czwartek, 14 grudnia 2017

Dylemat własny "Specyficzny związek"

Opis dylematu
     Jesteś psychoterapeutą. Od około 6 miesięcy prowadzisz terapię pewnej kobiety, a także pewnego mężczyzny. Kobieta przyszła do ciebie po pomoc po tym, gdy została zgwałcona podczas powrotu z imprezy urodzinowej koleżanki. Pojawiła się u ciebie po około 3 tygodniach od zdarzenia, gdy poczuła, że odrętwienie nie mija. Nie zgłosiła gwałtu na policję i nadal nie chce, ponieważ bała się i nadal się boi oskarżeń ze strony otoczenia. Powodem zgłoszenia było odczuwanie nieustającego przerażenia, wstydu, upokorzenia, lęk przed sprawcą, obwinianie się za zaistniałą sytuację. Przedmiotem terapii jest pomoc w poradzeniu sobie z w/w objawami emocjonalnymi oraz powrót do stanu równowagi.
     Mężczyzna, natomiast, zgłosił się na terapię na trzy tygodnie przed zgłoszeniem się opisywanej kobiety, chciał zapanować nad swoją impulsywnością w różnych sferach funkcjonowania. Na ostatniej sesji wyjawił, że jakieś pół roku temu zgwałcił kobietę, nie dawało mu to spokoju i zaraz na drugi dzień od zdarzenia postanowił zgłosić się po pomoc i tak naprawdę to było powodem przyjścia do ciebie.
     Gdy mężczyzna zaczął opowiadać o swoim czynie skojarzyłeś oba fakty, podobieństwo historii obu pacjentów było ewidentne. Kobieta nie zgłosiła gwałtu na policję, ponieważ bała się reakcji otoczenia i całej procedury dochodzenia, kto był sprawcą. Lokalne media nie donosiły o poszukiwaniu gwałciciela, a w bazie osób poszukiwanych (http://poszukiwani.policja.pl/pos/form/5,dok.html) również nie znalazłeś swojego pacjenta. Opis miejsca i okoliczności, w którym doszło do zdarzenia (przyuliczna brama w centrum miasta, późny wieczór), podany przez kobietę jest zgodny z opisem podanym przez mężczyznę. Pacjentka ponadto zapamiętała tatuaż, który posiadał sprawca na prawym nadgarstku, była to gwiazdka z cyfrą „6”. Dokładnie taki sam tatuaż i w tym samy miejscu ma twój pacjent. Moment zgłoszenia obu pacjentów również składał się w chronologiczną całość: mężczyzna dokonał gwałtu à na drugi dzień pojawił się u ciebie w gabinecie à uczęszczał na terapię 6 miesięcy à po tych 6 miesiącach przyznał się do gwałtu; kobieta została zgwałcona à trzy tygodnie po gwałcie pojawia się u ciebie w gabinecie à uczęszcza na terapię około 6 miesięcy à o gwałcie powiedziała od razu, była to przyczyna jej objawów, które są powodem zgłoszenia się do ciebie.

Na czym polega dylemat?
Terapeuta musi rozwiązać problem specyficznego „związku” dwóch jego pacjentów – relacja ofiara-sprawca. Osoby te pozostają w terapii już stosunkowo długo, co umożliwiło zawiązanie silnego przymierza terapeutycznego w obu przypadkach. Terapeuta ma prawny obowiązek zgłoszenia przestępstwa odpowiednim organom. Ale w tej sytuacji w obu przypadkach takie postępowanie prawdopodobnie zerwałoby relację terapeutyczną:
- kobieta nie chce zgłosić przestępstwa, a postąpienie wbrew jej zgody i zrobienie tego za nią jest nieposzanowaniem jej decyzji i wiąże się z ryzykiem zakończenia terapii, a to z kolei uniemożliwi ukazanie pacjentce konsekwencji (emocjonalnych, społecznych) zgłoszenia i niezgłoszenia gwałtu, które pozwalają  zrewidować podjętą decyzję;
- zawiadomienie policji lub prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez pacjenta wiąże się z ryzykiem zerwania relacji terapeutycznej po pierwsze dlatego, że rozpoczną się policyjne poszukiwania i, gdy prędzej czy później zostanie aresztowany, to nie będzie miał fizycznej możliwości kontynuowania terapii, a po drugie, gdy dowie się, że terapeuta „doniósł na niego” straci do niego zaufanie, a jego działania skupią się prawdopodobnie na jak najefektywniejszej ucieczce policji (zmiana miejsca pobytu, nie pokazywanie się w miejscu/miejscowości popełnienia czynu itd.). W opisanej sytuacji pacjent popełnił czyn tylko raz, nie jest seryjnym gwałcicielem i wyraża chęć pracy nad zrozumieniem i poprawą swojego funkcjonowania. W obu, wyżej opisanych, przypadkach ryzyka zerwania relacji terapeutycznej zgłoszenie przestępstwa uniemożliwi kontynuowanie terapii, która ma pomóc pacjentowi panować nad swoimi impulsami.
Niewątpliwie podjęcie decyzji o zgłoszeniu przestępstwa jest dylematem, ale z powyższego wynika, że większe korzyści terapeutyczne pacjenci mogą odnieść, gdy przestępstwa się nie zgłosi. Dlatego dylemat tej sytuacji dotyczy innej kwestii -  kontynuowanie versus zakończenie terapii pacjenta/pacjentki/obu, biorąc pod uwagę właśnie fakt większych korzyści z niezgłoszenia przestępstwa. Terapeuta zastanawia się, czy kontynuować terapię z pacjentką a z pacjentem zakończyć, kontynuować z pacjentem a z pacjentką zakończyć, kontynuować z obojgiem, zakończyć z obojgiem. Każde z tych rozwiązań niesie ze sobą korzyści, jak i straty.

