Pracujesz jako psycholog w szpitalu wojewódzkim. Pracujesz też z osobami uzależnionymi od alkoholu. Podczas pełnienia swoich obowiązków zawodowych w szpitalu spotykasz dyrektora. W swobodnej rozmowie mówi ci, że zatrudnił nowego lekarza. Jego specjalizacją jest chirurgia. Dyrektor zachwala kwalifikacje nowego pracownika podkreślając, iż długo szukał odpowiedniego kandydata na tak odpowiedzialne stanowisko. Nowozatrudniony ma być operatorem podczas wielu trudnych i skomplikowanych operacji, które mają przynieść chlubę i podnieść renomę szpitala. Nazajutrz nowy lekarz zostaje przedstawiony personelowi szpitala. Rozpoznajesz w nim swojego niedawnego klienta, on również cię rozpoznaje. Pracowałeś z nim w ramach terapii dla osób uzależnionych od alkoholu. Regularnie uczęszczał na spotkania, był pełen wiary w swoje możliwości walki z alkoholizmem. Po siedmiu tygodniach przestał on przychodzić na terapię. Nie wiesz czy mężczyzna uporał się w pełni ze swoim uzależnieniem.
Na czym polega dylemat
Dylemat
z jakim zmaga się psycholog przedstawia się następująco: czy powiadomić
władze szpitala o możliwym nierozwiązanym problemie alkoholowym nowego
lekarza, który może stanowić potencjalne
zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów, co byłoby naruszeniem
tajemnicy zawodowej, czy dotrzymać tajemnicy zawodowej i nie ujawniać
tych informacji, które uzyskał w czasie terapii.
Dlaczego jest to dylemat
Przedstawiona
sytuacja jest dylematem, gdyż psycholog musi zdecydować, czy dochować
tajemnicy zawodowej zgodnie z art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego
psychologa „Psychologa obowiązuje przestrzeganie
tajemnicy zawodowej.” czy może on potraktować zaistniałą sytuację jako
zagrażającą bezpieczeństwu innych osób o której mówi dalsza część art.
21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa
„Ujawnienie
wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy
poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób.”
Z jednej strony
Lekarz mógł wyzwolić się z nałogu, więc:
- Psychologa obowiązuje tajemnica zawodowa
-
Konstytucja RP zapewnia wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się
(art. 49; art. 51) oraz prawo do ochrony życia prywatnego (art. 47
Konstytucji),
którego ważną składową (według Trybunału Konstytucyjnego) jest
autonomia informacyjna zapewniająca obywatelowi prawo do decydowania o
ujawnianiu ważnych informacji o sobie oraz prawo sprawowania kontroli
nad tego rodzaju informacjami będącymi w posiadaniu
innych.
- Art.
266 Kodeksu Karnego §1. „Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na
siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą
zapoznał
się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością
publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, poglega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”
Z drugiej strony:
Jeśli lekarz nie wyszedł z nałogu:
- może tak być, gdyż okres pozostawania w terapii nie daje pewności co do pełnego pokonania uzależnienia
- podjęciem pracy naraża na potencjalne niebezpieczeństwo swoich pacjentów (art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa „ (…)Ujawnienie
wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy
poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób.”
-
naczelną wartością dla psychologa jest dobro drugiego człowieka - w
przypadku jeśli lekarz jest uzależniony, wyjawiając informacje o nim
chronimy
dobro pacjentów
Potencjalne rozwiązania problemu
- Zachowanie tajemnicy zawodowej przez psychologa. Nie wyjawianie władzom szpitala informacji zdobytych w czasie terapii.
- Naruszenie tajemnicy zawodowej w przekonaniu iż sytuacja dotyczy potencjalnego zagrożenia bezpieczeństwa wielu pacjentów. Poinformowanie dyrekcji mimo braku 100% pewności co do dalszego zmagania się lekarza z uzależnieniem od alkoholu.
