Autorka dylematu jest Agnieszka Sagan (V)
Podczas oglądania telewizji psycholog natrafia na materiał o grasującym w sąsiednim województwie seryjnym gwałcicielu. W związku ze sprawą policja poszukuje osoby, której charakter w toczącym się śledztwie (świadek czy podejrzany) nie jest jeszcze ustalony, a w pokazanym portrecie pamięciowym psycholog z dużym prawdopodobieństwem (choć bez całkowitej pewności) rozpoznaje swojego dawnego klienta.
1. Charakter dylematu
Opisywana sytuacja stawia psychologa wobec konieczności wyboru między dochowaniem tajemnicy zawodowej (pkt. 21 Kodeksu Etyczno-Zawodowego: Psychologa obowiązuje przestrzeganie tajemnicy zawodowej. Ujawnienie wiadomości objętych tajemnicą zawodową może nastąpić jedynie wtedy, gdy poważnie zagrożone jest bezpieczeństwo klienta lub innych osób. Jeśli jest to możliwe, decyzję w tej sprawie należy dokładnie omówić z doświadczonym i bezstronnym kolegą. Materiały poufne powinny być komisyjnie zniszczone, jeżeli zaistnieją warunki grożące ich ujawnieniem), a podjęciem działań mogących zapobiec poważnej krzywdzie osób trzecich (ww. pkt. 21 i pkt. 23 Kodeksu: Psycholog zachowuje wrażliwość etyczną, nie unika rozstrzygania konfliktów moralnych, lecz stara się je dostrzegać, dokładnie rozważa sytuację i podejmuje decyzje kierując się własnym rozeznaniem, w oparciu o naczelne wartości etyczne swojego zawodu. Nawet nie akceptując postępowania osoby, psycholog powinien starać się jej pomóc). Prawny kontekst dylematu wiąże się z Art. 304. Kodeksu Postępowania Karnego § 1. (Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję) oraz Art. 239. Kodeksu Karnego § 1. (Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5).
2. Strony dylematu
Psycholog – jest zobowiązany do przestrzegania tajemnicy zawodowej wobec klienta, ale będąc członkiem społeczeństwa ma obowiązek działać na rzecz jego bezpieczeństwa. Znajduje więc się w stanie zagrożenia niezależności i etyki zawodowej z jednej strony, zaś integralności moralnej i osobowościowej z drugiej. Jeśli z czasem okaże się, że nie podejmując się zgłoszenia, naraził na poważną krzywdę kolejne osoby, koszty emocjonalne i psychiczne takiego obciążenia będą bardzo duże i długotrwałe. Formalny wymiar zagrożenia wolności wydaje się minimalny, ponieważ trudno oczekiwać, że ktoś poza nim będzie miał świadomość zaistniałej sytuacji i nawet jeśli w wyniku postępowania śledczy zdobędą informację o leczeniu psychologicznym poszukiwanego i dotrą do psychologa, nie będą znać stanu jego wiedzy o tej sytuacji.
Były klient psychologa – zagrożone jest jego prawo do zachowania w tajemnicy faktu korzystania z usług psychologicznych, jak również ich treści. Jeśli jest sprawcą, w wyniku interwencji psychologa bezpośrednio zagrożona jest jego wolność, co jednak nie wykracza poza ryzyko, jakie zdecydował się podjąć, popełniając przestępstwo. Jeśli jednak nie jest sprawcą, można domniemywać, że w wyniku powiązania ze sprawą jego wolność, dobre imię i bezpieczeństwo także mogą być zagrożone przez: wymiar sprawiedliwości dążący za wszelką cenę do znalezienia winnego; prawdziwego sprawcę, który będzie mógł podjąć działania mające na celu wyeliminowanie niewygodnego świadka; rodziny ofiar, najbliższe otoczenie społeczne i opinię publiczną, które w wyniku silnych emocji mogą powziąć pochopne przekonania i działania krzywdzące dla niewinnej osoby z powodu samego tylko jej powiązania ze sprawą.
Dotychczasowe ofiary gwałciciela (i ich bliscy) – zagrożone jest ich prawo do dochodzenia sprawiedliwości i ukarania sprawcy przestępstwa, co może mieć także zasadniczy związek z ich stanem psychicznym, ponieważ doświadczana efektywność wymiaru sprawiedliwości powinna stanowić ważny czynnik rekonstrukcji ich poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości.
Potencjalne przyszłe ofiary gwałciciela – krytycznie zagrożone jest ich bezpieczeństwo, nietykalność osobista i dobrostan psychiczny.