Czyje dobro może być zagrożone?
Pacjentów: w sytuacji kontynuowania terapii pacjenci mogą nie uzyskać profesjonalnej pomocy psychologicznej, bo w pewnym sensie terapeuta przestaje być uczciwy w stosunku do pacjentów. Czy chce czy nie, to oprócz informacji otrzymywanych bezpośrednio od pacjenta, będzie otrzymywał informacje od osoby „trzeciej” na jego temat. Relacja terapeutyczna dwóch osób przekształca się w „trójkąt terapeutyczny”, w którym pacjent nie jest świadomy istnienia tego drugiego informatora. Terapeuta nie musi w żaden sposób wykorzystać otrzymanych informacji od osoby trzeciej (nawet nie powinien) i nie jest ważna ich treść, ale sam fakt jakby istnienia tej osoby w relacji sprawia, że uczciwość terapeuty wobec pacjenta zostaje umniejszona. Natomiast przy przerwaniu relacji terapeutycznej pogorszeniu może uleć zdrowie psychiczne i stan emocjonalny pacjentów.
  
Terapeuty: wątpliwość z jaką może się spotkać, to fakt jego uczciwości (wyjaśnienie wyżej), w sytuacji kontynuowania terapii z oboma pacjentami. Pod znakiem zapytania staje profesjonalny charakter kontynuowanej terapii. Zakończenie terapii może wiązać się z wyrzutami sumienia, co do takiego zakończenia i pozostawienia pacjentów. A pozostawanie w terapii z jednym, a zakończenie jej z drugim może powodować poczucie bycia niesprawiedliwym, czy też nadmiernej odpowiedzialności za wybór pacjenta, który ma pozostać.

Kontekst kodeksowy problemu:
Kodeks Etyczno-Zawodowy Psychologa PTP:
26. Gdy w swoich czynnościach zawodowych psycholog zostanie uwikłany w konflikt interesów, zarówno między osobami, jak między osobami i instytucją, postępuje tak, aby nie spowodować szkody dla którejkolwiek z zainteresowanych stron. – W opisanej sytuacji zostaje uwikłany w specyficzny konflikt interesów między osobami: ofiarą gwałtu a gwałcicielem. Prowadzenie terapii z obojgiem pacjentów naraża ich na spotkanie się, co z pewnością nie jest pożądane ani przez ofiarę ani przez sprawcę i może wywołać negatywne skutki emocjonalne pacjentów 
Kodeks Zasad Etycznych Psychoterapeuty (Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego):
Zasada 1.a: Psychoterapeuta […] unika takiego rodzaju relacji, które mogłyby ograniczyć jego bezstronność i sprowokować konflikt interesów. – j/w

Kodeks Etyczny Psychoterapeuty Centrum Terapii Poznawczo- Behawioralnej:
13.1. Specyfika procesu terapeutycznego może wiązać się z koniecznością funkcjonowania w różnych społecznych sytuacjach; konieczne jest […] unikanie podwójnych relacji. – W sytuacji prowadzenia jednocześnie terapii ofiary i terapii sprawcy terapeuta wchodzi w „podwójną relację” (nie chodzi o prywatną relację + terapeutyczną relację), albo z ofiarą, albo ze sprawcą w specyficzny sposób. Otóż ofiara i sprawca są w dość osobliwym „związku” (łączy ich zdarzenie przemocowej relacji seksualnej). W pewnym sensie ofiara sprawia, że sprawca jest „znany” terapeucie (podczas terapii ofiara opowiadała o nim w sytuacji gwałtu), czyli terapeuta czerpie wiedzę o funkcjonowaniu sprawcy z dwóch źródeł: od ofiary i od samego sprawcy.
(W naszym przypadku nie ma odwrotnej sytuacji, że sprawca opowiada o ofierze bo dopiero wyjawił informację o gwałcie).

