środa, 2 grudnia 2015

Dylemat własny "Tajemnica"


Psycholog prowadzi terapię par. Z reguły nie proponuje indywidualnych spotkań osobom w związku, ale zdarzają się takie wyjątki np. kiedy jedna osoba chce przemyśleć jak coś ważnego i trudnego powiedzieć drugiej stronie. Jeśli dochodzi do indywidualnej sesji, to zawsze druga strona zostaje poinformowana o takim spotkaniu i też ma prawo do indywidualnej sesji. Dlatego na pierwszych wizytach ustala kontrakt, w którym miedzy innymi omawia powyższe zasady oraz podkreśla, że wszystko, co dowie się od jednego z nich, musi zostać przekazane także drugiemu (te informacje może przekazać sam partner albo psycholog). 
(przykład kontraktu http://betkowski-coaching.home.pl/wp-content/uploads/2012/04/Wz%C3%B3r-kontraktu-para.pdf, niestety nie ma tu podobnej zasady).
Od roku prowadzi terapię pary małżeńskiej z dwudziestoparoletnim stażem, której dzieci wyprowadziły się z domu na studia do innego miasta. Nie mogli poradzić sobie z powrotem do bliższej, intymniejszej relacji i przestawienia się na funkcjonowanie bez dzieci. Spowodowane to było tym, że gdy przyszły dzieci na świat, trochę oddalili się od siebie, mieli więcej obowiązków i mniej czasu na chwile wyłącznie dla nich.
Główny problem, po wyprowadzce dzieci, związany był z tym, że nie wiedzieli o czym ze sobą rozmawiać, nie umieli spędzać razem czasu i przez to często się kłócili. Jednak obojgu bardzo zależało na odbudowaniu więzi (co było widoczne na poziomie deklaracji słownych, ale dało się także zaobserwować w zachowaniu) i utrzymaniu relacji. Pewnego razu do gabinetu przyszła tylko kobieta mówiąc, że mąż utknął w korku i chwilę się spóźni. Terapeuta, nie chcąc zaczynać sesji bez obojga partnerów, bez wcześniejszego uzgodnienia tego z nimi, wszedł sam do gabinetu, a żonę poprosił o poczekanie na męża w poczekalni. Jednak kobieta weszła do gabinetu i powiedziała: „Ja muszę to z siebie wyrzucić i wykorzystać, że nie ma męża. Na początku naszego kryzysu, gdy czułam się tak załamana i odrzucona, upiłam się na imprezie integracyjnej w pracy i przespałam z jednym facetem. Nie chciałam tego, nie planowałam, nawet dobrze nie pamiętam i nie chcę więcej tego robić. Zależy mi na mężu, a ten facet pracuje w innym mieście i nie mam z nim kontaktu. Proszę nie mówić tego mężowi, bo on od razu by mnie zostawił, ale ja musiałam to w końcu komuś powiedzieć, a tylko Panu ufam.” Co więcej psycholog pamięta z terapii, że dla męża pacjentki wierność ma ogromne znaczenie. Przed tym związkiem miał kobietę, z którą się rozstał właśnie z takiego podobnego powodu. Jednak było to ponad dwadzieścia lat temu.
Pacjentka postawiła w tej sytuacji psychologa przed dylematem związanym z tym czy dochować kontraktu i powiedzieć o wszystkim mężowi, czy złamać go i zachować informacje w tajemnicy. Co więcej mąż pacjentki zaraz przyjdzie, więc psycholog ma bardzo mało czasu na decyzję. Nie może też, po wysłuchaniu tej historii, stać i nie zareagować.
Konflikt powstaje pomiędzy uszanowaniem dobra: a) kobiety,  b) relacji małżeńskiej, c) męża, d) terapeuty.
