poniedziałek, 29 listopada 2021

Dylemat własny "Tajemnica Zosi"

Pracujesz jako psycholog seksuolog w prywatnej poradni psychologicznej. Na wizycie pojawia się pacjentka, Zosia ma 32 lata. Jest zestresowana i podczas pierwszej wizyty w wymijający sposób odpowiada na pytania o cel wizyty. Udaje Ci się uzyskać od niej odpowiedź. Zosia przychodzi do Ciebie, ponieważ ma poczucie nienormalności i nie akceptuje swojej seksualności. Pacjentka twierdzi, że jest pedofilem. Zauważyła to u siebie już w okresie dojrzewania; przez całe swoje życie najsilniejszy pociąg seksualny odczuwa do dzieci, które nie wstąpiły jeszcze w okres dojrzewania. Pacjentka zapewnia Cię, że tylko raz w życiu dotknęła dziecka w sposób niestosowny i zdarzyło się to cztery lata temu. Opisała, że 8-letnia dziewczynka była córką jej dawnych sąsiadów, którzy zostawili ją pod jej opieką. Zosia jest wyraźnie zawstydzona opowiadając o tej sytuacji, z jej słów wynika, że odczuwa poczucie winy oraz wstyd, mówiąc o tamtym dniu. Z tego co relacjonuje, pod pretekstem zabawy, rozebrała dziewczynkę, dotykała jej miejsc intymnych oraz pobudzała dziewczynkę seksualnie. Zosia mówi, że dziewczynka wtedy nie płakała, nie wyrywała się, nie odczuwała bólu, więc z tego powodu kontynuowała czynność przez jeszcze kilka minut, gdyż nie myślała, że sprawia dziewczynce krzywdę. Jest świadoma niewłaściwości i nielegalności tamtego swojego zachowania, ale jednocześnie przyznaje, że mimo wszystko było to dla niej doświadczenie również przyjemne. Negatywne odczucia i wyrzuty sumienia pojawiły się dopiero po fakcie, kiedy uświadomiła sobie co tak naprawdę zrobiła.
Zosia twierdzi, że od tamtego dnia dobrowolnie nie współżyje seksualnie z nikim oraz, że zdarza się jej oglądać pornografię z udziałem dzieci. Po dłuższej rozmowie okazuje się jednak, że to co opisuje jako “pornografia z udziałem dzieci” to zdjęcia nagich dzieci z plaży, wrzucane na media społecznościowe przez rodziców. Zosia nie zdobywa tych materiałów z nielegalnych źródeł, tylko ogólnodostępnych. Nie jest to pornografia, a erotyka z udziałem dzieci - czyli materiał (dowolny) o tematyce dziecięcej, który jest wykorzystywany w celach seksualnych, a posiadanie erotyki dziecięcej nie jest nielegalne.
Zosia boi się kary w wyniku tego, że ktoś ją przyłapie, zgłosi na policję. Nie chce trafić do więzienia. Wie, że we więzieniu, z wyrokiem za pedofilię, jej zdrowie i życie będzie zagrożone. Utrzymuje, że jedynie dotykała 8-latki i nie sprawiła dziewczynce bólu.
Zosia nienawidzi siebie za to, kim jest. Jako seksuolog, wahasz się, czy nie powinieneś zgłosić przekazanych Ci informacji na policję, ponieważ wiesz, że seksualne wykorzystanie małoletniego jest nielegalne, ale Twój jedyny dowód to tylko deklaracja samej Zosi. Nie masz innych przesłanek do tego, by podejrzewać, że pacjentka złamała prawo.


Na czym polega dylemat?

Problem ma silne zabarwienie moralne. Z jednej strony, psycholog seksuolog chce i ma kompetencje, by poprowadzić terapię takiej kobiety. Chociaż pedofilii nie da się wyleczyć, to odpowiednia terapia może pomóc kontrolować myśli o takiej treści, zmniejszyć ryzyko dopuszczenia się nielegalnych czynności wobec małoletnich oraz pomoże pogodzić się z tym aspektem (pedofil, który czuje do siebie obrzydzenie może np. popełnić samobójstwo w konsekwencji odczuwanej do siebie nienawiści). W wyniku interwencji Zosia ma szansę funkcjonować w społeczeństwie i poczuć się normalnie, zaakceptować swoją seksualność (a te problemy wymieniła jako przyczynę swojej wizyty).

Z drugiej strony, pedofilia jest tematem kontrowersyjnym. Krzywdzenie i wykorzystywanie dzieci jest jednoznacznie potępiane przez ludzi ze wszystkich krajów rozwiniętych.

Dylemat polega więc na wybraniu tego, co powinien zrobić psycholog. Zadbać o dobro pacjentki czy społeczeństwa?

Czyje i jakie dobro/wartości/interesy są tu zagrożone oraz czym są zagrożone?

Zagrożone zgłoszeniem na policję (z art. 200 oraz 202 KK) jest dobro/interesy pacjentki:

Gdy zgłosisz Zosię na policję, z pewnością straci zaufanie do zawodu psychologa. Poczuje się zdradzona, gdyż przyszła do Ciebie ufając, że jej pomożesz. Jeśli zostanie skazana za dopuszczenie się innej czynności seksualnej wobec małoletniej, to we więzieniu zagrożone jest jej zdrowie oraz życie ze względu na panujące we więzieniu “zasady”. Richard Huckle (pedofil i morderca) został zabity we więzieniu. Bijan Ebrahimi robił kiedyś zdjęcia nastolatków-wandali niszczących jego własność, żeby zgłosić to na policję, ale nie zdążył - został spalony przez sąsiadów, którzy pomyśleli, że jest pedofilem. Takich przypadków jest bardzo wiele na całym świecie, ludzie tylko słysząc słowo “pedofil” lub mając nawet nikłe podejrzenia o takim zabarwieniu, potrafią zareagować bardzo szybko, brutalnie, agresywnie. Nie dając nikomu szansy na wyjaśnienie, mogą torturować, znęcać się lub nawet zabić swojego znajomego czy sąsiada, jeśli uznają za pedofila mimo braku jakichkolwiek dowodów winy. Dlatego można podejrzewać, że gdyby ktokolwiek - czy to na wolności, czy potencjalnie we więzieniu - dowiedział się o Zosi, istnieje duże ryzyko, że ktoś dopuści się ataku na jej zdrowie lub życie.