Kodeks Etyczny Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej:
9. Podwójne relacje Psychoterapeuta stara się unikać szkodliwych dla pacjenta podwójnych relacji, zwłaszcza tam, gdzie może pogorszyć skuteczność albo rzetelność jego pracy, albo zaszkodzić pacjentowi lub innym osobom korzystających z jego działań. - j/w
 
Jakie są potencjalne rozwiązania danego problemu? Jakie mogą być ich konsekwencje?
1. Terapeuta kontynuuje terapię z ofiarą jak i sprawcą – w efekcie czego narażenie na nieuczciwość, utrzymywanie w tajemnicy informacji o jednym przed drugim, brak poczucia bycia niesprawiedliwym, czy nadmiernej odpowiedzialności za wybór klienta, obaj pacjenci mogą dalej uczęszczać na sesje (zapewnienie ciągłości terapii)
2. Terapeuta kończy terapię zarówno z ofiarą jak i sprawcą – w efekcie czego poczucie zarzucenia sprawy, wyrzuty sumienia związane z porzuceniem pacjentów bez udzielenia wystarczającej pomocy, uniknięcie ryzyka nieuczciwości i utrzymywania informacji w tajemnicy, brak poczucia bycia niesprawiedliwym, możliwe pogorszenie stanu pacjentów
3.  Terapeuta kończy terapię z ofiarą – w efekcie czego poczucie bycia niesprawiedliwym, uniknięcie ryzyka nieuczciwości i utrzymywania informacji w tajemnicy, wyrzuty sumienia związane z porzuceniem pacjenta bez udzielenia wystarczającej pomocy, możliwe pogorszenie stanu pacjenta
4.  Terapeuta kończy terapię ze sprawcą – podobnie jak wyżej – w efekcie czego  poczucie bycia niesprawiedliwym, uniknięcie ryzyka nieuczciwości i utrzymywania informacji w tajemnicy, wyrzuty sumienia związane z porzuceniem pacjenta bez udzielenia odpowiedniej pomocy, możliwe pogorszenie stanu pacjenta
 
Co należy wziąć pod uwagę podejmując decyzję?
  •   stan psychiczny pacjentów i to jak mogą zareagować na zakończenie terapii
  •   komfort pracy terapeuty i jego stan emocjonalny
Zapraszam do dyskusji!
Katarzyna Fąferek

18 komentarzy:

  1. W mojej opinii prowadzenie terapii z obojgiem pacjentów może być w skutkach jeszcze bardziej niebezpieczne niż zakończenie terapii, z którymś z pacjentów - ze względu na możliwość spotkania ofiary ze sprawcą. A konsekwencje takiego spotkania, szczególnie dla ofiary mogłyby doprowadzić do kolejnej tragedii ( np. próby samobójczej, czy po prostu lęku/strachu przed przychodzenia na terapię w obawie spotkania gwałciciela). Ponadto, tak jak wspomniano, terapeuta zatraci swoją obiektywność i zostanie uwikłany w "trójkąt terapeutyczny". Problem pojawia się, którego z pacjentów "wybrać". Uważam, że decyzję taką podjąć może tylko psycholog, który pracuje z pacjentami, ponieważ jest w stanie określić ich stan psychiczny. Myślę, że decyzje taką powinien podjąć po konsultacji/superwizji z innym doświadczonym psychologiem/terapeutą.
    Kamila Bednarek