a) Pacjentka chce i dąży do pozostania i naprawienia relacji, prosi o nieujawnianie informacji, które mogłyby się przyczynić do odebrania jej tej możliwości

b) Relacja podczas terapii faktycznie się poprawia i partnerzy lepiej ze sobą funkcjonują

c) Można podejrzewać, że dla męża ważna jest wierność partnerki, więc możliwe, że chciałby o tym wiedzieć (jednak pewności nie ma). Jednocześnie ważna jest dla niego relacja z żoną, stara się, aby było ona coraz lepsza i cieszy się z jej naprawy

d) Trudno terapeucie będzie pracować wiedząc coś, o czym nie wie jedna ze stron; ma świadomość, że nie będzie ich wtedy traktował sprawiedliwie i właściwie powstanie trójkąt on i żona (trochę) przeciw mężowi (przeciw, ponieważ terapeuta i żona mają dostęp do informacji, z których wyłączony jest mąż; pytanie czy ta zmowa jest dla jego dobra czy wręcz przeciwnie). Co więcej jeżeli mąż się dowie o całej sytuacji i o tym, ze terapeuta wiedział i nie powiedział, czyli złamał kontrakt, to straci zaufanie do psychologów.Terapeuta wraz z pacjentami ustala kontrakt i wymaga, aby wszyscy go przestrzegali, to i on sam musi być przykładem w jego respektowaniu, a jeśli chce postąpić inaczej, to musiałby renegocjować kontrakt z pacjentami.Z drugiej strony jeśli faktycznie doprowadziłoby to do rozpadu związku i obydwoje byliby niezadowoleni, to czułby się za to odpowiedzialny

Szczególnie ważne wydaje się zacytowanie tu kodeksu PTP: „Naczelną wartością dla psychologa jest dobro drugiego człowieka. Celem jego działalności profesjonalnej jest niesienie pomocy innej osobie w rozwiązywaniu trudności życiowych i osiąganiu lepszej jakości życia na drodze rozwoju indywidualnych możliwości oraz ulepszaniu kontaktów międzyludzkich.”
Po raz kolejny powstaje pytanie jak zdefiniować dobro pacjenta. Katarzyna Sikora (http://www.staff.amu.edu.pl/~uamzpoip/etyka/DOBRO%20ODBIORCY_SikoraPL.pdf) pisze o tym, że większość kodeksów etyki zawodowej nakazuje terapeutom zachowania na rzecz dobra pacjenta, ale mało który to definiuje. Dalej pisze: „Wydaje się, że środowiska zawodowe psychologów w swoich oficjalnych wypowiedziach definiują dobro odbiorcy przede wszystkim w kategoriach poszanowania praw człowieka, następnie w kategoriach dobrostanu i rozwoju. Dobro odbiorcy jest w pierwszym rzędzie definiowane pozytywnie (maksymalizacja dobra), a następnie dopiero negatywnie (unikanie szkody).”
Pytanie powstaje czyje dobro wybrać, a z drugiej strony jak ujawnić te informacje i jednocześnie nie zaprzeczyć niesieniu pomocy przy „rozwiązywaniu trudności życiowych” i „ulepszaniu kontaktów międzyludzkich”.
Mamy tu więc do czynienia z konfliktem interesów w sensie konfliktu zobowiązań.
Patrząc dalej w kodeksie na pkt. 26: „Gdy w swoich czynnościach zawodowych psycholog zostanie uwikłany w konflikt interesów, zarówno między osobami, jak między osobami i instytucja, postępuje tak, aby nie spowodować szkody dla którejkolwiek z zainteresowanych stron. Jeśli w grę wchodzi konflikt między interesami osoby i instytucji, psycholog zachowuje bezstronność”.
Rodzi to kolejne pytanie czy istnieje jakiekolwiek rozwiązanie, które nie godziłoby w czyjś interes oraz jak rozwiązywać ten konflikt zobowiązań, aby zminimalizować szkody (cierpienie)?

Czekam na komentarze i propozycje rozwiązania dylematu!!
Autorką dylematu jest Agnieszka Dymalska (V).

9 komentarzy:

  1. Ze względu na ograniczenie czasowe, zasadne wydaje się zaproponowanie pacjentce, aby ten temat omówić na indywidualnej sesji. Podczas wspólnego spotkania psycholog powinien kontynuować bieżącą pracę z parą, informując męża o mających nastąpić indywidualnych sesjach.
    Spotkanie z żoną należałoby poświęcić na rozpoznanie i omówienie tego doświadczenia i jego konsekwencji dla jej sytuacji i relacji z mężem, po czym wskazać na dylemat przed jakim jej oczekiwanie dyskrecji stawia psychologa w kontekście tej trójstronnej relacji terapeutycznej. Wspólnie powinni omówić możliwe wyjścia z tej sytuacji i ich konsekwencje (pozytywne i negatywne) dla każdej ze stron.