- Zaproszenie lekarza (który rozpoznał swego byłego terapeutę) na rozmowę podczas której psycholog poruszy temat uzależnienia i postara się uzyskać informacje co do aktualnego stanu klienta. Podczas spotkania psycholog uświadomi klientowi wagę problemu, możliwe konsekwencje pracy lekarza mimo pełnej gotowości do stawienia czoła obowiązkom i przypomni o złożonej przez lekarza przysiędze Hipokratesa. Zachęci do podjęcia przez lekarza odpowiedzialnej i właściwej decyzji dotyczącej ewentualnego kontynuowania pracy lub zrezygnowania z posady. W przypadku gdy klient wyzwolił się już z nałogu psycholog zachęci lekarza do szczerej rozmowy z dyrektorem, podczas której lekarz wyjawi informacje o przeszłych problemach z alkoholem, swoim obecnym stanie i wspólnie z dyrektorem podejmie decyzję dotyczącą pozostania na stanowisku/odejścia z pracy. Jednocześnie psycholog zapewni o poufności przeprowadzanej rozmowy.
Czyje i jakie dobro będzie zagrożone
W
wypadku zachowania przez psychologa tajemnicy zawodowej i nie
poinformowaniu dyrektora o możliwości dalszego zmagania się lekarza z
uzależnieniem od alkoholu zagrożone będzie dobro pacjentów.
Zagrożone będzie zdrowie i życie ludzi, gdyż lekarz może być w stanie
upojenia lub wykazywać zachowania charakterystyczne dla zespołu
odstawiennego. Nawet trzęsące się dłonie czy trudność w skoncentrowaniu
się na pracy są nie do zaakceptowania w przypadku
tak odpowiedzialnych czynności jakie obejmuje ratowanie zdrowia i życia
ludzkiego.
W
wypadku naruszenia przez psychologa tajemnicy zawodowej i
poinformowaniu dyrektora o możliwości dalszego zmagania się lekarza z
uzależnieniem od alkoholu zagrożone będzie dobro nowozatrudnionego
lekarza. Może on stracić dobre imię i reputację, zyskać etykietę
pijaka, stracić posadę w szpitalu (możliwe przecież że wyszedł z
nałogu!). Dodatkowo lekarz może stracić zaufanie do psychologa (do
wszystkich psychologów w ogóle – utrata prestiżu zawodu psychologa
w jego oczach).
Co należy wziąć pod uwagę podejmując decyzję
Podejmując decyzję należy wziąć pod uwagę dobro pacjentów i dobro lekarza, czyli byłego klienta psychologa.
-
Najważniejszą i najpoważniejszą konsekwencją dopuszczenia do pracy na
stanowisku chirurga osoby cierpiącej na uzależnienie od alkoholu może
być
pogorszenie stanu zdrowia pacjentów a nawet ich śmierć.
Prócz
tego straty poniesie szpital, czyli pracodawca psychologa. Pogorszeniu
ulegnie renoma szpitala jeśli rozniesie się wieść o najmniejszym nawet
błędzie czy przeoczeniu chirurga (choćby
nie stanowiącym zagrożenia dla pacjenta), nie wspominając już o
wypłynięciu na jaw wiadomości o pracującym „lekarzu pijaku” (problem
mogą zauważyć inni lekarze czy personel a nawet inni pacjenci).
-
Aktualność problemu alkoholowego lekarza. Możliwe, że lekarz uporał się
ze swoim problemem i wyszedł z nałogu. Może trwa w trzeźwości. Należy
zdecydować czy na pewno bezpośrednie dobro
pacjentów jest zagrożone.
Zapraszam do dyskusji
Sandra Polus
Będąc psychologiem w opisanej sytuacji, wiem że: 1. nowy lekarz jest alkoholikiem, 2. nie ma wyleczonych alkoholików, są tylko niepijący alkoholicy. Chirurg znajduje się więc w grupie podwyższonego ryzyka osób mogących spowodować szkodę na zdrowiu lub zagrażają życiu pacjentów.