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem dalsze kontynuowanie terapii z obojgiem pacjentów jest niemożliwe. Terapeuta dowiaduje się od obojga o popełnionym przestępstwie i jest zobowiązany powiadomić o tym policję, jednak zrobienie tego bez ich zgody, może źle wpłynąć na ich stan psychiczny oraz relację terapeutyczną. Utrzymywanie w terapii obojga pacjentów jest przejawem braku uczciwości terapeuty, ponieważ traci on swój profesjonalizm w momencie, gdy uzyskuje informacje nie bezpośrednio od danego pacjenta, ale też od osoby "trzeciej". Terapeuta przestaje być szczery w relacji, gdy zataja przed pacjentem fakt, że otrzymuje informacje na temat tego zdarzenia również z innego źródła. Dlatego wydaje mi się, że kontynuowanie terapii z obojgiem jest wykluczone. Nagłe zerwanie relacji terapeutycznej i pozostawienie pacjentów bez pomocy też jest niekorzystnym rozwiązaniem, ponieważ może wpłynąć na pogorszenie stanu zdrowia psychicznego pacjentów. Wybranie któregoś z pacjentów i pozostawienie go w terapii budzi u mnie duży sprzeciw i poczucie niesprawiedliwego traktowania, ponieważ nie wiem na jakiej podstawie terapeuta miałby dokonać tego wyboru. Jako rozwiązanie proponuje, po wcześniejszej superwizji podjęcie decyzji o zakończeniu terapii z obojgiem pacjentów i przekazanie każdego osobno do innego terapeuty. Takie rozwiązanie umożliwi bycie uczciwym wobec obojga oraz zadba o ich komfort psychiczny, gdyż wyeliminuje możliwość przypadkowego spotkania gwałciciela z ofiarą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sytuacja, w której terapeuta rezygnuje ze wspólnej pracy z pacjentem (obojętnie z którym) wprowadza kolejny problem : motyw odrzucenia.
    Pojawić się mogą u pacjentów pytania "Dlaczego mnie odrzucił?", "Dlaczego znów mi się to przytrafia?", "Jestem tak beznadziejny/-a". Wygląda to tak, jak poprzez zakończenie terapii dokonał poznawczej zmiany polegającej na wzmocnieniu poznawczych zniekształceń związanych z myśleniem czarno-białym, katastrofizacją. Pociągnąć to może u obojga pacjentów do opłakanych skutków. Dokonanie wyboru dotyczącego wartości człowieka (z którym pracować, którego wyrzucić z terapii) samo w sobie jest nieetyczne, niemoralne. Praca z obojgiem pacjentów moim zdaniem jest mało profesjonalna i nie uczciwa jak podkreślają przedmówcy. Poza tym wydaje mi się, że w tej sytuacji terapeuta przybiera pewnego rodzaju maskę i zaczyna prowadzić grę, w której włączeni są pacjenci (coś jak Ojciec Mateusz będący jednocześnie detektywem i psychologiem...) Co ważne, zbiera informacje od osób trzecich co już zostało wyjaśnione a czego robić nie powinien. Pojawia się tutaj problem tego, że dostarczane mogą mu być informacje od jednego z pacjentów na temat drugiego, o których ten drugi nie powiedział i na tym etapie terapii jeszcze mówić nie chciał. Przekazanie pacjentów innym psychologom jest rozwiązaniem lecz znów pojawia się motyw odtrącenia i pytanie "Dlaczego mnie odrzucił". Motywacja do podjęcia dalszej terapii zaczynając od początku z nowym psychologiem wydaje mi się znikoma. Pomysł z superwizją wydaje mi się tutaj jak najbardziej trafny. Konsultacja z doświadczonymi kolegami powinna nastąpić jak najszybciej w celu podjęcia dalszych działań.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że terapeucie bardzo trudno będzie kontynuować obie terapie, ponieważ chcąc nie chcąc będzie uzyskiwał informacje z drugiej ręki na temat swoich pacjentów, a zatem znajdzie się "trójkątnej relacji", o czym żadne z jego pacjentów nie będzie wiedziało. Argument, że tylko pacjentka udziela w terapii informacji na temat sprawcy (drugiego pacjenta) uważam za nietrafny, ponieważ można założyć, że w toku dalszej terapii sprawca będzie chciał opowiedzieć terapeucie o gwałcie i kobiecie, która była ofiarą, gdyż przyznał, że to właśnie zdarzenie było przyczyną podjęcia terapii. W tej sytuacji terapeuta powinien rozważyć zakończenie relacji terapeutycznej z jednym lub z obojgiem pacjentów. Podzielam opinie kolegów przedstawione powyżej, że niespodziewane zakończenie terapii byłoby trudne dla każdego z pacjentów. Dlatego uważam, że terapeuta powinien zakończyć relację z jednym z pacjentów, w ten sposób minimalizując szkodę (tylko jeden z pacjentów musiałby sobie poradzić z "odrzuceniem"). Pacjent, z którym terapeuta zechce zakończyć relację powinien zostać skierowany do terapeuty, który pracuje w innym ośrodku, tak aby wyeliminować możliwość spotkania się sprawcy i ofiary w poczekalni ośrodka. W kwestii 'którego pacjenta wybrać' uważam, że proste rozwiązania typu mężczyzna pierwszy zgłosił się na terapię, więc on zostaje lub kobieta jest ofiarą, więc ona zostaje, są nieetyczne. Dlatego terapeuta powinien poddać się superwizji w celu przedyskutowania stopnia zaawansowania obu terapii i siły przymierza terapeutycznego u każdego z pacjentów, a także potencjalnych szkód, które zerwanie relacji mogłoby spowodować u każdego z nich. Uważam, że decyzję należy podjąć szybko, by informacje z drugiej reki przestały wpływać na przebieg terapii. Kiedy już decyzja zostanie podjęta trzeba dobrze przemyśleć kwestię wyjaśnienia odsyłanemu pacjentowi powodów skierowania go do innego terapeuty. Czy terapeucie wolno wówczas kłamać, by nie ujawnić faktu pracy z drugim pacjentem i jednocześnie chronić odsyłanego pacjenta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że Twoje pytanie jest tematem kolejnego dylematu etycznego . Ja osobiście kłamałabym dla dobra obojga pacjentów .
      Nie mogłabym powiedzieć -wiesz co musimy się pożegnać, ponieważ u mnie na terapii jest też twoja ofiara . Oczywiście jest to absurdalne zachowanie i niedopuszczalne , ponieważ nie mamy takiego prawa ujawniać inf. o swoich pacjentach nikomu .
      Założmy ,że przestępca postanowi odkupić winny i przerosić. Specjalnie zaczeka na dziewczyn bo przecież będzie wiedział gdzie ją spotkać .Spowoduje poczucie niebezpieczeństwa, odnowi traumę u kobiety.Wydaje mi się ,że ta informacja nie jest potrzebna żadnej ze stron ale mogę się mylić .Co wy na to ???