    Jeśli klientka uzna, że chce, respektując kontrakt, poinformować męża, psycholog powinien jej - w granicach swojej roli - pomóc w przygotowaniu do tego wyznania i wyborze właściwych okoliczności (na sesji/poza sesją, od razu/po przepracowaniu tego w pojedynkę), jak również przygotowaniu na jego możliwe konsekwencje.
    Jeśli zaś klientka, jako jedyna dysponentka tej informacji, zdecyduje, że nie chce jej przekazywać mężowi, psycholog powinien to uszanować. Ma jednak w tej sytuacji prawo (a może obowiązek?) wskazać, że ze względu na niemożliwość dalszego przestrzegania kontraktu nie może kontynuować tej terapii. Zgodnie z przyjętą zasadą powinien wtedy spotkać się z mężem, informując go o tym fakcie tak, aby nie sugerować treści tego dylematu ani nie podkreślać szczególnej roli żony w jego powstaniu, w czym użyteczna może być perspektywa własnych granic/ograniczeń psychologa. Podczas tej sesji powinien zadbać o stworzenie przestrzeni na wyrażenie przez klienta reakcji i opinii na temat tej sytuacji.
    Podczas wspólnego spotkania/spotkań z parą psycholog powinien podsumować dotychczasowy proces i wskazać klientom, gdzie mogą szukać dalszej pomocy.
    Poziom uwikłania sytuacji w system moralny oraz prywatne przekonania i doświadczenia samego psychologa każe zwrócić szczególnie baczną uwagę na zachowanie neutralności i profesjonalnego dystansu wobec tej emocjonalnie angażującej sytuacji. Psycholog ma jednak, jak każdy człowiek, niezbywalne prawo do zachowania integralności, którego wyrazem był w tej sytuacji zawarty za zgodą wszystkich zainteresowanych kontrakt terapeutyczny wyznaczający granice w relacjach terapeutycznych, których naruszenia dokonuje klientka, oczekując od terapeuty nawiązania szczególnej koalicji.
    Istotne wydaje się zauważenie, że zgoda na kontakt terapeutyczny, podobnie jak w przypadku innych działań psychologicznych, ma charakter oświadczenia wiedzy nie woli, nie można więc na jego podstawie egzekwować żadnych "zobowiązań" wbrew woli klienta, np. łamiąc powierzoną tajemnicę, "bo tak zostało napisane". Tak rozumiany kontrakt jest także redefiniowalny i może się zmieniać w toku pracy, można więc poddać przemyśleniu tego rodzaju rozwiązanie np. ustalając z klientką podjęcie próby renegocjacji tego kontraktu z jej mężem. Wtedy można by mu powiedzieć (podczas wspólnej sesji małżeńskiej), że pojawiły się pewne informacje, którymi żona nie jest gotowa się podzielić i pozostawić mu decyzję, czy w tych okolicznościach chce on kontynuować pracę na nowych warunkach. Niewątpliwym plusem tego rozwiązania jest pozostawienie decyzji po stronie klienta, pozostaje jednak pytanie, jak tworzenie wyjątków i odstępstw od zasad wpłynie na jakość dalszej pracy terapeutycznej, za którą odpowiada psycholog. Można bowiem przypuszczać, że to zwiększy skłonność małżonków do korzystania z tego nowego prawa, co może po pierwsze upośledzić pracę terapeutyczną, a po drugie pogłębić uwikłanie psychologa w konflikt interesów i lojalności.

    OdpowiedzUsuń
  2. W kontekście samych uwarunkowań sytuacyjnych zdarzenia, psycholog winien dać sobie czas na przemyślenie kroków, które poweźmie względem pary oraz jej dalszych losów terapeutycznych. Presja czasu oraz zagubienie, jakie mogło wywołać weń wychodzące poza ramy kontraktu wyznanie klientki, mogą zaburzyć całościowy ogląd sytuacji, rodzić wewnętrzny nacisk do jak najszybszego podjęcia stosownych decyzji, co z przyczyn oczywistych może pociągnąć za sobą niepożądane skutki, zarówno dla każdego z małżonków, procesu terapeutycznego, jak i samego terapeuty. Doraźnie więc sugerowałabym psychologowi wzięcie w nawias zdarzenia, które właśnie stało się jego udziałem (zostania powiernikiem tajemnicy klientki) oraz przeprowadzenie najbliższej sesji w myśl wcześniej poczynionych ustaleń, nie dając odczuć żadnej ze stron, przed jakim stanął dylematem (aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w praktyce takie zawieszenie i odroczenie w czasie własnych przemyśleń może być bardzo trudne i z pewnością niemożliwe w stu procentach).