OdpowiedzUsuńZaproponowane rozwiązanie nr 1 moim zdaniem, jest sprzeczne z art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa „ujawnienie wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób.” Rozwiązanie nr 2 pomija dobro osoby uzależnionej. Z jednej strony chronię zdrowie i życie pacjentów, ale z drugiej strony, zgłaszając sprawę dyrekcji dyskredytuję „nowego kolegę z pracy”. Takim posunięciem mogę doprowadzić do min. obniżenia poczucia własnej skuteczności -> załamania abstynencji (poczucie winy) -> zwiększam ryzyko nawrotu choroby. Narażam lekarza na utratę pracy, na napiętnowanie przez otoczenie, utratę przyjaciół a może nawet na odtrącenie przez rodzinę.
Rozwiązanie nr 3: nowy lekarz chirurg stał się kolegą z pracy, czyli powołując się na art. 52 kodeksu etycznego lekarza: „3.Lekarz wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przekazać przede wszystkim temu lekarzowi. Jeżeli interwencja okaże się nieskuteczna albo dostrzeżony błąd lub naruszenie zasad etyki powoduje poważną szkodę, konieczne jest poinformowanie organu izby lekarskiej 4.Poinformowanie organu izby lekarskiej o zauważonym naruszeniu zasad etycznych i niekompetencji zawodowej innego lekarza nie stanowi naruszenia zasad etyki” wnioskuję o relacji jaka powinna być zachowana między specjalistami.
Podsumowując: rozwiązaniem może być rozmowa z chirurgiem, w której: 1. odwołam się do zasady poufności: zwłaszcza o istniejących wyjątkach od tej reguły 2. udzielam informacji o postępowaniu w czasie ewentualnej sytuacji kryzysowej, 3. zachęcam by lekarz odbył co najmniej jeszcze jedną sesję, podczas której oceniłabym nastrój i kondycję psychiczną pacjenta w oparciu o narzędzia, wywiad.
Nie mam jednak pomysłu jak zachować się wobec pracodawcy, chociaż intuicja moralna podpowiada mi, że dyrekcja powinna wiedzieć. Jednak by móc powiadomić szpital, muszę mieć dowody na to, że chirurg nadal tkwi w nałogu, a bez badania psychologicznego, nie jestem w stanie tego wywnioskować, tym samym bez „dowodów” nie mogę robić zamieszania wokół tej sprawy i działać krzywdząco wobec lekarza, na dodatek bez jego wiedzy.
Z zasady nie wtrącam się w dyskusję, ale chciałbym zwrócić uwagę na to, że sformułowanie "poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo ... innych osób" powinno być rozumiane nie ogólnie, ale specyficznie - że takie osoby(taką osobę) da się wskazać z imienia i nazwiska. Tylko bowiem wtedy będzie można je (ją) ostrzec (jak w omawianym precedensie na wykładzie).
UsuńW moim odczuciu, rozwiązać sytuację może tylko poufna rozmowa z lekarzem. Dzięki niej możemy nie tylko zorientować się w obecnej sytuacji naszego niedawnego klienta ale też wesprzeć go walce z nałogiem i zaproponować pomoc w razie problemów (bo nawet jeśli obecnie nie pije alkoholu, problem może powrócić). Dobrym pomysłem wydaje mi się też zachęcenie do powrotu na terapię, przynajmniej krótką. Jednak myślę, że dobrym posunięciem było by skierowanie klienta do innego terapeuty, ponieważ łączyć nas będą również kontakty zawodowe co może źle wpływać na proces terapeutyczny. W moim odczuciu jest to najbardziej odpowiedzialne wyjście, ponieważ zarówno rozwiązanie problemu poprzez dochowanie tajemnicy lub jej wyjawienia jest działaniem najbardziej opartym o niewiadome - nasze domysły na temat obecnej sytuacji lekarza. W moim odczuciu jednak, w przeciwieństwie do wcześniejszego komentarza, dyrekcja szpitala nie musi zostać powiadomiona o problemie, jeśli nic nie wskazuje na powrót klient do alkoholu. Może skończyć się to nadmierną stygmatyzacją klienta lub nawet powrotem do picia, w momencie, w którym dyrekcja postanowi zerwać współpracę z klientem.