Społeczność psychologów – przyjęte przez psychologa rozwiązanie będzie rzutować na opinię społeczną o tym zawodzie. Jeśli wyszłoby na jaw, że psycholog zataił informacje mogące zapobiec krzywdzie kolejnych ofiar gwałciciela, ludzie mogliby zacząć podważać zasadność tajemnicy zawodowej psychologów, a ofiary gwałtów mogłyby mieć opór przed udziałem w terapii, myśląc, że psychologowie są po stronie sprawców. Jeśli zaś wziąłby udział w śledztwie, stworzyłby precedens dający organom ścigania podstawę do zmniejszenia respektu wobec tajemnicy zawodowej psychologów, skłaniający je do wywierania w przyszłości większych nacisków na jego kolegów po fachu, a co więcej ludzie mający coś na sumieniu przestaliby czuć się bezpiecznie w relacji terapeutycznej, co uniemożliwiłoby innym psychologom realizację zadań zawodowych z zakresu pomocy psychologicznej i zmniejszania ryzyka popełniania przestępstw przez ich klientów.
Społeczeństwo – sposób rozwiązania tej sprawy będzie rzutował na decyzje innych potencjalnych przestępców o popełnianiu czynów zabronionych oraz bezpieczeństwo ich potencjalnych ofiar, a także społeczne przekonanie o poziomie bezpieczeństwa w danym regionie i kraju.
Policja, prokuratura – w obszarze zagrożenia znajduje się ich możliwość efektywnego pełnienia obowiązków oraz dobre imię.
3. Co należy wziąć pod uwagę, rozwiązując dylemat?
- Powaga przestępstwa – w tym przypadku w sposób nieodwracalny zagrożone są najważniejsze dobra ofiar: ich zdrowie, nietykalność i być może życie (w wyniku np. przypadkowej śmierci zadanej przez sprawcę, eskalacji jego przestępczej działalności, zarażenia chorobą weneryczną lub samobójstwa w następstwie głębokiego kryzysu psychicznego). Nie pozostawia to wątpliwości o ich nadrzędnym charakterze. Można jednak zadać sobie pytanie, na ile różny powinien być sposób podejmowania decyzji przez psychologa, gdyby poszukiwany był „tylko” podpalacz lub złodziej?
- Aktualność i powtarzalność przestępstwa – ryzyko powtórzenia gwałtu jest duże, więc decyzja psychologa może mieć realny wpływ na rozwój sytuacji. Ponownie można się zastanowić: co gdyby zdarzenie miało miejsce w odleglejszej przeszłości albo miało charakter incydentalny?
- Prawdopodobieństwo, że psycholog rzeczywiście zna tę osobę – portrety pamięciowe zawsze są niedoskonałe, a czas jaki upłynął od ostatniego kontaktu i jakość pamięci psychologa mają decydujące znaczenie dla trafności rozpoznania. W tym miejscu warto, aby psycholog zastanowił się także nad wpływem własnych cech osobowościowych – może być przecież np. ogólnie neurotyczny i skłonny do nadmiarowego, impulsywnego reagowania na bodźce. (Choć trzeba pamiętać, że takie okoliczności bynajmniej nie wykluczają jego słuszności.)
- Prawdopodobieństwo, że klient jest sprawcą – w zależności od długości i jakości kontaktu z klientem, psycholog ma wgląd w jego psychikę, na podstawie którego może ocenić, czy mógł się on dopuścić tych czynów. Poziom psychopatologii, dojrzałość osobowościowa, funkcjonowanie seksualne i rodzaj zgłaszanych problemów mogą stanowić predykatory takiego ryzyka, jednak nie można wykluczyć, że od tamtego czasu zaistniały diametralnie zmieniające obraz sytuacji czynniki (np. poważne nadużywanie środków psychoaktywnych, pierwszy ostry rzut psychozy), nie ma to również żadnego znaczenia, jeśli klient był jedynie świadkiem.
- Problem z jakim klient zgłosił się do psychologa – czy rodzaj trudności, jakich klient doświadczał na tamtym etapie pozwalał przypuszczać, że w przyszłości podejmie się takich czynów? Czy już wtedy popełnił jakieś wykroczenia lub przestępstwa o charakterze seksualnym lub agresywnym? W zależności od przedmiotu ówczesnej pomocy psychologicznej, ujawnienie tożsamości klienta w różnym stopniu ingeruje w zakres obowiązującej tajemnicy zawodowej, od poziomu ujawnienia informacji o korzystaniu z usług psychologicznych do najbardziej zasadniczej i intymnej ich treści.