Zagrożone jest dobro społeczeństwa/dzieci w otoczeniu Zosi:

Zosia skrzywdziła już przynajmniej jedno dziecko w niedawnej przeszłości - a przynajmniej tak deklaruje. Choć opisuje to jako doświadczenie, które nie było bolesne dla dziecka, wiesz, że nie ma to żadnego znaczenia, gdyż psychika dziecka mogła zostać nieodwracalnie skrzywdzona. Nie masz również pewności co do tego, czy erotyka z udziałem dzieci, z której korzystała, rzeczywiście znaleziona była w mediach społecznościowych, czy też są to materiały, które Zosia zdobyła sama (być może nakłaniając do tego dzieci ze swojego otoczenia). Mogą to również być o wiele bardziej brutalne, traumatyczne dla dzieci materiały, niż to co przedstawiła jako “zdjęcia z wakacji”. Ze względu na przeszłość Zosi, istnieje ryzyko, że w przyszłości dopuści się czynności seksualnych wobec małoletnich ponownie. Może też być tak, że terapia Zosi zostanie poprowadzona z takim sukcesem, że pacjentka nie tylko zaakceptuje swoją seksualność (co jest jednym z celów terapii), ale uzna, że nie jest to żadne zaburzenie, pogodzi się ze swoją pedofilią na tyle, że uzna ją za normalny i zdrowy przejaw seksualności i zacznie krzywdzić inne dzieci - tym razem bez wstydu i wyrzutów sumienia. Nie masz pewności jak Zosia odbierze terapię i jak to na nią wpłynie.

Jakim rozwiązaniem przypuszczalnie zainteresowane są strony?

Zosia: chce uczestniczyć w terapii, nie chce by jej sprawa stała się znana komukolwiek. Nie chce, by jej zaburzenie seksualne zostało zgłoszone na policję, obawia się odbycia kary we więzieniu. Nie panuje nad tym, na kogo skierowany jest jej popęd seksualny, ale jest przekonana, że jest w stanie kontrolować swoje zachowanie.

Otoczenie Zosi/dzieci w sąsiedztwie: na pewno w otoczeniu Zosi pojawiłby się strach wśród rodziców małoletnich. Nie czuliby się bezpiecznie ze świadomością tego, kim jest, byliby skłonni zgłosić sprawę Zosi, żeby odpowiedziała za wykorzystanie seksualne małoletniej. Chcieliby wszczęcia postępowania, by sprawdzić, czy więcej dzieci (wliczając w to ich własne potomstwo) nie zostało przez nią skrzywdzone.

Czy przy zawiadomieniu policji o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zosię da się zastosować (dowolny) Kodeks Etyki Zawodowej? Czy jest w decyzję uwikłane prawo?

Prawo ma zawsze charakter nadrzędny w stosunku do Kodeksów Etyki Zawodowej i zawarte w nim normy, nie powinny stać w sprzeczności z prawem. Gdy pojawia się kwestia konfliktu między prawem karnym, a Kodeksem Etyki Zawodowej, należy rozważyć dokładnie różne aspekty samej sytuacji i gdzie są one opisane prawnie i czy jest w nią uwikłana tajemnica zawodowa.

Po pierwsze, należy przyjrzeć się dokładniej co mówi art. 73 Kodeksu Wykroczeń:
[Niezawiadomienie o niebezpieczeństwie]
"Kto wbrew swemu obowiązkowi nie zawiadamia odpowiedniego organu lub osoby o wiadomym mu niebezpieczeństwie grożącym życiu lub zdrowiu człowieka albo mieniu w znacznych rozmiarach, podlega karze aresztu albo grzywny.”
Kodeks Wykroczeń nie nakazuje więc ujawnienia informacji o takim czynie, jak ten popełniony przez Zosię w przeszłości.

Jednak przechodząc dalej, do prawa karnego, uzyskujemy inny obraz sytuacji, która trafniej opisuje dylemat co do postąpienia wobec Zosi, gdyż da się tu zauważyć na kim leży obowiązek zawiadamiania.

art. 304 § 1 ustawy z 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego
“§ 1. Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję.”
oraz:
art.  200 Kodeksu Karnego
§  1. Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.”
art. 202 Kodeksu Karnego:
“§  4a. Kto przechowuje, posiada lub uzyskuje dostęp do treści pornograficznych z udziałem małoletniego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§  4b. Kto produkuje, rozpowszechnia, prezentuje, przechowuje lub posiada treści pornograficzne przedstawiające wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Przestępstwa wymienione w art. 200 i 202 są ściganymi z urzędu, a więc każdy (w tym psycholog) ma społeczny obowiązek powiadomienia o nich Policji lub Prokuratury za art. 304 KK. Tu jednak dochodzi kolejna informacja istotna dla sprawy. Jest to obowiązek społeczny, nie karny. Co za tym idzie, za niedopełnienie tego obowiązku nie grożą konsekwencje prawnokarne, o ile nie pracuje się w instytucji państwowej.

Jeśli istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa, to sąd lub prokurator może zwolnić z obowiązku dochowania tajemnicy osoby nią objęte. Jednak Kodeks Etyki informuje, że wymogiem jest, by w sytuacji podjęcia decyzji o złamaniu tajemnicy zawodowej należy koniecznie poinformować przynajmniej Klienta. Złamanie tajemnicy bez jego wiedzy, jest nieetyczne, choć legalne.

Co jednak następuje dalej:

Psycholog nie może być świadkiem w sądzie
Bezwzględny zakaz dowodowy: (Art.. 52 ust. 1 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego)
“Nie wolno przesłuchiwać osób, obowiązanych do zachowania tajemnicy.. …jako świadków na okoliczność przyznania się osoby z zaburzeniami psychicznymi do popełnienia czynu zabronionego pod groźba kary.”