      Usuń
  6. Moim zdaniem ,prowadzenie terapii obojga pacjentów razem przez jednego psychologa jest sprawą niemożliwą do wykonania ,konieczne jest unikanie podwójnych relacji. Osobiście nie mogłabym tak prowadzić terapii ,żyjąc w trójkącie terapeutycznym . Wybrałabym "opcje" odesłania pacjenta ,możliwego sprawcy do innego terapeuty .Moją decyzje tłumaczyłabym tym , że: lepiej pomogę mu polecając innego specjalistę .Moim zdaniem odpowiednio przeprowadzona rozmowa z pacjentem i podkreślenie jego chęci zmiany nie spowoduje negatywnych konsekwencji np. w poczuciu u pacjenta odrzucenia i nadal będzie chciał kontynuować terapie z nowym specjalistą .Faktem jest,że może wystąpić ryzyko nie podjęcia pracy z nowym terapeutą co może skutkować pogorszeniem stanu pacjenta i terapeuta może odczuwać poczucie winny .Dlatego należałoby relacje terapeuty z pacjentem poddać superwizji .
    Pozytywne strony tego działania : uniknięcie ryzyka nieuczciwości i utrzymywani informacji w tajemnicy, brak wyrzutów sumienia związanego z porzuceniem pacjenta. Udzielenie odpowiedniej pomocy czyli polecenia innego specjalisty. Zerwanie niezdrowego i nie przynoszącego korzyści trójkąta terapeutycznego .
    Natomiast mogłabym prowadzić terapie z pacjentką uważam ,że takie rozwiązanie jest najlepsze .Na chwile obecną pacjentka nie jest gotowa ,aby zgłosić gwałt na policje i sama nie zrobiłabym tego bez jej zgody . Obecnie ważniejsze jest wypracowanie celu terapii, który sama określiła.Przedmiotem terapii jest: pomoc w poradzeniu sobie pacjentki z w/w objawami emocjonalnymi oraz jej powrocie do stanu równowagi . Uważam ,że w takim przypadku nie należy odsyłać pacjentki do innego terapeuty .