    Opowiadając o zdradzie, której się dopuściła, klientka składa na barki terapeuty sekret powierzony, wynikły z samej tajemnicy zawodowej, z drugiej zaś strony otwiera furtkę do uczynienia zeń sekretu przyrzeczonego - jeżeli terapeuta zdecydowałby się, po zaznajomieniu z jego treścią, obiecać kobiecie, że nie poinformuje o niewierności jej męża.
    Zastanawiam się, na ile klientka była świadoma tego, że swoim wyznaniem narusza kontrakt, a na ile działała w silnym afekcie, nie dopuszczając w ogóle do siebie możliwości, że terapeuta może czuć się zobowiązany, w myśl zasad ustalonych w kontrakcie, do przekazania owych informacji mężowi. Przyszła mi nawet do głowy myśl, że kobieta mogła celowo (aczkolwiek niekoniecznie w pełni świadomie) dopuścić się takiego wynurzenia przed terapeutą, aby przekierować nań ciężar samej zdrady oraz wiążące się zeń poczucie winy.
    Najlepszym rozwiązaniem, w moim mniemaniu, byłoby podjęcie z klientką pracy, w toku indywidualnych spotkań, nad przygotowaniem jej do wyznania mężowi zdrady, w sposób maksymalizujący szanse na to, że zechce on kontynuować związek. Z kolei podczas indywidualnych spotkań z mężczyzną mógłby zogniskować rozmowę na tematyce wzajemnego zaufania i wierności, analizując również jego doświadczenie niewierności ze strony poprzedniej partnerki, w kontekście żywionych przezeń przekonań, poziomu ich głębokości i sztywności oraz szans na ich potencjalną modyfikację. Oczywiście terapeuta musiałby dokonać takiego ukierunkowania dialogu w sposób bardzo subtelny, nie pozostawiający klientowi pola do domysłów, że wybór tematu może wiązać się z jakimiś dodatkowymi wiadomościami, w których posiadanie wszedł terapeuta.
    Moim zdaniem rozumienie dobra klientki i klienta można tu uwspólnić i definiować w kategoriach związku małżeńskiego o wysokiej jakości pożycia, w aspekcie namiętności, intymności i zaangażowania (trójczynnikowa teoria miłości Sternberga). Z jednej strony klientka w sposób bezdyskusyjny nadużyła zaufania męża, dopuszczając się działania godzącego w intymność ich relacji, Z drugiej z kolei, wykazuje duże zaangażowanie w proces naprawy łączących ich relacji. Swój brak gotowości do przyznania się przed mężem do zdrady uzasadnia swoją obawą, że takie wyznanie będzie tożsame z zakończeniem ich małżeństwa, z uwagi na wyznawane przez mężczyznę poglądy oraz jego wcześniejsze doświadczenia z kobietami. Nie może mieć ona jednak pewności co do faktycznej reakcji męża, za to może być niemal stuprocentowo pewna (w czym winien utwierdzić ją terapeuta), że będzie ona znacząco bardziej negatywna, jeżeli dowie się o niej z ust osoby postronnej (w tym wypadku terapeuty). Psycholog może sporządzić z kobietą listę zalet i wad wyjawienia oraz ukrywania faktu zdrady, uczulając ją nie tylko na interpersonalne, ale i na intrapsychiczne konsekwencje noszenia w sobie takiego sekretu.

    OdpowiedzUsuń
  3. (dokończenie powyższego komentarza)
    Jeżeli psycholog zdecydowałby się obiecać klientce dochowanie tajemnicy, w moim przekonaniu, kontynuowanie terapii jest praktycznie niemożliwe, jako że trafność i skuteczność wprowadzanych przezeń interwencji może ulec dramatycznemu obniżeniu. Sam zaś terapeuta będzie borykał się z dyskomfortowym poczuciem bycia lojalnym wobec jednego klienta kosztem lojalności względem drugiego. Pomysł redefiniowania kontraktu, w taki sposób, by zdejmował on z terapeuty poczucie obowiązku o przekazaniu zdobytej informacji mężowi, wydaje mi się być bardzo trudny do przeprowadzenia, otwierając szerokie pole dla domysłów i podejrzeń męża, co skłoniło terapeutę do zaproponowania takich zmian.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do rozważenia są dwie podstawowe kwestie: decyzja psychologa "na gorąco", podjęta jeszcze przed zbliżającym się spotkaniem oraz decyzja długofalowa, na podjęcie której psycholog może poświęcić nieco więcej czasu - przynajmniej do kolejnej zaplanowanej wizyty tejże pary.