OdpowiedzUsuńNierobienie niczego w tej sytuacji, wydaje mi się być nieetyczne. Jest to sytuacja gdzie powinno się zainterweniować i złamać zasadę poufności, w ten sposób możemy zapobiec krzywdzie wyrządzonej innej osobie (potencjalnym pacjentom chirurga). Trzeba mieć też na uwadze, że były klient po 7 tygodniach przestał chodzić na terapię. U nas jej nie zakończył, więc istnieje możliwość, że osoba nadal miała problemu. Rozwiązanie 3, czyli rozmowa z byłym klientem może więc być trudna iż raz już skończył z nami współpracę. Nasz były klient jako lekarz-chirurg w swojej pracy będzie miał dużo sytuacji stresowych co może doprowadzić do powrotu choroby. Niepijący alkoholik będzie w grupie podwyższonego ryzyka iż znowu zacznie pić. Bojąc się o swój wizerunek czy prestiż, wątpię aby lekarz przyznał się sam do swojej choroby dyrektorowi oddziału. Osoba pijąca często wpada też w nałogi krzyżowe-jeśli obecnie nasz były klient nie pije, pod wpływem dużego stresu może zacząć brak jakieś leki i wpaść w inny nałóg. W takiej sytuacji trudno wybrać mniejsze zło. Jednak przy braku 100% pewności odnośnie problemu z alkoholem chirurga, może nasze wątpliwości rozwiązać superwizja a w późniejszym czasie rozmowa z dyrektorem.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, iż oczywiste jest to, że należy COŚ w tej sytuacji zrobić. Tak więc opcja 1 (niezrobienie niczego prócz dochowania tajemnicy) jest moim zdaniem niewystarczająca. Owszem, art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa „Psychologa obowiązuje przestrzeganie tajemnicy zawodowej” jasno przedstawia nasz zawodowy obowiązek, jednak czy inną (i równie istotną) kwestią nie jest ochrona osób, których zdrowie lub życie może być bezpośrednio zagrożone właśnie przez naszego pacjenta? Rozwiązanie 2 pomimo regulacji prawnych (art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa „Ujawnienie wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób.”) jest w moim przekonaniu także nieodpowiednim sposobem rozstrzygnięcia problemu, ponieważ nie mamy 100% pewności co do dalszego losu naszego pacjenta. Owszem, przerwał terapię z nami ale skąd wiemy, czy nie kontynuował jej z innym psychologiem? Możemy jedynie domyślać się różnych wersji dalszego przebiegu wydarzeń, jednak niezbitych dowodów brak. Poinformowanie dyrektora szpitala bez 100% pewności co do przebiegu terapii lekarza chirurga, może znacznie pogorszyć jego sytuację. Całkowicie zgadzam się z możliwymi skutkami rozwiązania 2, przedstawionymi przez moich przedmówców. Uważam, że rozwiązanie 3 jest w tym przypadku najbezpieczniejsze i najlepsze zarówno dla naszego pacjenta- lekarza, przyszłych jego pacjentów jak również nas samych. Rozmowa z pacjentem umożliwi nam wybadanie sytuacji lekarza chirurga (czy np. kontynuuje terapię gdzie indziej) oraz pozwoli nam na próbę zachęcenia lekarza do spotkania się z nami chociaż na jednej sesji (podczas której będziemy mogli ocenić jego kondycję psychiczną za pomocą profesjonalnego badania psychologicznego). Zgadzam się z pomysłem udania się na superwizję, która pozwoli nam na ujrzenie obecnej sytuacji z nieco innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńSytuacja jest na tyle poważna, że zachowanie tajemnicy zawodowej przez psychologa i niezareagowanie wydaje się nieodpowiednie. Nie mamy pewności, że chirurg