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudny dylemat. Z jednej strony zgadzam się z powyższymi komentarzami, jednak mam wrażenie, że zbyt mało wagi poświęca się samemu psychologowi. Jako specjaliści, powinniśmy być świadomi też swoich ograniczeń - nie możemy zbawić świata swoim kosztem. Oczywiście rozumiem dylemat związany z "porzuceniem" pacjentów, ale nie wyobrażam sobie, jak psycholog miałby prowadzić te dwie terapie równocześnie. Trzeba pamiętać, że nie tylko psycholog wpływa na pacjenta, ale też pacjent na psychologa (który przecież też jest człowiekiem i też ponosi koszty związane z tą sytuacją). Mając podobny dylemat najprawdopodobniej zachowałabym się analogicznie do wskazań art. 85 KPK – sprzeczne interesy pacjentów uniemożliwiają dalszą skuteczną pracę i należy wskazać dla każdego z nich innego terapeutę. Myślę, że mimo poniesionych kosztów związanych z przejściem do innego terapeuty, korzyści przewyższają straty – dla wszystkich stron. Psycholog nie jest uwikłany w trójkąt (który prawdopodobnie powoduje ogromny stres, który prawdopodobnie przenosi na relację terapeutyczną), pacjenci natomiast nie będą narażeni na przypadkowy fizyczny kontakt i będą mieli szansę na dalszą, wartościową pracę – czy ją wykorzystają, tego nie wiemy. Samego zakończenia terapii przez psychologa nie uważam za coś złego, raczej sposób, w jaki to zrobi – co pozostaje w jego rękach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na miejscu terapeuty najpierw poszłabym na superwizje. Pierwszą propozycją rozwiązania tego dylematu byłoby zakończenie terapii z obydwoma osobami, ponieważ obydwie osoby potrzebują terapeuty z powodu innych potrzeb i wybieranie byłoby niestosowne. Drugim rozwiązaniem byłoby wybranie osoby, która zostanie na terapii u tego terapeuty na zasadzie większych kosztów psychicznych po zrezygnowaniu w tym momencie z terapii u konkretnego terapeuty, któremu się zaufało lecz nie wiem jak wpływałoby to na samopoczucie terapeuty, który cały czas pamięta o tej sytuacji i o tym, że miał dwóch pacjentów ofiarę i sprawcę. Uważam także tak jak Sandra Wilczyńska, że zbyt mało uwagi się poświęca samemu psychologowi. Psycholodzy powinni być świadomi swoich ograniczeń. Jeśli prowadziłoby się terapię ofiary i sprawcy to wie się więcej o całym zdarzeniu z różnych stron, mogłoby to także wpływać na zdrowie psychiczne terapeuty, gdyż prowadzenie obydwóch pacjentów to moim zdaniem duże obciążenie psychiczne i mogłoby rzutować na pracę z nimi. Gdyby ofiara i sprawca dowiedzieli się, że chodzą do tego samego terapeuty wynikłyby z tego duże problemy. Także mogłoby tutaj ucierpieć zdrowie psychiczne terapeuty z powodu nie zgłoszenia tej sprawy na policję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem nie da się pracować z obojgiem pacjentów. Z pewnością trzeba odesłać albo jedną albo dwie osoby. Gdy terapeuta zdecyduje o odesłaniu jednej osoby musi rozważyć, która dozna - w efekcie tej decyzji - mniejszej szkody. Ja, z perspektywy osoby, która przeczytała przypadek, skłaniam się do tego, by pracować dalej z kobietą. Ona tylko terapeucie opowiedziała o gwałcie - myślę, że przerwanie terapii i odesłanie jej do nowego terapeuty może być dla niej bardzo traumatycznym przeżyciem. Ostateczną decyzję, uwzględniając stan pacjentów powinien podjąć jednak psycholog. Pewny też jestem, że odsyłając powinien użyć sformułowań (zresztą prawdziwych) w stylu, "uważam, że nie jest w stanie pomóc Ci w tym momencie i dla tego proponuję innego terapeutę"