    Jeśli chodzi o konieczność podjęcia decyzji natychmiastowej - do wyboru terapeuty pozostają następujące opcje: 1. dochować tajemnicy i próbować prowadzić terapię zgodnie z wcześniejszym planem i założeniami; 2. powołując się na kontrakt, powtórzyć klientowi to, do czego przyznała się jego małżonka, po czym zmierzyć się z zaistniałą, trudną do przewidzenia sytuacją; 3. po dotarciu klienta poinformować oboje małżonków o konieczności odwołania tego jednego spotkania ze względu na problem natury etycznej, przed którym stanął psychoterapeuta (bez podawania szczegółów) oraz zaprosić ich na kolejne spotkanie, do czasu którego psycholog wypracuje najbardziej optymalne rozwiązanie. Rozwiązania 1 i 2 odnoszą się do esencji powyższego dylematu, w związku z czym wybór któregokolwiek z nich nieuchronnie niósłby ze sobą konieczność znacznego naruszenia czyichś dóbr. W związku z tym postulowałbym, aby psychoterapeuta w sytuacji "na gorąco" wybrał opcję 3. Przemawia za nią szereg argumentów. Po pierwsze, jak już zostało wspomniane wcześniej, prowadzenie terapii "jak gdyby nigdy nic" jest niezwykle trudne - uwaga psychologa będzie skupiona nie na procesie terapeutycznym, lecz na ukrywaniu nowo poznanej informacji, co obniży skuteczność terapii ze względu na konieczność unikania niektórych tematów czy też ograniczenie zasobów poznawczych terapeuty. Po drugie, wyjawienie mężowi informacji o zdradzie żony bez uprzedniego przygotowania go może z dużym prawdopodobieństwem doprowadzić do natychmiastowego załamania się relacji małżonków, co zdecydowanie nie jest sytuacją pożądaną. Po trzecie, umiejętność natychmiastowej oceny sytuacji i podjęcia racjonalnej decyzji zależna jest od indywidualnych predyspozycji psychoterapeuty, w tym jego doświadczenia. Gdyby owym terapeutą był młody psycholog, który nie miał dotąd kontaktu z podobnymi dylematami natury etycznej i który w wyniku zaistniałej sytuacji może odczuwać znaczne skutki stresu, miałby on niewielkie szanse na właściwą ocenę zdarzeń i podjęcie właściwej decyzji. Powinien on zatem powstrzymać się od podejmowania decyzji "na gorąco" i przejść od razu do procesu decyzyjnego "na zimno", czyli do decyzji długofalowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. c.d.