Pedofilia jest zaburzeniem psychicznym należącym do grupy zaburzeń preferencji seksualnych.
Art.. 199 kpk "Złożone wobec biegłego oświadczenia oskarżonego dotyczące zarzucanego mu czynu nie mogą stanowić dowodu."

Poza tym, możesz się zastanawiać, czy w ogóle masz prawo złamać tajemnicę zawodową tylko na podstawie samej deklaracji pacjentki bez jakichkolwiek innych dowodów. Kodeks karny informuje bowiem, że:
Art.  266.  [Ujawnianie informacji w związku z wykonywaną funkcją]
“§  1. Kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Jedynie prokurator lub sąd mogą zwolnić psychologa z tajemnicy zawodowej. To wcale jednak nie oznacza, że psycholog musi ubiegać się o zwolnienie z tajemnicy, żeby zgłosić podejrzenie o popełnieniu przestępstwa - nie na nim jest teraz ciężar podejmowania tej decyzji, gdy spojrzeć na problem z tej strony.

Kodeks Etyczny Psychologa PTP  w wersji z 02.12.2018 r. traktuje o innych aspektach ważnych dla podjęcia decyzji:

Artykuł 7. Odpowiedzialność

“7.1. Psycholog jest świadomy szczególnej odpowiedzialności, wynikającej ze specyfiki wykonywanego zawodu. Jest to odpowiedzialność przede wszystkim wobec odbiorców, ale również wobec społeczeństwa i wobec środowiska zawodowego.
7.2. Psycholog uznaje, że jego działania wobec osoby mogą mieć wpływ na jej otoczenie; stara się przewidzieć zarówno krótko- jak i długofalowe skutki swoich działań i przyjmuje za nie odpowiedzialność. Psycholog dba o to, aby jego działania nie podważały zaufania społecznego do psychologii i psychologów. Jest świadomy wysokich wymagań społecznych dotyczących przedstawicieli zawodów zaufania publicznego.”

Podejmując decyzję w sprawie Zosi można też wziąć pod uwagę Kodeks Etyczny PTTPB:
“Uchylenie tajemnicy jest dopuszczalne tylko w przypadku ochrony dobra wyższego: np. o ile istnieje domniemanie poważnego zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta oraz innych osób.Tajemnica może być wówczas uchylona tylko wobec osób lub instytucji do tego właściwych.”

Występują tu sprzeczności między Kodeksem Etycznym Psychologa oraz Kodeksem Etycznym PTTPB - które nakazują kierowanie się dobrem pacjenta i dochowywanie tajemnicy - a prawem karnym, które stwierdza, że zachowania Zosi są karalne, a Ty masz społeczny obowiązek zareagowania na nie. Możesz reagować w sposób jak najbardziej zgodny z kodeksami zawodowymi oraz kodeksem karnym. Przykładowo, możesz najpierw poinformować pacjentkę o sytuacji, poprosić sąd lub prokuraturę o zwolnienie z tajemnicy i złożyć zawiadomienia na policji dopiero wtedy. Nadal jednak w pewien sposób możesz tym zachowaniem naruszyć dobro pacjentki oraz zaufanie, jakim Cię obdarzyła. Można również stwierdzić, że występują sprzeczności wewnątrz samego KEP. Szczególnie między Artykułem 5 i 10 (chroniącymi pacjenta, dbającymi o jego godność i dobro) a Artykułem 7 - odpowiedzialnością wobec społeczeństwa, dbaniem o dobre imię zawodu.

Możliwe działania i ich konsekwencje
 

1. Zgłoszenie na policję podejrzenia o popełnieniu przez Zosię przestępstwa i złamanie zasady poufności. Psycholog może się zdecydować na to, by wydać pacjentkę w ręce policji, tak, że zostanie wszczęte śledztwo.

Konsekwencje krótkoterminowe: Pacjentka straci zaufanie do psychologów, nie będzie współpracować z policją, co może pogorszyć jej sytuację. Jeśli odmówi terapii swoich zaburzeń może dostać surowszy wyrok.

Konsekwencje długoterminowe: Zosia nie będzie współpracować z żadnym psychologiem. Może zginąć we więzieniu lub zostać skrzywdzona przez współwięźniarki. Jeśli przeżyje, to i tak jej doświadczenia oraz brak terapii mogą sprawić, że po wyjściu na wolność skrzywdzi jakieś dziecko (lub dzieci). Jej relacje z rodziną będą prawdopodobnie zniszczone. Będzie miała problemy ze znalezieniem pracy i ułożeniem sobie życia. Jednak w czasie jej pobytu we więzieniu można mieć pewność, że Zosia nie skrzywdzi żadnego dziecka.

2. Niezgłoszenie sprawy na policję oraz kontynuowanie terapii.

Konsekwencje krótkoterminowe: Zosia będzie uczęszczać na terapię, co może jej pomóc kontrolować swoje zachowania i nie dopuścić do skrzywdzenia dziecka.

Konsekwencje długoterminowe: Zosia będąc na wolności może kiedyś “nie oprzeć się” pokusie i ponownie dopuścić się czynu pedofilii. Psycholog w tej sytuacji jest również obarczony dużym ciężarem psychicznym, odpowiedzialnością, więc może odczuwać strach, że jeśli Zosia złamie prawo i dziecko zostanie skrzywdzone, będzie to wina jego błędnej oceny sytuacji.

3. Niezgłoszenie sprawy na policję oraz odmowa prowadzenia terapii Zosi, by uniknąć podjęcia decyzji i przerzucić odpowiedzialność na innego seksuologa.

Konsekwencje krótkoterminowe: Zosia może nie zdecydować się na wizytę u innego seksuologa. Psycholog może czuć w związku z tym pewną obawę, że zaniedbał zgłoszenie podejrzenia o popełnieniu przez nią przestępstwa.

Konsekwencje długoterminowe: Psycholog nie będzie odczuwać stresu, gdyż “to nie jego odpowiedzialność”, nieważne co zrobi Zosia. Zosia może skrzywdzić jakieś dziecko, gdyż jej pedofilia nie będzie przez nikogo nadzorowana i kontrolowana.