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem jest to ciężka sytuacja dla psychologa. Wybierając każdą z dróg wyjścia z sytuacji i tak finalnie psycholog jest uwikłany w daną sytuację, jakże trójkąt terapeutyczny. Według mnie w terapiach trzeba dojść do takiego momentu, w którym każda z osób określi jasno, czego oczekuje od psychologa i na czym polegać ma pomoc. Mężczyzna, który dopuścił się gwałtu będąc prowadzonym przez psychologa mógłby przyznać się przed samym sobą, że to, co zrobił zasługuje na karę, ponieważ przyniosło szkodę drugiej osobie. Psycholog powinien prowadzić psychoterapię obojga osób do momentu poczucia dyskomfortu u jakiejkolwiek ze stron, kiedy da się odczuć, że działania i kroki są nieuczciwe lub nieobiektywne wnioskując to na podstawie doświadczeń podczas terapii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest to niewątpliwie ciężki do rozstrzygnięcia dylemat etyczny. Uważam podobnie jak Daria, iż w pierwszej kolejności należałoby by się poddać superwizji i zasięgnąć porady doświadczonego psychologa. Sądzę również, ze pozostanie w terapii z obojgiem pacjentów przyniosłoby więcej strat i zagrożeń zarówno dla samych pacjentów jak i psychologa niż korzyści. Warto mieć również na uwadze ( jak wspomniała Sandra Wilczyńska), iż kto jak kto ale w szczególności Psycholog powinien potrafić zadbać o swoją higienę psychiczną i zdrowie. Jak mówi art. 85 KPK – sprzeczne interesy pacjentów uniemożliwiają dalszą skuteczną pracę i należy wskazać dla każdego z nich innego terapeutę jest tutaj najlepszym i najzdrowszym dla wszystkich pacjentów rozwiązaniem. W tej sytuacji powołałbym się na brak własnych kompetencji do udzielenia skutecznej pomocy obu pacjentom i przekierowała ich do innych, różnych terapeutów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak jak poprzednicy uważam, że pozostanie w terapii obojga pacjentów jest niemożliwe. Moim zdaniem terapeuta, powinien skonsultować się z innym terapeutą oraz wspólnie podjąć decyzję o "przekazaniu" jednego z pacjentów. Aby uniknąć poczucia odrzucenia, terapeuta powinien wyjaśnić osobie "przekazywanej" jaka zaistniała sytuacja (bez szczegółów)- opowiedzieć o osobie, która jest na terapii nieco dłużej, a teraz okazało się, że te osoby są ze sobą powiązane- wytłumaczyć również jakie niesie to konsekwencje (konflikt interesów). Terapeuta powinien również zapewnić pacjenta o profesjonalizmie swojego kolegi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z większością osób sugerujących, że terapia obojga pacjentów nie jest wskazana. Co do decyzji, którą osobę zatrzymać, to wydaje mi się, że warto by wziąć pod uwagę kilka czynników, mogących pomóc w minimalizacji negatywnych skutków rozstania, takich jak: struktura osobowości, postęp w terapii i przewidziany czas jej zakończenia. Oczywiście, w tym wypadku superwizja jest jak najbardziej wskazana. Ze względu na 6 miesięczny czas spotkań, psycholog powinien także zadbać o to aby pacjent, z którym zdecyduje się rozstać, trafił do odpowiedniego specjalisty na dalszą terapię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Również w moim odczuciu nie jest możliwa kontynuacja terapii z obojgiem pacjentów. Przydatna byłaby pewnie superwizja, jednak wydaje mi się, że w tym przypadku ważne byłoby by terapeuta skupił się na własnych odczuciach. Przede wszystkim, tak jak proponują Sandra i Daria, skupienie powinno obejmować w dużej mierze jak psycholog czuje się w tej sytuacji. Warto wziąć pod uwagę, że ( nawet gdyby pacjenci nie byliby powiązani i nie znalibyśmy ofiary) sam fakt, że pacjent dopuścił się gwałtu mógłby wywołać u terapeuty bardzo duży dyskomfort i spowodować niemożliwość dalszego prowadzenia terapii. Terapeuta powinien też dokonać wyboru dotyczącego tego czy kontynuować z którymś z pacjentów terapię czy nie na podstawie własnych odczuć i kompetencji - czy ma poczucie, że którejś z osób może lepiej pomóc? Czy ma poczucie, że znane mu informacje będą zaburzać obie terapie i nie może prowadzić ich dalej?
    Musimy mieć na uwadze, że nie będziemy skutecznymi terapeutami, jeśli np. będziemy czuć do pacjenta niechęć, będziemy ciągle myśleć o innym pacjencie na sesji lub mieć poczucie winy i wówczas lepiej zaproponować innego terapeutę.
    Jeśli psycholog stwierdzi, której z osób lepiej mógłby pomóc albo że nie jest w stanie pomagać żadnej z osób powinien w odpowiedzialny sposób zadbać o to by jedna lub obie osoby otrzymały terapeutę, który w naszej opinii będzie dla nich odpowiedni i może im pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  15. Również zgadzam się z przedmówczyniami. Niemożliwym jest według mnie kontynuowanie obu terapii ze względu na dalsze uwikłanie w trójkąt terapeutyczny, ale też ze względu na zwiększający się poziom stronniczości terapeuty.
    Zakończenie terapii z jednym z pacjentów nastręcza kolejnych dylematów i wątpliwości - kogo odrzucić, kto "zasługuje" na dalszy kontakt z terapeutą, czy kierujemy się zasadą pierwszeństwa, krzywdy, czy jeszcze jakąś inną? Wydaje mi się, że takie rozwiązanie spowodować może jedynie wyraźne pogorszenie samopoczucia samego terapeuty - czy dokonał właściwego wyboru, czy "odrzucony" lub "przekierowany" pacjent dobrze sobie radzi...
    Najlepszym rozwiązaniem jest według mnie zakończenie obu terapii, zarówno ofiary, jak i sprawcy poprzedzone superwizją. Obu osobom należy zaproponować kontakt z innymi terapeutami. Takie zachowanie pomogłoby uniknąć poczucia niesprawiedliwości, porzucenia pacjenta i innych wyżej opisywanych wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podsumowanie:
    Data rozpoczęcia dyskusji: 14.12.2017
    Data zakończenia dyskusji: 18.01.2018
    Dyskutanci:
    Bednarek Kamila
    Jaskulska Anna
    Konieczny Patryk
    Kosińska Karolina
    Kostyk Daria
    Liszewska Urszula
    Maciejewicz Angela
    Madej Olga
    Rejent Anna
    Różewicz Maciej
    Spychała Wojtek
    Staszewska Karolina
    Wilczyńska Sandra
    Wróbińska Kinga

    Prawie wszyscy dyskutanci wyrazili negatywny stosunek do rozwiązania uwzględniającego kontynuowanie terapii z obojgiem pacjentów. Ilość strat związana z tym rozwiązaniem znacznie przewyższa korzyści. Wielokrotnie w komentarzach zwracano uwagę na na takie negatywne skutki kontynuowania terapii jak: możliwość spotkania ofiary ze sprawcą, zatracenie obiektywności przez terapeutę i uwikłanie się w „trójkąt”, uzyskiwanie informacji od osoby „trzeciej”, co jest przejawem nieuczciwości terapeuty.
    Jedna z dyskutantek opowiedziała się za tym rozwiązaniem i zaproponowała prowadzenie terapii obojga osób do momentu poczucia dyskomfortu u którejkolwiek ze stron/poczucia że działania są nieuczciwe lub nieobiektywne.