    W przypadku decyzji długofalowej psycholog ma do dyspozycji następujące możliwości (pomijając opcje "radykalne", takie jak poinformowanie wprost męża o zdradzie żony): 1. renegocjacja kontraktu; 2. przerwanie relacji terapeutycznej i skierowanie małżonków do innego psychologa. Opcja 2 byłaby oczywistą ucieczką od problemu, która mogłaby nie przynieść oczekiwanych rezultatów, gdyż nie ma pewności, że klientka nie postanowi ponownie uzewnętrznić się w sprzyjających okolicznościach (braku męża) kolejnemu terapeucie. Poza tym nie zawsze istnieje możliwość odnalezienia innego psychologa, na przykład w mniejszych miejscowościach (a już zwłaszcza na NFZ). Zatem jedyną relatywnie optymalną możliwością jest renegocjacja kontraktu, gdyż a) chęć utrzymania sekretu żony w tajemnicy wymagałaby ustalenia, iż nie istnieje już konieczność informowania o wszystkim współmałżonka; b) próba pracy indywidualnej zmierzającej do wyjawienia sekretu przygotowanemu wcześniej przez psychologa mężowi wymaga czasu, w którym informacje między małżonkami również nie będą wymieniane. Pozostaje teraz pytanie, jakie kroki podjąć po renegocjacji kontraktu. Zastanawiam się, czy próba "zmiękczenia" męża przed przyjęciem informacji o niewierności żony nie byłaby aktem daleko idącej manipulacji i ingerencji w życie klienta. W takiej perspektywie psycholog przyjmuje bowiem, że żona ma się przyznać do zdrady, a mąż ma jej wybaczyć, nie pozostawia jednak miejsca na swobodne podjęcie decyzji przez klientkę, a zwłaszcza przez klienta. W przypadku natomiast renegocjacji kontraktu wyłącznie w celu ukrywania sekretu żony, owszem, istnieje ryzyko związane z koniecznością pomijania niektórych tematów przez terapeutę, jednak mniejsze niż w sytuacji sprzed renegocjacji, gdyż w razie konieczności psycholog zawsze może powołać się na ów nowy punkt kontraktu bez podawania jakichkolwiek szczegółów. Ponadto zastanawiam się, czy w takiej sytuacji nadal mielibyśmy do czynienia z dalszym problemem etycznym, czy też cała odpowiedzialność nie zostałaby przerzucona na żonę, pozwalając zachować bezstronność psychologa i pozostawiając klientce decyzję o informowaniu lub nieinformowaniu swojego męża o wydarzeniu z przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się, że kontekst instytucjonalny jest ważny do uwzględnienia przy podejmowaniu decyzji, jednak nie zgodzę się, że przerwanie relacji terapeutycznej miałoby charakter ucieczki od problemów. W moim przekonaniu w omawianej sytuacji taką ucieczką byłoby unikanie podjęcia jednoznacznej i uczciwej wobec wszystkich zainteresowanych decyzji i ignorowanie zaistniałego dylematu.
    Zadaniem psychologa nie jest rozwiązywanie cudzych problemów, ale towarzyszenie i wspieranie w tym procesie na pewnych wspólnie uzgodnionych przez (w tym przypadku dorosłych i odpowiedzialnych) ludzi zasadach, które mają głębokie uzasadnienie w profesjonalnych ramach i celach tej interakcji. Klientka nie musi zdawać sobie sprawy ze wszystkich niuansów, z jakimi się to wiąże, ale zadaniem psychologa jest jej je naświetlić i egzekwować ich respektowanie, w innym bowiem przypadku nie może realizować profesjonalnie powierzonych mu zadań. Jeśli zaś mądrzejsza o to doświadczenie klientka ponowiłaby to wyznanie u kolejnego wspólnego z mężem terapeuty, który posługiwałby się podobnym kontraktem, to świadczyłoby już o nieprzypadkowości jej działań, która powinna być może stać się przedmiotem indywidualnej terapii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli na pierwszych spotkaniach ustalono kontrakt, który zakładał brak jakichkolwiek tajemnic i otwarte dzielenie się w parze tym, co działo się na sesjach indywidualnych, to należy się go moim zdaniem trzymać. Relacja pary i psychologa jest relacją profesjonalną, dlatego wymaga uczciwego przestrzegania umowy, jaką jest w tym wypadku kontrakt terapeutyczny. Zachowanie tajemnicy opisanej w dylemacie stworzyłoby koalicję psycholog-żona, albo inny typ "powiązania", które mogłoby w niekorzystny sposób wpływać na procesy terapeutyczne. Nie pamiętam już gdzie czytałam opis autentycznej relacji terapeutycznej: psycholog prowadził terapię pary, kobieta wyznała mu, że była wiele lat temu molestowana seksualnie, ale prosiła, żeby nie mówić o tym jej mężowi. Psycholog zgodził się. Na wspólnej sesji mąż omówił coś, co ostatnio zadziało się w związku, psycholog zwrócił się do żony z pytaniem "jak pani myśli, z czego to mogło wynikać?",a wtedy ona zaczęła krzyczeć, że przecież obiecał dochować tajemnicy. To oczywiście zrujnowało terapię. W przypadku omawianego dylematu, dodatkowo, jeśli mąż w jakiś sposób by się o wszystkim dowiedział, to psycholog straciłby w jego oczach wiarygodność, pacjent mógłby sobie nawet wyrobić niekorzystną opinię na temat ogółu terapeutów i tworzyć niekorzystny obraz zawodu w swoim środowisku. Dlatego moim zdaniem należałoby przypomnieć pacjentce o założeniach kontraktu i przygotować ją na wyjawienie prawdy mężowi. Jeśli mimo to nalegałaby na zachowanie tajemnicy, to trzeba by było niestety przerwać terapię, ale w taki sposób, aby mąż nie domyślił się powodu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podsumowanie dylematu własnego „tajemnica”

    Dyskusja rozpoczęła się trzeciego grudnia i skończyła dziesiątego grudnia. Post został skomentowany przez: Katarzynę Fidut, Agatę Gołaś, Konrada Kośnika oraz Agnieszkę Sagan.