Zapraszam do dyskusji nad tym dylematem
Gabriela Pasik

11 komentarzy:

  1. Moim zdaniem trudna kwestia. Pewnie nie ma tutaj jednego właściwego wyjścia i do końca nie wiem, co bym sama zrobiła. Z jednej strony wydaje mi się, że gdyby rzeczywiście zgłosić podejrzenie na policję i pacjentka okazałaby się winna, a później znalazłaby się w więzieniu, mogłaby uniknąć potencjalnych agresywnych zachowań ze strony innych więźniów, gdyby wzięto pod uwagę jej zaburzenia seksualne, bo wtedy mogłaby przebywać w zakładzie karnym na specjalnych warunkach (np. osobna cela, mogłaby też mieć terapię dla sprawców seksualnych) - jednak jest to wizja tego jak powinno być, a nie wiadomo czy tak by się stało. Z pewnością podjęcie się terapii seksuologicznej takie pacjentki mogłoby jej w pewien sposób pomóc, szczególnie, że osoba ta wydaje się mieć świadomość z wagi czynu, wydaje się go żałować i ma motywację do terapii. Z innej strony, ryzyko ponownych działań nadal występuje i potencjalne szkody są wysokie. Myślę, że ja podjęłabym się takiej terapii z pacjentką, też dlatego, żeby wybadać, jak duże jest zagrożenie, że taka osoba popełni czyn ponownie. Jeżeli jednak w trakcie terapii pacjentka powiedziałaby, że takie zachowania z dzieckiem się powtórzyły, bliżej byłoby mi do powiadomienia policji.
    Kinga Zawada

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trudny i kontrowersyjny temat. Moim pierwszym spostrzeżeniem było, iż na miejscu tego psychologa nie byłabym w stanie sprawy przemilczeć - czułabym współodpowiedzialność, gdyby pacjentka dopuściła się podobnych czynów w przyszłości. Tylko czy mój dyskomfort i poczucie winy są wystarczającym powodem złamania zasady tajemnicy zawodowej? Po zapoznaniu się z przytoczonymi przez Gabrysię podstawami prawnymi z całą pewnością jestem w stanie powiedzieć, że pacjentka dopuściła się przestępstwa oraz, mimo obecnie wyrażanej skruchy, może dopuścić się tego ponownie. Mówi, że obawia się o swoje zdrowie i życie w więzieniu - jednak sama mogła wyrządzić wielką krzywdę (psychiczną) dotykanej dziewczynce. Z drugiej jednak strony, pedofilia istotnie jest zaburzeniem - powinno zatem podlegać leczeniu i zastanowić się należy, czy taką osobę należy traktować w taki sam sposób, jak ludzi u których zaburzeń psychicznych nie stwierdzono. Być może dalsza terapia byłaby bardziej skuteczna i z korzyścią dla większej ilości osób (zarówno Zosi, jak i społeczeństwa). Jeśli Zosia trafiłaby do więzienia, to w żaden sposób nie cofnęłoby to krzywdy już wyrządzonej dziewczynce. Przyznaję jednak, że decyzja byłaby dla mnie niezwykle ciężka, gdyż temat angażuje wiele moich emocji i trudno jest mi zdobyć się na obronę osoby popełniającej przestępstwo seksualne wobec dziecka.
    Aleksandra Wichert

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj się nie wtrącam, ale budzi moje wątpliwości stwierdzenie winy na takiej podstawie "Po zapoznaniu się z przytoczonymi przez Gabrysię podstawami prawnymi z całą pewnością jestem w stanie powiedzieć, że pacjentka dopuściła się przestępstwa". Można tak przypuszczać, ale trudno mieć pewność. Ponadto słaby jest "materiał dowodowy" - lakoniczna deklaracja pacjentki na temat przeszłych zachowań nie jest dla mnie wystarczająca.

      Usuń
    2. Ma Pan Profesor rację, że jest to jednak niewiele dowodów i należałoby być rozsądniejszym. Moją pochopną stanowczość spowodowało zapewne bardzo silne zabarwienie moralne problemu. Po przemyśleniu, prawdopodobnie wstrzymałabym się z działaniami i obserwowała dalszy proces terapeutyczny pacjentki. Dobrze wróży jej skrucha i świadomość niewłaściwości takiego zachowania. Utrzymuję jednak, że mimo wszystko temat jest wyjątkowo trudny.
      Aleksandra Wichert

      Usuń
  3. Temat jest bardzo złożony i wymagający obszernej analizy sytuacji i powstrzymanie się od podejmowania decyzji podjętych w wyniku własnych reakcji emocjonalnych w odpowiedzi na drażliwy, wywołujący silne reakcje temat pedofilii. Psycholog jest częścią społeczeństwa, tak więc bardzo prawdopodobne, że doświadczy silnych emocji w zetknięciu ze sprawą pani Zosi. Uważam, że bardzo cenne przy tej sprawie byłoby wsparcie superwizora oraz poruszenie tej kwestii na terapii własnej, ponieważ zarówno decyzja o zgłoszeniu sprawy na policję, kontynuowania terapii jak i jej przerwanie może wiązać się z trudnymi emocjami i z dużym prawdopodobieństwem zostawi po sobie ślad. Moim pierwszym krokiem w tej sytuacji byłoby lepsze zbadanie opisywanej sprawy m.in. ocena ryzyka dopuszczenia się kolejnego szkodliwego aktu pacjentki wobec dziecka/ dzieci, określenia jej wzorca seksualnego (jak bardzo jest ekskluzywny itp.) oraz dokładne prześledzenie jej toku myślenia, z uwagi na częstą obecność zniekształceń poznawczych, charakteryzujący schemat myślowy osób, dopuszczających się czynów pedofilnych. Z opisu przypadku wynika, że pani Zosia zauważa, że jej skłonności stanowią niebezpieczeństwo, szuka pomocy i jest zmotywowana do zmiany. Sam fakt, że zgłosiła się po pomoc jest wyrazem dużego zaufania do psychologa. W świetle tych informacji zgłoszenie sprawy na policję byłoby skreśleniem wiary pani Zofii w to, że kiedykolwiek otrzyma pomoc. Z drugiej strony nie można zapominać o niebezpieczeństwie przebywania pani Zosi na wolności z łatwym dostępem do kontaktu z dziećmi, jednocześnie trzeba być świadomym, że w momencie, w którym zgłosimy sprawę na policję tracimy nad nią wszelką kontrolę - nie mamy wpływu na poźniejsze jej losy. Pacjentka trafi do miejsca, w którym jej motywacja do zmiany prawdopodobnie zniknie, bo będzie bardziej przejęta ochroną własnego życia i zdrowia w areszcie/ więzieniu. Uważam, że w tym przypadku mamy dużo przesłanek przemawiających za tym, aby wstrzymać się ze zgłoszeniem sprawy na policję i podjąć się terapii pacjentki, ze względu na sprzyjające rokowania (motywacja do zmiany, zaufanie do psychologa, wstyd i poczucie winy ze względu na popełniony czyn, długi okres powstrzymywania się od popełniania czynu). Dodatkowo też, jeśli psycholog podjąłby się terapii tej pacjentki niezwykłe ważną kwestią byłby kontrakt, który ustalałby procedurę, w momencie, gdy pacjentka przyzna, że np. ponownie dopuściła się wykorzystania dziecka itp. Nie ukrywam jednak, że każda decyzja w tej sprawie jest obarczona dużym ryzykiem i wymagałaby intensywnej superwizji. Daria Waligórska

