty zgodziłbym się (o ile u samego siebie nie widziałbym przeciwwskazań, bo ważne też jest aby terapeuta był autentyczny). Jednak na wyjście na cmentarz zawarłbym oddzielny kontrakt, w którym zawarłbym zarówno oczekiwania pacjenta wobec mnie jak i plan wspólnego pójścia. Moim zdaniem ograniczyłoby to zmianę relacji na towarzyską do minimum. Jednak istnieje ryzyko, że pacjent stwierdzi, że takie planowanie wyjścia jest czymś dziwnym i uzna to za zbyt sztywne, co może negatywnie wpłynąć na relację terapeutyczną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą Marta! Mam podobną wizję postępowania w takiej sytuacji. Przede wszystkim skupiłabym się na motywach/ powodach dlaczego klient właśnie z psychologiem chce udać się na cmentarz. Psycholog powinien w takiej sytuacji odnieść się do kontraktu tworzonego na początku relacji oraz praw i obowiązków go ograniczających. Moim zdaniem wspólne pójście klienta i psychologa może dać temu pierwszemu możliwość odebrania relacji na także na innej płaszczyźnie, a nie tylko zawodowej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem, mimo iż zgodnie z zasadami zawartymi w wymienionych kodeksach terapeuta nie powinien angażować się z klientem w relację inną niż terapeutyczna, wspólne pójście na cmentarz nie musi wiązać się z takim ryzykiem. Nie wydaje się mi się również, aby taka wizyta prowadziła do wykorzystania klienta. Dlatego za najbardziej odpowiednie uważam rozwiązanie pierwsze, czyli przystanie na prośbę klienta. Skoro klient mówi terapeucie, mimo iż nie jest to podstawowym problemem, dla którego szukał pomocy, że rok temu zmarł jego przyjaciel, a on sam nigdy nie był na jego grobie, to jest to w tym momencie dla niego bardzo ważne. Ponadto wspomina, że nie jest w stanie pójść z nikim innym. Podobnie jak poprzednicy sądzę, że te kwestie wymagają omówienia z klientem. Wydaje mi się jednak, że skoro klient prosi właśnie terapeutę o towarzyszenie mu podczas wizyty na cmentarzu, to taka prośba może świadczyć o dobrej relacji terapeutycznej, która daje klientowi poczucie bezpieczeństwa oraz może być wyrazem zaufania, którym klient obdarza terapeutę. Być może klient naprawdę nie ma z kim iść na cmentarz, nie jest w stanie zrobić tego sam, a poczucie, że musi odwiedzić grób przyjaciela, jest dla niego źródłem cierpienia. W takiej sytuacji odmowa terapeuty może być bardzo boleśnie przez niego przeżyta. Może on poczuć się odrzucony, zraniony, a także mieć wrażenie, że terapeucie po prostu nie chce się wychodzić z gabinetu lub nie chce mu on pomóc w kwestii, która jest dla niego bardzo ważna. Tym samym relacja terapeutyczna oraz komunikacja między terapeutą a klientem może ulec pogorszeniu. Wydaje mi się również, że wyjście terapeuty i klienta poza gabinet niekoniecznie jest postępowaniem nieetycznym. Terapeuci behawioralni oraz poznawczo-behawioralni jedzą z klientami z zaburzeniami odżywiania posiłki w restauracji lub spacerują w centrum miasta z klientami z agorafobią. Oczywiście interwencje takie są zaplanowane oraz włączone w plan terapii, jednak przykłady te pokazują, że wspólne opuszczenie gabinetu terapeuty może służyć dobru klienta, a także nie musi wiązać się z ryzykiem wejścia w zwielokrotnioną relację lub ze zmianą relacji terapeutycznej w towarzyską. Dlatego też uważam, że w tym przypadku terapeuta, po wcześniejszym omówieniu tego z klientem, powinien udać się z nim na cmentarz. Mógłby to jednak zrobić w ramach sesji terapeutycznej, aby klient nie nabrał przekonania, że jest to przyjacielska przechadzka, a jego relacja z terapeutą ulegnie tym samym zmianie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozpoczęcie dyskusji: 23.10.2016
    Zakończenie dyskusji: 12.01.2017
    Dyskutanci: Monika Cielicka, Paulina Garsztka, Piotr Łabanowski, Aneta Łowińska, Iwona Orzechowska, Marta Wygocka
    W dyskusji dominowało rozwiązanie, aby przed podjęciem decyzji, czy pójść z klientem na cmentarz czy też nie, spytać go o to np., dlaczego istotne jest dla niego pójście na cmentarz, dlaczego nie może pójść sam bądź z inną bliską osobą i z jakiego powodu chciałby udać się tam właśnie z psychologiem. Troje dyskutantów byłoby skłonnych udać się z klientem na cmentarz, ale: jedna osoba podkreśliła, że jeśli psycholog uzna, że wspólne wyjście nie pogorszy relacji terapeutycznej, to może udać się tam z klientem, jednak z jeszcze jedną, trzecią osobą, w obecności której zminimalizowane byłoby ryzyko naruszenia intymności w relacji przez terapeutę. Drugi dyskutant, jeśli po uzyskaniu odpowiedzi na pytania dotyczące m.in. znaczenia obecności psychologa na cmentarzu, nie znalazłby przeciwwskazań, to wyraziłby zgodę, ale zawarłby na to wyjście oddzielny kontrakt. Trzecia osoba wybrała rozwiązanie nr 1, przystałaby na prośbę klienta, gdyż według niej wspólne wyjście na cmentarz nie musi wiązać się z ryzykiem zmiany relacji w pozaterapeutyczną. Jednak, według tej osoby, należałoby zaplanować to wyjście w ramach sesji terapeutycznej i włączyć je w plan terapii, by “klient nie nabrał przekonania, że jest to przyjacielska przechadzka”. Jeden z dyskutantów zaproponował także konsultację z współpracownikiem czy superwizorem, z którym psycholog mógłby omówić możliwe skutki określonej decyzji. Trzy osoby uznały, aby w rozmowie z klientem omówić wcześniej zawarty kontrakt i/lub przepisy prawa, które obowiązują psychologa, by pomóc klientowi zrozumieć ewentualną odmowę psychologa. Dyskutanci zaznaczali, aby mieć na względzie zarówno dobro własne, jak i dobro klienta.
    Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby na początku omówienie z klientem tego, dlaczego nie może udać się na cmentarz sam lub z inną osobą, jaką rolę miałby odgrywać psycholog I z jakiego powodu akurat z nim chciałby udać się na cmentarz. Po wyjaśnieniu tych kwestii, jeśli nic by mnie nie zaniepokoiło, to byłabym skłonna udać się z klientem na cmentarz. Jednak należałoby najpierw omówić z klientem charakter tego wyjścia, zaplanować je i zrealizować w ramach sesji, aby zmniejszyć do minimum prawdopodobieństwo przerodzenia się relacji terapeutycznej w pozazawodową. Nie wydaje mi się, żeby towarzyszenie klientowi na cmentarzu pogorszyło relację terapeutyczną, a wrecz mogłoby ją poprawić i zwiększyć efektywność terapii.

    OdpowiedzUsuń

Udział w dyskusji nad dylematem.