    Jeden z uczestników dyskusji zwrócił uwagę, że w tym dylemacie istotne są dwa rodzaje decyzji. Pierwsza związana z tym, co odpowiedzieć pacjentce od razu. Natomiast druga dotyczy decyzji długoterminowej względem postępowania wobec pary. Ta pierwsza, szybka decyzja może zakładać następujące rozwiązania:„1. dochować tajemnicy i próbować prowadzić terapię zgodnie z wcześniejszym planem i założeniami; 2. powołując się na kontrakt, powtórzyć klientowi to, do czego przyznała się jego małżonka, po czym zmierzyć się z zaistniałą, trudną do przewidzenia sytuacją; 3. po dotarciu klienta poinformować oboje małżonków o konieczności odwołania tego jednego spotkania ze względu na problem natury etycznej, przed którym stanął psychoterapeuta (bez podawania szczegółów) oraz zaprosić ich na kolejne spotkanie, do czasu którego psycholog wypracuje najbardziej optymalne rozwiązanie.” (Kośnik, K.) . Odnośnie pierwszego rozwiązania to może to być tajemnica tylko na jedną sesję, na którą spóźnia się mąż pacjentki. Żaden uczestnik dyskusji oraz ja nie uważam, aby rozwiązanie drugie było korzystne. Co nie znaczy, że terapeuta ma nie ujawnić tych informacji, ale najpierw powinien to przemyśleć i porozmawiać z kobietą. Z tego względu może na tej jednej sesji „udać, że nic się nie stało” i po sesji przemyśleć, co dalej z tym zrobić lub odwołać sesje, tak jak zostało to opisane wyżej.
    Jeżeli chodzi o decyzję długofalową, to możliwe jest: 1. Przerwać relację terapeutyczną i skierować do innego specjalisty, 2. Pracować dalej z zachowaniem tajemnicy, 3. Renegocjować kontrakt, 4. Zachować zasady kontraktu, próbując doprowadzić do sytuacji, w której informacje zostaną ujawnione.
    Nikt z osób komentujących nie był za przerwaniem terapii, chyba, że w drodze rozmowy z pacjentami nie dojdzie się do zadowalającego kompromisu (o czym później). Uważam to za słuszny pogląd, że najpierw należy rozmawiać, a nie sztywno trzymać się kontraktu i w razie jego złamania przerywać terapię.
    Negatywnie oceniono rozwiązanie nr 2 związane z obiecaniem klientce dochowania tajemnicy, ponieważ „kontynuowanie terapii jest praktycznie niemożliwe, jako że trafność i skuteczność wprowadzanych przezeń interwencji może ulec dramatycznemu obniżeniu. Sam zaś terapeuta będzie borykał się z dyskomfortowym poczuciem bycia lojalnym wobec jednego klienta kosztem lojalności względem drugiego (Gołas, A.) Ja również uważam, że nie należy po prostu zgadzać się na dochowanie tajemnicy i nie poddawać tego refleksji (zarówno pacjentów jak i terapeuty).