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak moi przedmówcy uważam, że przedstawiona sytuacja jest bardzo trudna. Gabrysia słusznie wskazała, że podjęcie się prowadzenia terapii Zosi, jednocześnie monitorując ryzyko powtórzenia się szkodliwych zachowań, wiązałoby się z przyjęciem na siebie ogromnej odpowiedzialności, a z kolei odmowa lub zgłoszenie sprawy na policję - z oddelegowaniem jej na innych specjalistów czy też instytucje. Adekwatna ocena ryzyka byłaby dla psychologa w tej sytuacji bardzo trudna, bo przecież jedyne dane, do których miałby on dostęp, to słowa pacjentki i to na ich podstawie musiałby rozpoznać, czy zagrożenie skrzywdzenia kogoś jest realne. Jednak przecież Zosia jest dorosłą osobą i to ona odpowiada za swoje zachowania, także w świetle prawa. Nikt inny nie kontroluje tego, jakie decyzje będzie ona podejmować. Psycholog może jednak np. stworzyć z nią kontrakt, w którym zobowiązałaby się ona, że nie będzie zachowywać się w sposób krzywdzący innych ludzi.
    Co ważne, Zosia decyduje się przyjść po pomoc. Jest zmotywowana do zmiany, świadoma szkodliwości swoich wcześniejszych zachowań i obdarza psychologa zaufaniem. To znacznie wzmacnia szansę na powodzenie terapii, dzięki której zniwelowane zostałoby zarówno cierpienie pacjentki, jak i zagrożenie wobec osób z jej środowiska, którym mogłaby wyrządzić krzywdę, gdyby nie zaszła w niej zmiana. Wydaje mi się to najbardziej pożądanym potencjalnym biegiem wydarzeń, ale żeby to mogło być możliwe, również psycholog powinien czuć się wystarczająco kompetentny i gotowy do prowadzenia procesu terapeutycznego dla osoby z tym konkretnym zaburzeniem. Tak jak Daria uważam, że ogromną rolę odegrałaby w tej sytuacji superwizja u doświadczonego seksuologa i terapia własna, a także ustawiczne poszukiwanie wsparcia i rady u różnych innych specjalistów, by móc uchwycić wiele perspektyw. Gdyby psycholog nie czuł, że jest w stanie pracować z Zosią, szczere wytłumaczenie jej tego oraz empatyczne przekierowanie jej do pracy z bardziej odpowiednim specjalistą nie powinno przynieść tak sporej szkody, jak zapewne nieudane próby współpracy “na siłę”.
    Jednak to, co w omawianych przeze mnie rozwiązaniach wydaje mi się pominięte, a pilne, to krzywda, jakiej doznała ze strony Zosi ośmioletnia wówczas córka sąsiadów. Głowię się nad tym, w jaki konstruktywny sposób można by otoczyć ją wsparciem. Nie wiadomo, jak dziewczynka to przeżyła i jakie zmiany w jej psychice to spowodowało. Jeśli dobrze rozumiem przypadek, jej rodzice pewnie nie wiedzą, czego doświadczyła ich córka i że potrzebuje ona w związku z tym interwencji specjalisty. Berenika Bartkowiak