4. Propozycje rozwiązania
1. Jeśli jest taka możliwość, ponieważ psycholog posiada kontakt do dawnego klienta i jest on aktualny, może on skontaktować się z nim bezpośrednio przed podjęciem innych działań. Mógłby wtedy:
a) od razu powiedzieć, w jakiej sprawie dzwoni i zbadać reakcję klienta, co w oczywisty sposób może być nie trafne lub krzywdzące,
b) nie mówiąc o co chodzi lub przedstawiając fałszywy powód (np. retrospektywne badanie skuteczności własnej terapii) spróbować zbadać sytuację życiową byłego klienta (np. to czy w ogóle przebywa on w tym rejonie), co też nie wykluczałoby kłamstwa z jego strony.
W tym miejscu można się zastanowić, czy etyczne byłoby aktywne szukanie takiego kontaktu („namiaru”)? Zwłaszcza w dobie internetu i mediów społecznościowych są przecież duże możliwości w tym zakresie. Czy np. próba znalezienia konta klienta na jakimś portalu i przejrzenie danych, które tam umieszcza w poszukiwaniu np. aktualnego zdjęcia czy miejsca pobytu to uzasadniony krok czy też naganne i niedopuszczalne wścibstwo?
2. Podjąć decyzję o nieinformowaniu policji, przyjmując, że istnieją inne osoby, niezwiązane tajemnicą zawodową i lepiej znające poszukiwanego, które dokonają rozpoznania. Jest to rzeczywiście dosyć prawdopodobne, bo przecież przez te lata klient miał kontakt z wieloma ludźmi, jednak można mieć wątpliwości, czy zdecydują się oni na kontakt z policją, a co więcej, takie myślenie ma w dużej mierze charakter racjonalizacji prowadzącej do rozproszenia odpowiedzialności, bo wymyślenie usprawiedliwienia dla bierności każdemu przychodzi łatwo.
3. Złamać tajemnicę zawodową i poinformować policję o domniemanej tożsamości poszukiwanego – funkcjonariusze dysponują narzędziami weryfikacji tej informacji, jeśli trop będzie w oczywisty sposób błędny, to łatwo go odrzucą, jeśli zaś nie, na nich spocznie odpowiedzialność jego zbadania. Można to zrobić:
a) podając swoje dane osobowe (czego wymagają procedury) i wyjaśniając charakter swojej znajomości z tą osobą - co w oczywisty sposób łamie etykę zawodu psychologa i oprócz naruszenia zaufania klienta oraz reputacji zawodu może prowadzić do niebezpiecznej etykietyzacji klienta przez organy ścigania;
b) anonimowo – co ochroni klienta przed ujawnieniem korzystania z usług psychologicznych, ale może wpłynąć na nieuwzględnienie tej informacji przez policję lub jej nieadekwatne, przesadzone domysły o przyczynach tej anonimowości. Nie można też być pewnym, że policja i tak nie zidentyfikuje zgłaszającego.
W każdym przypadku zgłoszenie zwiększa ryzyko, że śledczy dotrą do psychologa i będą próbowali zdobyć od niego szczegółowe informacje dotyczące klienta i wspólnej pracy, co postawi psychologa w sytuacji kolejnego dylematu między dochowaniem tajemnicy zawodowej i wzięciem za to prawnej oraz finansowej odpowiedzialności a poddaniem się zgodnym z prawem naciskom wymiaru sprawiedliwości. Jeśli zaś klient rzeczywiście jest sprawcą, to wiedza o tym, kto na niego doniósł, może zniweczyć przyszłe wysiłki terapeutyczne kolejnych specjalistów podejmowane w celu jego resocjalizacji.
Czekam na komentarze do moich propozycji i własne pomysły rozwiązania dylematu!!
Systematyczne rozpatrzenie, której z powinności nadać większą wagę: społecznemu i prawnemu obowiązkowi zgłoszenia podejrzenia popełnienia przestępstwa, składanego na barki każdego obywatela (a więc i psychologa, a być może i szczególnie jego - jako reprezentanta profesji kandydującej do rangi zawodu zaufania publicznego), w myśl przytoczonych powyżej zapisów kodeksowych, czy też znajdującemu ugruntowanie w Kodeksie Etyczno-zawodowym Psychologa PTP obowiązkowi dochowania tajemnicy zawodowej względem byłego pacjenta jest w tym przypadku szczególnie trudne, z uwagi na szerokie spektrum osób, których dobro stoi pod znakiem zapytania. Gdyby wchodził w grę "jedynie" konflikt między zobowiązaniem prawnym, a moralnym, niewątpliwie przyznałabym pierwszeństwo temu drugiemu, z wszelkimi potencjalnymi prawnymi konsekwencjami takiej decyzji dla psychologa. Jednakże w rozpatrywanej sytuacji, po stronie opcji "zgłoszenie rozpoznania" mają swój udział również czynniki moralne, przede wszystkim zagrożenie potencjalnych "nowych" ofiar gwałciciela. Powstaje więc dylemat, które rozwiązanie w możliwie realnym wymiarze zredukuje rozciągłość naruszonych dóbr, ze szczególnym uwzględnieniem zdrowia i życia zaangażowanych weń osób.