    Co do rozwiązania nr 3., zostało podkreślone, że zgoda na jego warunki „ma charakter oświadczenia wiedzy nie woli, nie można więc na jego podstawie egzekwować żadnych "zobowiązań" wbrew woli klienta, np. łamiąc powierzoną tajemnicę, "bo tak zostało napisane". Tak rozumiany kontrakt jest także redefiniowalny i może się zmieniać w toku pracy” (Sagan, A.) Z tego powstał pomysł, aby pracować dalej, ale powiedzieć wcześniej mężowi, że żona nie jest gotowa podzielić się z nim pewnymi informacjami, o których wie psycholog i czy zgadza się na dalszą pracę, mimo że na razie się tego nie dowie. Plusem tego rozwiązania jest pozostawienie decyzji po stronie klientów, a minusem może być, że pacjenci będą chcieli więcej takich wyjątków albo że ciekawość będzie gorsza od niewiedzy i pacjent będzie naciskał na ujawnienie „tajemnicy”. Nie jestem przekonana do tego rozwiązania chyba, że przerwanie terapii nie jest wskazane ze względu na procesy, które się dzieją, a po rozmowie z terapeutą pacjentka nie chce ujawnić tajemnicy mężowi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czwarte rozwiązanie było najczęściej sugerowane jako najlepsze. Jedna z osób pisała, żeby przestrzegać kontraktu, który jest umową między terapeutą a pacjentami. Głównym argumentem za tym są założenia terapii systemowej, w której istotne jest, aby nie dać się wciągać w koalicję z jednym z pacjentów. Oczywiście należy wtedy pomóc pacjentce przygotować się do wyjawienia tego sekretu. Inną wersją tego rozwiązania byłoby spotkanie się na indywidualnej sesji z pacjentką (po uprzednim poinformowaniu o tym męża) i dokładnym przeanalizowaniu całej sytuacji. Jeżeli pacjentka zechce poinformować o tym męża, to psycholog powinien jej w tym pomóc. Natomiast jeśli pacjentka nie chce ujawnić tego, to terapeuta powinien przerwać terapię informując o niemożliwości przestrzegania kontraktu, nie sugerując powodu mężowi oraz powinien podsumować dotychczasowy proces i pomóc w znalezieniu parze innego terapeuty. Kolejna osoba podkreślała, że terapeuta nie może się spieszyć z decyzją i powinien zgodnie z poprzednimi założeniami przeprowadzić sesję. Następnie później zaproponować indywidualne sesje dla każdego z pary. Żonę zachęcałby do ujawnienia sekretu, a z mężczyzną mógłby przepracować poprzednie doświadczenie zdrady i przygotować go do ujawnienia tej tajemnicy. Jednak pytaniem pozostaje, czy nie jest to manipulowanie pacjentami, aby zachowali się zgodnie z oczekiwaniami terapeuty.
    Moim zdaniem czwarte rozwiązanie jest najlepsze, jednak dokonam jego uszczegółowienia. Po pierwsze, najpierw trzeba podjąć decyzję na „tu i teraz”, czyli konkretnie coś odpowiedzieć pacjentce, zanim przyjdzie mąż. Moim zdaniem najlepiej podkreślić, że pacjentka stawia terapeutę w trudnym położeniu i że musi to na spokojnie rozważyć i np. do przyszłego tygodnia powie jej o swojej decyzji. Nie odwoływałabym sesji, ponieważ terapeuta uczy pacjentów, aby szanowali jego czas i odwoływali wizyty wcześniej i tak samo on nie powinien odsyłać ich teraz do domu. Następnie analizując konkretny przypadek skłaniałabym się za indywidualnym spotkaniem z pacjentką. Oczywiście jej partner powinien wiedzieć, że takie ma miejsce. Podczas sesji porozmawiałabym z nią dlaczego zdecydowała się ujawnić właśnie teraz tę informację, czy zdaje sobie sprawę z tego, w jak niekorzystnym położeniu jest teraz terapeuta, prosząc go o złamanie tajemnicy oraz o to, jak wyobraża sobie dalszą współpracę. Spróbowałabym przekonać pacjentkę, aby ujawniła te informacje mężowi, ale trzeba być tu niezwykle delikatnym, aby nie odwołać się do manipulacji. Jeżeli pacjentka zmieni zdanie i będzie chciała przekazać te informacje, to wtedy można zaproponować indywidualne spotkania z mężem, aby przepracować jego poprzednie doświadczenie ze zdradą i trochę go przygotować na tę nowinę. Jednak mam tu duże wątpliwości, co do tego, czy nie jest to manipulowanie pacjentami w celu uzyskania najlepszego dla terapeuty rozwiązania. Natomiast jeśli pacjentka kategorycznie nie chce mówić o tym mężowi, to zaproponowałabym klientom renegocjowanie kontraktu lub pomoc w poszukaniu innego terapeuty.

    OdpowiedzUsuń

Udział w dyskusji nad dylematem.