ciągle tkwi w tym nałogu, więc powiadomienie dyrekcji nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem, gdyż mogłoby to skutkować utratą pracy oraz dobrego imienia przez nowo zatrudnionego chirurga nawet w przypadku jego abstynencji. Zasadnym rozwiązaniem wydaje się więc szczera rozmowa z lekarzem, niedawnym klientem psychologa, dotycząca problemu alkoholowego. Rozmowa ta może pomóc psychologowi w lepszym zrozumieniu sytuacji swego byłego klienta. Według mnie, jeśli nic nie wskazywałoby na ciągłe tkwienie w nałogu, to dyrekcja nie musiałaby się o tym dowiedzieć – by uniknąć ewentualnej utraty pracy przez chirurga (nie wiemy czy dyrekcja byłaby skłonna współpracować z osobą, która miała problem z alkoholem), czy nadania mu etykietki alkoholika. Jednak jeśliby się okazało, że chirurg nadal nie poradził sobie z uzależnieniem i nie korzysta z usług żadnego psychologa/terapeuty, to powinniśmy doradzić mu uczestnictwo w terapii (najlepiej u kogoś innego w związku z tym, że obecnie nasz były klient jest naszym „kolegą z pracy”). Jednak dopiero w przypadku odmowy leczenia powiadomić chirurga o konieczności zawiadomienia dyrekcji. Warto także przypomnieć lekarzowi o ogromnej odpowiedzialności, jaką charakteryzuje się uprawiany przez niego zawód i o możliwych konsekwencjach wykonywania pracy „mimo pełnej gotowości do stawienia czoła obowiązkom” (jak zostało napisane w potencjalnym rozwiązaniu problemu nr 3).
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkimi wcześniejszymi komentarzami, że rozwiązanie nr. 3 (próba rozmowy z lekarzem) jest najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji, tym bardziej, że nasz były pacjent sam nas rozpoznaje, więc może odczuwać jakiś dyskomfort. Należałoby go poinformować o tym, że zachowamy dyskrecję, nie informując nikogo o tym czego dowiedzieliśmy się będąc jego terapeutą. Jednocześnie warto zapytać dlaczego przerwał on terapię u nas i jak obecnie wygląda jego uzależnienie. Możliwe, że kontynuuje leczenie w innej placówce i aktualnie czuje się dobrze. W takim wypadku nie ma żadnych powodów by podjąć kolejne działania. Jeżeli skończył on leczenie (był naszym "niedawnym" klientem, więc szanse na ukończenie terapii pogłębionej są raczej nikłe) to powinno się mu przypomnieć o tym, że uzależnienie jest chorobą chroniczną i nawrót może nastąpić nawet po długim okresie abstynencji. W związku z tym można zaproponować mu np udział w grupach samopomocowej (AA). Istnieje też prawdopodobieństwo, że nie podjął on dalszego leczenia i wtedy należy uświadomić go o niebezpieczeństwie jakie stwarza lecząc w tym stanie pacjentów. Ze względu na mechanizmy uzależniania, może jednak nie ulec naszej argumentacji, a nawet nie podjąć z nami żadnej rozmowy. W takich okolicznościach moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie wiedzy terapeuty na temat uzależnienia do oceny obecnego stanu lekarza poprzez obserwację oraz rozmowę. Jeśli wskazywałaby ona na to, że lekarz nie jest w stanie pełnić swojej funkcji, to myślę, że można o tym poinformować najpierw samego lekarza a następnie jego przełożonego, jednak nie zdradzając informacji, które zdobyliśmy będąc jego terapeutą, a opierając się na jego obserwacji od kiedy został on nowozatrudnionym lekarzem i naszych przypuszczeniach oraz tym do jakiego ryzyka może to prowadzić.