    OdpowiedzUsuń
  5. Opisana sytuacja jest wieloaspektowa, zbudza ona w odbiorcach silne emocje, które jednak nie powinny być wyznacznikiem dalszego postępowania specjalisty. Według mnie znaczący jest fakt, iż Zosia odczuwa poczucie winy oraz wstydu, jest świadoma tego, że postąpiła niewłaściwie. Jednakże negatywne odczucia pojawiły się dopiero po popełnieniu przestępstwa, nie sądziła ona także, że sprawia dziewczynce krzywdę. Zarówno zgłoszenie sprawy na policję, jak i zaproponowanie pacjentce innego terapeuty, będzie przerzuceniem odpowiedzialności na inne służby i osoby. Ponadto przekazanie pacjentki innemu specjaliście godzi w artykuł 5 - Dbałość o dobro odbiorcy Kodeksu Etycznego Psychologa PTP. Nie mamy wówczas kontroli nad tym jak dalej będzie przebiegać terapia Zosi i czy w ogóle podejmie się jej w zakładzie karnym. Nie należy także pominąć faktu, iż określenie ,,pedofil” jest silnie nacechowane pejoratywnie, co może spowodować ataki agresji ze strony współwięźniów. Warto także uwzględnić fakt, iż jedynym dowodem w sprawie jest deklaracja samej pacjentki, nie mamy pewności czy na tej podstawie zostanie wszczęte śledztwo. Ponadto trudno także przewidzieć jakie takie postępowanie karne będzie mieć konsekwencje dla skrzywdzonej dziewczynki ( np. rozmowy z biegłymi sądowymi). Nie należy zapominać o tym, że pacjentka jest świadoma własnych zaburzeń preferencji seksualnych, a ważną i niezbędną rzeczą w terapii jest motywacja wewnętrzna, którą wykazała się pacjentka, zgłaszając się po pomoc. Poza tym myśli i fantazje, które przejawia, powodują u niej silne uczucie dyskomfortu, a jej wyobrażenia seksualne mogą być dla niej źródłem cierpienia i powodować pogorszenie jej funkcjonowania w różnych sferach życia. Według mnie terapia powinna mieć charakter edukacyjny i być nastawiona na skuteczną naukę kontrolowania swojego zachowania i popędu. Gdy potocznie mówimy o ,,leczeniu” pedofilii to rozumiemy to w kategoriach odizolowania czy kary, jednakże sama izolacja, bez oddziaływania farmakologicznego czy psychoterapeutycznego, jest wyłącznie środkiem ochrony społeczeństwa i niczego nie zmienia
    w danej osobie. Można zastosować terapię nastawioną na stłumienie, wygaszenie lub skontrolowanie pożądania i reakcji seksualnych na dzieci. Ponadto nauka odpowiednich, akceptowanych społecznie wzorców postępowania i zachowania może przyczynić się do tego, że pacjentka będzie żyć szczęśliwie, respektując nakładane przez społeczeństwo ograniczenia. Odpowiednia edukacja seksualna powinna oscylować wokół tego by pacjentka uświadomiła sobie szkodliwość popełnionego czynu – fakt, iż dziewczynka nie była dobrowolnym partnerem relacji seksualnej i nie była w stanie w pełni zrozumieć takiej aktywności i udzielić na niej świadomej zgody. Tak jak Berenika uważam, iż należałoby także w swoich dalszych postępowaniach skupić się na dziewczynce i otoczyć ją odpowiednią opieką specjalisty, gdyż dla dziecka takie doświadczenie, nawet jeśli nie jest świadome tego co się wydarzyło, ma bezwzględnie negatywny charakter. Nie można zapominać o tym, że stała się ona obiektem gratyfikacji seksualnej osoby dorosłej, co może mieć dla niej wiele negatywnych konsekwencji. Agnieszka Mrozińska

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z wypowiedziami powyżej, przedstawiona sytuacja wzbudza kontrowersje i ogromne emocje. Z uwagi na to, myślę że należałoby pogłębić diagnozę klientki, prowadzić dalsze konsultacje, aby poznać sposób postrzegania, myśli, emocje i doświadczenia związane z dziećmi. Warto zbadać historię Pani Zosi, dzieciństwo, okres dojrzewania, kontekst rodzinny. Jeśli udałoby nam się poznać szczegóły zdarzenia o którym mówi Pani Zosią na tyle, aby móc ocenić, czy mogło potencjalnie dojść do wykroczenia lub przestępstwa moglibyśmy zdecydować o dalszych krokach. W przypadku nadużycia seksualnego należałoby powiadomić policję o możliwości popełnienia przestępstwa, po uprzednim poinformowaniu klientki. Daria słusznie zaznaczyła, że zgłoszenie się klientki po specjalistyczną pomoc jest oznaką zaufania oraz motywacji do zmiany. Myślę, że istotna jest postawa psychologa. Jeśli zapewnimy klientowi poczucie bezpieczeństwa, ufności i otwarcie przedstawimy mu swoje prawa, ale i obowiązki, wpłynie do pozytywnie na relację terapeutyczną. Warto kontynuować spotkania wspierające, a jeśli psycholog i klient będą mieli chęć oraz możliwość -rozpocząć terapię. W innym rozwinięciu tej sytuacji, jeśli zachowanie Pani Zosi nie nosiłoby znamion nadużycia seksualnego, zachowania pedofilskiego, można rozpocząć pracę nad tym, dlaczego nadało swojemu zachowaniu takie znaczenie, jaki był jej proces myślowy i czemu służył. Jednocześnie uważam, że należałoby skupić się na potencjalnej ofierze Pani Zosi, otoczyć ją odpowiednią opieką, spotkać się z nią i rodzicami. Gdyby sprawa zajęły się służby policyjne, jej zeznania mogłyby być istotnym, a nawet kluczowym elementem. Przede wszystkim warto wdrożyć odpowiednie środki, aby zminimalizować skutki potencjalnego nadużycia, która mogłoby być predyktorem traumy. Nie wyobrażam sobie, gdybym znalazła się w sytuacji, w której posiadam informacje o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci nadużycia seksualnego czy zachowań pedofilskich, a nie zgłosiłabym tego faktu właściwym organom. Być może moje czynniki osobowościowe wpływają na tak surowy głos w tej dyskusji, ale nie wzięłabym na siebie ciężaru tej sytuacji.
    Aleksandra Wójcicka