OdpowiedzUsuńMając na uwadze powyższe, jak również wysoko spekulatywny charakter rozpoznania potencjalnego przestępcy (psycholog nie ma pewności co do dopasowania portretu pamięciowego do faktycznego wizerunku jego byłego pacjenta, również policja nie posiada silnych dowodów na niekorzyść poszukiwanego - skoro nie wskazała charakteru, w jakim się go poszukuje - podejrzanego, czy też świadka) skłoniłabym się (przynajmniej w ramach pierwszego kroku) ku dość kontrowersyjnemu rozwiązaniu 1b, w którym to psycholog stara się skontaktować z byłym pacjentem i odnowić zeń relację terapeutyczną pod przykrywką prowadzenia badań nad długoterminowym utrzymywaniem się efektów interwencji terapeutycznych. Nie utożsamiałabym takiego przedstawienia sprawy byłemu pacjentowi z kłamstwem, jako że psycholog faktycznie może być ciekaw, jaką rolę odegrała przeprowadzona przezeń terapia dla decyzji o (potencjalnym) popełnieniu przestępstwa. Oczywiście naczelnym motywem ponownego wejścia w relację jest dla psychologa oszacowanie prawdopodobieństwa, że jego były pacjent rzeczywiście dopuścił się opisanych w materiale policyjnym czynów oraz ryzyka, jakie może on stanowić dla społeczeństwa na chwilę obecną, aczkolwiek nie wyczerpuje on całego wachlarza jego pobudek. Nie aktualizując informacji o obecnej kondycji psychicznej byłego pacjenta, wszelkie rozważania psychologa nad tym, czy jego cechy osobowościowe, doświadczenia życiowe oraz wcześniejsze postępowanie mogły predestynować go do dopuszczenia się gwałtów, są (zbyt) wysoce spekulatywne, a więc złamaniu tajemnicy zawodowej towarzyszyłoby również narażenie niewinnego człowieka na szereg nieprzyjemności, upokorzeń i społecznego piętna wiążącego się z uruchomieniem względem niego procedur prawnych. Nawet gdyby okazało się, ze w toku wznowionej relacji terapeutycznej psycholog nabył pewność, że jego rozpoznanie jest trafne, może być tak, że za aktami gwałtów, których dopuścił się poszukiwany, stoi nie tyle czysta agresja, co szereg traumatycznych czynników, które poskutkowały decyzją o dopuszczeniu się tak moralnie nagannych działań, a stan psychiczny poszukiwanego wymaga pilnych interwencji psychologicznych. Co się zaś tyczy dobrostanu i integralności psychicznej samego psychologa - obawiam się, że bez względu ku jakiej opcji rozwiązania koniec końców się przyczyni, zostaną one w sposób nieuchronny naruszone.
Nie chcę się "wcinać" w posty i komentarze, ale - ma Pani rację, że zgłoszenie przestępstwa jest OBYWATELSKIM obowiązkiem i nie ma nic wspólnego z zawodowymi obowiązkami psychologa. Czy podejrzenie wobec byłego pacjenta (co jest przyczyną dylematu między obywatelskimi i profesjonalnymi zobowiązywaniami) jest uzasadnione treścią poprzednich terapeutycznych kontaktów (a jeśli nie - to czemu)lub dowodami? A może - jak Pani sugeruje - terapia jest przyczyną przestępstw?