OdpowiedzUsuńTak jak osobę która od 5 lat nie pali papierosów nie nazywamy palaczem, tak samo nie powinniśmy osoby niepijącej od dłuższego czasu nazywać alkoholikiem. Rozumiem że robi się to po to aby zaznaczyć osobom uzależnionym że nawet po latach, powrót do umiarkowanego picia może być bardzo trudny. Unikałbym jednak zdejmowania odpowiedzalności z ludzi i przyszywania im etykiety alkoholika nawet gdy już nie piją. Sam specjalista uzależnień George Vaillant (2003, "A 60-year follow-up of alcoholic men") mówi o tym że picie umiarkowane u osób uzależnionych jest możliwe ale bardzo trudne i na przestrzeni lat prawie zawsze prowadzi albo do zupełnej abstynencji albo do nawrotu uzależnienia. Nie zagłębiająć się w alkoholizm, chcę zaznaczyć że ludzie, nawet któzy mieli okres uzależnienia, mają swój rozum, godnośc i wolną wolę. Portugalia, kraj który miał ogromny problem z heroinistami, zmienił swoje podejście do używek i teraz zamiast wysyłać ludzi do więzienia, używa się pieniędzy z wojny z narkotykami na aktywizację społeczną jednostek uzależnionych. Niewykluczone że w wypadku alkoholizmu chirurga, powrót do pracy, poczucie sensu i odpowiedzialności, spowoduje że osoba ta będzie trzymała się z dala od alkoholu. Dlatego uważam że zawiadomienie kogokolwiek będzię niewłaściwe. Niewłaściwe nie tylko dlatego że złamiemu tajemnicę zawodową ale też dlatego że wykarzemy się pychą sądząc że wiemu coś więcej o człowieku niż on sam. Pozostaje kwestia do rozważenia czy psycholog powinien zachować swoją wiedzę dla siebie ale baczniej przyglądać się chirurgowi czy nie wykazuje objawów tego że przychodzi do pracy pijany lub na kacu czy też psycholog powinien porozmawiać z chirurgiem sam na sam. Inne możliwości, przy takim zasobie informacji, wydają się być niewłaściwe bo narażają na szwank dobre imię tak chirurga jak i psychologa (za złamanie tajemnicy zawodowej).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Adam Łut
Adam, zgadzam się całkowicie z Tobą, przede wszystkim w tym fragmencie:"wykażemy się pychą sądząc że wiemy coś więcej o człowieku niż on sam." Psycholog nie jest wróżką i nie jest w stanie stwierdzić czy ten człowiek umyślnie, bądź nieumyślnie kogoś skrzywdzi w bliżej nieokreślonej przyszłości. Nawet jeżeli nadal ma problem z alkoholem i upija się do nieprzytomności w weekendy to dopóki przychodzi trzeźwy do pracy i wykonuje dobrze swoje obowiązki, to nie mamy prawa ingerować w jego życie (z wiedzy o uzależnieniach wiemy, że to jest możliwe, alkoholizm to brak kontroli na ilością wypijanego alkoholu, nie nad tym kiedy się pije). Donoszenie na kogoś "awansem" za to że jest statystyczne prawdopodobieństwo, że kogoś skrzywdzi jest absurdalne. Jeżeli kogoś to nie przekonuje to powiem tak: Dlaczego ten psycholog postąpił tak nieetycznie i pozwolił chirurgowi z alkoholizmem, który wypadł u niego z terapii pójść w świat i leczyć dalej ludzi?? Przecież przez te siedem tygodni na pewno psycholog się dowiedział jaki zawód wykonuje pacjent i powinien się domyślić że dalej będzie to robił jak nie w tym szpitalu to w innym. Idąc tym tokiem myślenia każdy psycholog powinien prowadzić rejestr potencjalnie zagrażających pacjentów, osób z problemami pracujących na odpowiedzialnych stanowiskach i kiedy tylko wypadną mu z terapii, dzwonić na policję, bo jeszcze zrobią coś złego. Inna sprawa: Dziwię się, że nikt dotąd nie zauważył, że łamiąc tajemnicę zawodową bez odpowiedniego powodu psycholog podlega odpowiedzialności prawnej. Z powództwa cywilnego zwłaszcza (o naruszenie dóbr osobistych), ale także odpowiedzialności karnej: Art. 266. § 1. Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. I kodeks nas nie ratuje w tej sytuacji, bo tajemnica zawodowa jest regułą, od której wyjątki trzeba interpretować ściśle, czyli w tym przypadku wyjątek upoważniający do złamania reguły tajemnicy zachodziłby gdyby istniało realne niebezpieczeństwo, a nie "niebezpieczeństwo wystąpienia niebezpieczeństwa".