    OdpowiedzUsuń
  7. W pierwszej kolejności terapeuta powinien zadać sobie pytanie o swoje kompetencje w zakresie leczenia pedofilii oraz szczerze zbadać swoje nastawienie do pacjentki i możliwość oddzielenia jej od zaburzenia, na które cierpi. Jeśli podejmie się terapii pacjenta, który wzbudza jego odrazę może wzmocnić poczucie stygmatyzacji i odrazy do samego siebie oraz zniechęcić do szukania pomocy.
    Jeśli uzna, że nie jest w stanie podjąć się terapii, powinien pomóc znaleźć pacjentce osobę kompetentną i pomóc jej skontaktować się z nią.
    Za zgłoszeniem sprawy na policję, stoi zdrowie dziewczynki, która mogła paść ofiarą molestowania. To jedyna droga, którą terapeuta w tej sytuacji jest w stanie objąć dziecko opieką.
    Za prowadzeniem terapii jednak, przemawia moim zdaniem kilka argumentów.
    Nie mamy pewności, że pani Zosia faktycznie dopuściła się przestępstwa. Jej preferencje seksualne powodują u niej odrazę, cierpi z powodu swojego schorzenia, obawia się więzienia, stygmatyzacji i reakcji środowiska. Swoją seksualność zdaje się trzymać w tajemnicy. Stres jaki odczuwa z tego powodu może powodować różne zniekształcenia. Po opisie fotografii dzieci na plaży jako pedofilii dziecięcej, można nieśmiało przypuszczać, że może również sytuacja, jaką opisuje jako molestowanie, wyglądała inaczej. Należałoby ją zgłębić i zbadać, tym bardziej, że pacjentka opisuje ją jakby nie zdawała sobie sprawy w jej trakcie z tego co robi, co jest zaskakujące biorąc pod uwagę, że nie akceptuje i obawia się swoich popędów i z pewnością dużą uwagę poświęca na ich kontrolowanie.
    Zarówno w interesie pacjentki jak i społeczeństwa jest przede wszystkim uchronienie przed sytuacjami dopuszczenia się przez pacjentkę czynności seksualnych wobec dzieci. Pacjentka jest zmotywowana do terapii i zgłosiła się dobrowolnie, do tego obdarzyła terapeutę zaufaniem. To istotne predykatory powodzenia terapii, które nie muszą wystąpić ponownie, jeśli pacjentkę zgłosimy. Niewykluczone, że więcej nie zaufa terapeucie, a izolacja społeczna, będąca alternatywnym rozwiązaniem, będzie jedynie czasowa. Najlepszym rozwiązaniem dla pacjentki oraz społeczeństwa jest trwała kontrola popędów, a w tym pomóc może terapia, najlepiej dobrowolna, którą wspierać będzie wewnętrzna motywacja.
    Należy mieć również na uwadze, że nawet jeśli pacjentka faktycznie dopuściła się molestowania dziecka, postępowanie nie musi tego wykazać. Pedofilia bowiem wzbudza w ludziach silne negatywne emocje i jeśli mielibyśmy pomyśleć, że dzieje się w naszym otoczeniu, komuś kogo znamy, albo co gorsza, pod naszą opieką, czujemy przerażenie, czasem zaprzeczamy. Z tego powodu śledztwa w tej sprawie są skomplikowane i utrudniane na różnych etapach. Kobieca pedofilia jest do tego wciąż tematem tabu, w więzieniach jedynie 1% osób skazanych za pedofilię to kobiety. W tym przypadku nie mamy żadnych dowodów prócz zeznań samej pacjentki. Należy więc wziąć pod uwagę również scenariusz, gdzie sprawę zgłosimy i zostanie umorzona. Konsekwencją takiego przebiegu może być utwierdzenie pacjentki, w przekonaniu, że nie zrobiła nic złego oraz zniwelowanie strachu przed karą. W tej chwili ten strach oraz poczucie winy zdają się motywować pacjentkę do terapii.
    Skłaniałabym się więc do prowadzenia terapii. Zalecałabym uważność terapeuty na sygnały świadczące o możliwości popełnienia nadużycia. Dokładnie zgłębiłabym sytuację opisywaną przez pacjentkę oraz sprawdziła czy ona sama nie jest ofiarą pedofilii. Wciąż miałabym na uwadze wspomnianą dziewczynkę. W idealnym scenariuszu (jeśli opisana sytuacja wyglądała tak jak przedstawiła ją pacjentka), terapia mogłaby doprowadzić do sytuacji, gdzie pacjentka sama podjęłaby kroki by powiadomić rodziców dziewczynki o swoim czynie lub zgłosić się na policję, z troski o dziecko i z chęci pozbycia się poczucia winy. Możliwe, że sąd uznałby okoliczności łagodzące (terapię, przyznanie się) i pacjentka nie wylądowałaby w więzieniu a dziewczynka uzyskała odpowiednią opiekę.
    Zgadzam się również z przedmówcami, że wsparcie superwizora jest w tym przypadku niezwykle istotne.
    Diana Pietrzykowska

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z przedmówcami, że przytoczony w dylemacie temat jest bardzo trudny i kontrowersyjny, każda z decyzji wiąże się także z dużą odpowiedzialnością, obarczona jest ryzykiem - jak to zwykle w przypadku dylematów etycznych bywa. Przemawiają do mnie argumenty związane z faktem, że ważna w tej sytuacji jest oprócz Pani Zosi - oczywiście jej domniemana ofiara i powinna ona być otoczona odpowiednią opieką. Z drugiej - zgadzam się także z głosami, że nie mamy do końca pewności czy do wykorzystania faktycznie doszło, a jeśli tak, jeśli zgłosimy przestępstwo to jak będzie wyglądało samo postępowanie i wyrok?
    Przyznam, że tutaj jest we mnie bardzo duży dysonans. Niby utopijne rozwiązanie byłoby takie, że psycholog zgłasza fakt wykorzystania (ma pewność, że się wydarzyło), ofiara zostaje objęta opieką, a Pani Zosia (być może przy mniejszej karze dzięki okolicznościom łagodzącym takim jak skrucha, czy dobrowolne przyznanie się do popełnienia czynu) - odbywa terapię podczas swojego pobytu w więzieniu, ale po pierwsze - nie wiemy czy do wykorzystania faktycznie doszło, po drugie - powodzenie terapii przy nadszarpnięciu jej zaufania może być wątpliwe, po trzecie - obawiam się, że zjawisko stygmatyzacji i odwetowej agresji ze strony społeczeństwa jest nie do przeskoczenia. Co jeśli skończy się to tak, że po latach pobytu w więzieniu, bez odpowiedniej terapii Pani Zosia wyjdzie na wolność i skrzywdzi jakieś dziecko?
    Jak przedmówcy uważam, że Pani Zosia sprawia wrażenie osoby zmotywowanej do terapii, świadomej wagi swojego problemu, związanego z tym niebezpieczeństwa - to wskazuje, że pacjentka może dobrze rokować w terapii. Zdecydowanie uważam , że jeśli psychoterapeuta podjąłby decyzję o prowadzeniu terapii Pani Zosi - nie powinien robić tego za wszelką cenę, ale przede wszystkim opierać się na przekonaniu, że posiada wiedzę i kompetencje wystarczające w tym kierunku, a także, że jest w stanie poradzić sobie psychicznie z tą sytuacją, by nie prowadzić do stygmatyzacji Zosi (mogłoby to sabotować cały proces terapii).
    Jeśli terapeuta podjąłby decyzję, że z powodu braku kompetencji, czy też swojego nastawienia nie jest w stanie podjąć decyzji, czy prowadzić terapii - opcja trzecia tzn. związana z “przerzuceniem odpowiedzialności na innego seksuologa” byłaby moim zdaniem ok, jeśli polegałaby na czymś więcej niż wyłącznie odmówieniu Zosi. To znaczy udzieleniu pomocy w znalezieniu innego seksuologa, który podejmie się pracy z Zosią. Jeśli opierałoby się to wyłącznie na odmowie - mam poczucie, że w takiej sytuacji psycholog wystąpiłby zarówno wbrew Kodeksowi Karnemu - nie zgłaszając domniemanego przestępstwa, a także wbrew Kodeksowi Etycznemu Psychologa tzn. nie biorąc pod uwagę skutków swoich działań (a odmowa prowadzenia terapii moim zdaniem mogłaby sprawić, że Zosia zwątpi w realne możliwości uzyskania fachowej pomocy psychologicznej, nie będzie szukała jej dalej - domniemany czyn ani nie zostanie zgłoszony, ani przez brak podjęcia terapii w żaden sposób nie zostanie zminimalizowane cierpienie Zosi i ryzyko dla społeczeństwa).