    Najczęściej proponowanymi rozwiązaniami były przerwanie terapii z jednym z pacjentów i kontynuowanie z drugim oraz przerwanie terapii z obojgiem pacjentów z zaproponowaniem im terapii u różnych specjalistów.
    Prawie wszyscy podkreślili wagę skorzystania z superwizji przed podjęciem jakiegokolwiek rozwiązania.
    Według dyskutantów opowiadających się za przerwaniem terapii tylko z jednym z pacjentów, rozwiązanie to jest minimalizowaniem szkód, bo tylko jeden z pacjentów musiałby poradzić sobie z „odrzuceniem”, udzileniem odpowiedniej pomocy, czyli polecenia innego specjalisty. Ponadto pozwala uniknąć ryzyka nieuczciwości i utrzymywani informacji w tajemnicy, powoduje mniej wyrzutów sumienia związanego z porzuceniem pacjenta, daje możliwość zerwania niezdrowego i nie przynoszącego korzyści trójkąta terapeutycznego. W celu wybrania, z którym z pacjentów należy kontynuować terapię, a z którym zakończyć terapeuta powinien skorzystać z superwizji i wziąć pod uwagę strukturę osobowości pacjenta, postęp w terapii, oszacować koszty psychiczne.
    Dwie dyskutantki zaproponowały, by kontynuować terapię z pacjentką, ponieważ przejawia ona poważne konsekwencje zgwałcenia w postaci objawów emocjonalnych i jej stan wymaga powrotu do równowagi, a odesłanie jej do innego terapeuty spowodowałoby większe szkody.
    Natomiast rozwiązanie w postaci przerwania terapii z obojgiem pacjentów z zaproponowaniem im terapii u różnych specjalistów jest właściwym wg dyskutantów ponieważ umożliwia bycie uczciwym wobec obojga pacjentów, zadba o komfort psychiczny pacjentów oraz terapeuty, ponieważ wyeliminuje możliwość przypadkowego spotkania gwałciciela z ofiarą, eliminuje uwikłanie w „trójkąt”, daje pacjentom szansę na dalszą wartościową pracę, a terapeucie możliwość uniknięcia poczucia niesprawiedliwości i porzucenia pacjenta.

    Zdecydowanie zgadzam się z opinią dyskutantów co do kontynuowania terapii obu pacjentów – jest to rozwiązanie przynoszące najwięcej negatywnych konsekwencji zarówno dla pacjentów jak i terapeuty. Zgadzam się również z opinią, że kontynuowanie terapii tylko z jednym pajentem jest minimalizowaniem szkód, ponieważ tylko jeden z nich musi poradzić sobie z odrzuceniem, ale nadal nie zostało jasno rozstrzygnięte, który miałby „cierpieć”. Ponadto w tym rozwiązniu nadal pozostają szkody związane z koniecznością wyboru i poczuciem niesprawiedliwości terapeuty. Przerwanie terapii z obojgiem pacjentów z zaproponowaniem im terapii u różnych specjalistów powoduje konieczność poradzenia sobie z poczuciem odrzucenia przez obu pacjentów, ale jako jedyne rozwiązanie eliminuje negatywne koszty związane z dokonaniem wyboru pacjenta przez terapeutę.

    Moim zdaniem przerwanie terapii z obojgiem pacjentów z zaproponowaniem im terapii u różnych specjalistów jest rozwiązaniem najrozsądniejszym w tej sytuacji. Myślę, że mimo poniesionych kosztów związanych z przejściem do innego terapeuty, korzyści przewyższają straty – dla wszystkich stron. Ponadto jest rozwiązaniem uwzględniającym zarówno dobro pacjentów, jak i terapeuty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Podsumowanie Edit.
    Najmocniej przepraszam Macieja Różewickiego za pomyłkę w nazwisku.

    Poprawna lista dyskutantów:
    Bednarek Kamila
    Jaskulska Anna
    Konieczny Patryk
    Kosińska Karolina
    Kostyk Daria
    Liszewska Urszula
    Maciejewicz Angela
    Madej Olga
    Rejent Anna
    Różewicki Maciej
    Spychała Wojtek
    Staszewska Karolina
    Wilczyńska Sandra
    Wróbińska Kinga

    OdpowiedzUsuń

Udział w dyskusji nad dylematem.