OdpowiedzUsuńPodsumowując: Psycholog nie może powiadamiać dyrekcji o problemie chirurga. Może sobie z nim porozmawiać na ten temat, właściwie dobrze byłoby to zrobić, aby rozładować niezręczną sytuację i zapytać dyskretnie jak sobie radzi z problemem, ale bardziej na zasadzie troski o byłego klienta, niż w formie szantażu: jak nie zapiszesz się na terapię, doniosę na ciebie do dyrektora (bo do tego by to się ostatecznie sprowadzało). Jednak dopóki lekarz nie zrobić rzeczywiście nie stworzy realnego zagrożenia, to znaczy np. nie przyjdzie pijany do pracy lub ktoś nie zauważy, że znacząco drżą mu ręce i może popełnić jakiś błąd, to nawet jak będzie opowiadał, że nadal pije/bierze, nie mamy prawa przekazywać tego osobom trzecim (byłoby to nie tylko niemoralne, lecz przede wszystkim nielegalne).
Pierwsze zaproponowane rozwiązanie sytuacji, moim zdaniem, nie jest dobrym pomysłem. Wynika to z dostrzeganych przez psychologa możliwych konsekwencji, które mogą ponieść pacjenci szpitala. Powiadomienie władz placówki jest nieodpowiednim posunięciem, ponieważ nie mamy 100% pewności, co do dalszej terapii chirurga oraz jego funkcjonowania. Bierzemy pod uwagę tylko MOŻLIWOŚĆ wystąpienia konsekwencji. Rozwiązanie trzecie wydaje się najrozsądniejsze. W czasie rozmowy z chirurgiem możemy zapoznać się z jego obecną sytuacją, udzielić mu wsparcia i zapewnić o możliwości kontynuowania terapii oraz poinformować o możliwych konsekwencjach.
OdpowiedzUsuńRozwiązanie numer 1 jest sprzeczne z art. 21 Kodeksu etyczno-zawodowego psychologa „ujawnienie wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób.” Rozwiązanie numer 2 może spowodować, że chirurg wróci do nałogu, ponieważ może przez to stracić pracę i ulec stygmatyzacji. Uważam, że w tej sytuacji rozwiązanie numer 3 jest najbezpieczniejsze zarówno dla pacjenta, jak i dla psychologa. Podczas rozmowy psycholog powinien się zorientować, czy chirurg kontynuuje terapię u innego terapeuty. Jeżeli tak jest, nie ma powodów do tego, by podejmować dalsze działania. Jeżeli nie, psycholog powinien zachęcić chirurga do kontynuowania terapii u innego terapeuty i wówczas przypomnieć o jego ogromnej odpowiedzialności za zdrowie i życie pacjentów.