    Maria Lewicka

    OdpowiedzUsuń
  9. W dyskusji wzięło udział 8 osób: Kinga Zawada, Aleksandra Wichert, Daria Waligórska, Berenika Bartkowiak, Agnieszka Mrozińska, Aleksandra Wójcicka, Diana Pietrzykowska, Maria Lewicka.

    Większość była za wstrzymaniem się przed angażowaniem policji na ten moment oraz kontynuacją terapii Zosi. Opinie były dość podobne, różniły się rozwijaniem dodatkowych wątków (pogrubione), dochodząc do podobnych wniosków.

    1. Podjąć się terapii Zosi, a tylko w razie gdyby sytuacja wykorzystania się ponowiła - powiadomić organy ścigania. Postępowanie na tym etapie może nie wykazać niczego, a jedynym jego rezultatem będzie utrata zaufania Zosi oraz narażenie na dodatkowy stres dziewczynki. Po odpowiednio przeprowadzonej terapii Zosia może sama zgłosić się na policję.

    2. Zgłosić się po wsparcie superwizora, poruszyć temat na własnej terapii. Również ocena ryzyka ponownego popełnienia czynu pedofilii przez Zosię, określenia jej wzorca seksualnego, toku myślenia.

    3. Podpisanie z Zosią kontraktu, w którym zobowiąże się do nie krzywdzenia innych. Nie zgłaszanie na policję oraz kontynuacja terapii, ew. przekierowanie do innego terapeuty, jeśli psycholog nie czuje się "na siłach" podjęcia takiego trudnego tematu.

    4. Zaproponowany plan interwencji - terapia o charakterze edukacyjnym, nakierowana na zrozumienie szkodliwości czynu oraz terapia skierowana na stłumienie, wygaszenie i kontrolowanie pożądania wobec dzieci.

    5. Poznanie kontekstu życiowego pacjentki. Po zdobyciu większej ilości dowodów świadczących o popełnieniu czynu zabronionego, powiadomienie policji po poinformowaniu pacjentki. Jeśli dowody się nie pojawią, to kontynuacja terapii skierowanej na to "czemu uznała swój czyn za zachowanie pedofilskie". Nieignorowanie posiadanych informacji ze względu na obciążenie psychiczne.

    6. Prowadzenie terapii "wbrew sobie" może mieć skutek w stygmatyzacji Zosi przez terapeutę i utrudniać, a nawet uniemożliwiać proces terapeutyczny.

    Własna propozycja rozwiązania

    Po zapoznaniu się z każdą opinią i rozważeniu rozwiązań i ich konsekwencji wymienionych przez uczestniczki dyskusji, stworzyłam propozycję rozwiązania, która jest ich syntezą.

    W pierwszym kroku nie powiadamiać policji, dowody nie są wystarczające. Dodatkowo, byłoby to przykrym doświadczeniem dla poszkodowanej dziewczynki. Przy braku znaczących dowodów winy zostalibyśmy “z niczym”. Ani nie pomogliśmy dziewczynce, ani Zosi - utraciła motywację do terapii, zaufanie do nas i być może dopuści się czynu karalnego ponownie.

    Kolejnym krokiem byłoby omówienie sprawy z superwizorem lub na własnej terapii, aby zyskać zewnętrzny ogląd sytuacji, uporządkować uczucia, podjąć świadomą decyzję: czy z czystym sumieniem stwierdzam, że mogę obiektywnie poprowadzić tę terapię?

    Następnie, po uzyskaniu takiego wewnętrznego przekonania, prowadzić należałoby terapię Zosi skierowaną na schematy myślenia, kontrolowanie i wygaszanie popędu, edukację ws. zrozumienia szkodliwości czynu. Istnieją czynniki przemawiające za zastosowaniem terapii tj.: motywacja do zmiany, zaufanie do psychologa, wstyd i poczucie winy, abstynencja. Jeśli terapeuta czuje, że nie jest w stanie poprowadzić terapii obiektywnie, to powinien ją o tym poinformować i zapewnić dostęp do innego terapeuty; może kogoś, kto już kiedyś pracował z pedofilami?

    Należy monitorować sytuację. Gdyby pojawiły się kolejne dowody stanowiące, że Zosia dopuściła się innych czynów zabronionych - powiadomić organy ścigania. Na ten moment nie wydaje się, by jakiekolwiek inne dzieci były zagrożone. Ostatnim aspektem, który pojawił się w dyskusji to: “co dalej ze skrzywdzoną dziewczynką?”. Uczestnicy dyskusji byli zgodni w tym, że należy otoczyć ją opieką psychologiczną, dać jej wsparcie. W tym aspekcie uczestnicy dyskusji nie rozmawiali na temat możliwych rozwiązań, dlatego nie podejmuję się rozwijania tego wątku. To już temat na kolejny dylemat!

    Dziękuję wszystkim za dyskusję.

    Gabriela Pasik

    OdpowiedzUsuń

Udział w dyskusji nad dylematem.