OdpowiedzUsuńJa skłaniałabym się ku podaniu danych pacjenta organom ścigania, chyba że terapeuta naprawdę ma duże wątpliwości. Jednak terapia, to nie jedno spotkanie i myślę, że dobry psycholog jest w stanie ocenić czy to był jego pacjent, czy nie i ze względu na wygląd, i na cechy charakterologiczne. No chyba, że było to wiele lat temu. Wtedy zastanowiłabym się nad telefonem i tak jak pisała Agata, pod jakimś pretekstem można nawiązać kontakt w celu zweryfikowania podejrzenia. Pytanie jak to zrobić, bo trzeba by umówić się na spotkanie. Sam telefon nic nie da, bo nie zobaczymy jak wygląda obecnie pacjent i taka rozmowa jest z zasady krótka. Taki telefon też ma jakieś znaczenie i pacjent może się nad tym zastanawiać. Jeśli to on jest tym przestępcą, to może odmówić spotkania czy porozmawiania, ale może też zagrażać życiu i zdrowi terapeuty, podejrzewając, że on może do "wydać". Tak czy inaczej nie można zignorować tych podejrzeć względem pacjenta i należy podjąć wysiłek, aby upewnić się czy to on albo podać jego dane (jeśli ta pewność jest spora). Zastanawiam się też na ile skuteczne byłoby przeszperanie internetu. Z jednej strony nie powinno się w ten sposób poszukiwać informacji, a z drugiej media społecznościowe mają taką funkcję, że są dostępne wszystkim, więc jeśli profil nie jest zablokowany, to i były psycholog może na niego wejść. Jednak raczej unikałabym takiego rozwiązania.
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze się wetnę - moim zdaniem albo jest tak, że sprawa gwałtu jest lub była przedmiotem profesjonalnego kontaktu (i wówczas obowiązuje tajemnica zawodowa i konflikt z wymaganiami prawa), albo tak nie było (i wówczas zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu jest jedynie obowiązkiem obywatelskim i nie mamy do czynienia z dylematem dotyczącym etyki zawodowej).
OdpowiedzUsuńWystarczy zapytać czy dany psycholog zgłosiłby sprawę na policję gdyby bezpośrednio przez tego gwałciciela zagrożona byłaby jego córka bądź żona, jeśli tak to powinien zgłosić sprawę na policję również w przypadku gdy sprawa nie dotyczy jego bliskich. Jeśli nie zgłosiłby sprawy w podanym przypadku i uważał, że tajemnica lekarska jest ważniejsza to nie powinien też zgłaszać w innych przypadkach.
OdpowiedzUsuńData rozpoczęcia dyskusji: 10.12.2015 r.
OdpowiedzUsuńData zakończenia dyskusji: 26.12.2015 r.
Dyskutanci: Agnieszka Dymalska, Agata Gołaś.
Każda z dyskutantek wyraziła poparcie dla radykalnie innego rozwiązania. Z jednej strony miałoby to być nawiązanie kontaktu z byłym pacjentem w celu rozpoznania jego udziału w sprawie i udzielenia mu pomocy psychologicznej, jeśli jest on sprawcą. To podejście wydaje mi się najlepszym możliwym rozwiązaniem w sytuacji, kiedy przedmiot dawnej interwencji był powiązany z tematyką przemocy seksualnej. Rolą psychologa specjalizującego się w takiej dziedzinie byłoby z pewnością niesienie pomocy swojemu pacjentowi, co w sposób naturalny wiązałoby się także z próbą powstrzymania go od dalszej przestępczej działalności.
Z drugiej strony rozwiązaniem miałoby być poinformowanie organów ścigania, co stanowiłoby oczywiste złamanie zasad tajemnicy zawodowej. Decyzja o podjęciu takich działań w celu ochrony dalszych potencjalnych ofiar mogłaby, jak sądzę, mieć miejsce w przypadku psychologa, który kontakt z pacjentem odbył w ramach pracy w instytucjach związanych z wymiarem sprawiedliwości - jeśliby np. był to klient przymusowy, który popełniał podobne czyny w przeszłości i nie wykazywał żadnej motywacji do zmiany swojego postępowania, odizolowanie go od społeczeństwa mogłoby stanowić jedyne rozwiązanie.
W każdym przypadku podjęte kroki miałyby być uzależnione od stopnia pewności rozpoznania, który być może zwiększyć można dzięki użyciu internetu i mediów społecznościowych, co stanowi dyskusyjne, ale relatywnie mało inwazyjne rozwiązanie.
W toku rozmyślań nad tym dylematem, wpadłam na pomysł jeszcze jednego rozwiązania, które wydaje się być godne rozważenia. Psycholog mógłby mianowicie przekazać dane pacjenta i informację o swoich podejrzeniach innemu związanemu tajemnicą zawodową specjaliście, który miałby możliwość bezpośredniej interwencji psychologicznej w miejscu pobytu klienta. Mógłby to być miejscowy pracownik socjalny, pracownik ośrodka interwencji kryzysowej lub oddziału psychiatrycznego, który we współpracy z dawnym psychologiem mógłby rozpoznać sytuację i być może przedsięwziąć takie kroki jak kontynuowanie terapii czy przymusowe przyjęcie na leczenie (co jednak sprowadzałoby się do zaangażowania organów sprawiedliwości w sprawę).