OdpowiedzUsuńŻaneta Koczorowska
PODSUMOWANIE
OdpowiedzUsuńData rozpoczęcia dyskusji: 11.11.2016
Data zakończenia dyskusji: 26.01.2017
Dyskutanci:
Flieger Dorota
Garsztka Paulina
Głowacka Anna
Jarzyńska Aneta
Koczorowska Żaneta
Łabanowski Piotr
Łut Adam
Mroczko Konrad
Orzechowska Iwona
Urbaniak Anita
Wygocka Marta
prof. J. Paluchowski
Propozycje rozwiązań i ich argumentacja:
1. Rozmowa z chirurgiem- najlepsze rozwiązanie przy zapewnieniu o poufności i wyjątkach od niej, poleceniu odbycia dodatkowych sesji u siebie/ u innego terapeuty, wzięcia udziału w spotkaniach AA; pozwoli zorientować się w sytuacji lekarza; rozwiązanie najbezpieczniejsze dla obu stron; pozwoli przypomnieć chirurgowi o wadze i odpowiedzialności związanej z jego zawodem;
Pojawiły się dwie możliwości zastosowania tego rozwiązania:
- rozmowa z zaznaczeniem, że jeśli nie podejmie terapii i będą dowody na to, że pije to zainterweniujemy u dyrektora
-odbycie swobodnej rozmowy, bez nalegania na terapię; przy czym:
• Zachowanie tajemnicy zawodowej. Nie wyjawianie informacji władzom szpitala- nie mamy podstaw do poinformowania dyrekcji; brak 100% pewności; byłoby to nadużyciem naszej wiedzy o pacjencie; możliwe, że doprowadziłoby do stygmatyzacji lekarza
Moim zdaniem dobrą opcją jest ta zakładająca rozmowę z chirurgiem, ale bez nalegania na terapię czy uczestnictwo w grupie AA, bez „groźby” wyjawienia informacji dyrekcji pod pewnymi warunkami.
2. Obserwacja lekarza i rozmowa- pozwoli ocenić obecny stan pacjenta
Moim zdaniem prowadzenie takiej obserwacji na własną rękę jest użyciem posiadanych kompetencji i umiejętności w niekoniecznie słuszny sposób.
3. Udanie się na superwizję- zobaczymy przez to sprawę z innej perspektywy
Trudno mi się odnieść do tego pomysłu. Na pewno nie jest zły, ale nie wydaje mi się byśmy znaleźli przez to rozwiązanie naszego dylematu.
Moje stanowisko: Opowiadam się za opcją zakładającą odbycie rozmowy z chirurgiem. Już sporządzając ten dylemat opcja ta była mi najbliższa. Pewnie dlatego najbardziej szczegółowo opisałam ją już w samym dylemacie. Pragnę jednak zaznaczyć, że rozmowa ta nie może opierać się na zasadzie „Jeśli nie kontynuujesz terapii, to koniecznie musisz na nią iść, wziąć udział w spotkaniu AA, bo jak nie zrobisz tego, to powiem dyrekcji że jesteś alkoholikiem.”
Spokojna rozmowa może pomóc nam uporać się z wewnętrznym dylematem (lekarz powie nam, jak wygląda jego sytuacja), dzięki niej lekarz też odniesie korzyść (może czuć się nieswojo spotykając nas, a w rozmowie zapewnimy go o tym, że zachowamy w tajemnicy informacje uzyskane na sesjach, wyjaśnimy charakter łączących nas teraz relacji, możemy mu polecić kontynuowanie terapii u innego terapeuty jeśli on wyrazi taką potrzebę).
Chirurg nie jest już naszym pacjentem. Teraz bliższa jest nam relacja wiążąca kolegów z pracy. Nie mamy prawa mówić lekarzowi, co ma robić. Nie mamy absolutnie żadnych dowodów na to, że lekarz nadal pije. Z sytuacji przedstawionej w dylemacie wynika, że przynajmniej na razie żaden konkretny pacjent nie jest zagrożony, lekarz nie przyszedł na dyżur pijany. Tylko jeśli tak by się stało, powinniśmy interweniować. I to w oparciu o obecne zachowanie lekarza, a nie w oparciu o nasze domysły co do pozostawania chirurga w sidłach choroby alkoholowej. Z przedstawionej sytuacji wynika, że nie mamy podstaw do łamania tajemnicy zawodowej.