Jesteś doświadczonym psychologiem z wieloletnim stażem. Pracujesz jako wykładowca na uczelni (prowadzisz zajęcia z psychopatologii). Pewien student trzeciego roku – pan Michał – budzi ogromne wątpliwości co do swojego stanu zdrowia psychicznego (wykluczasz chorobę somatyczną). Na każdych zajęciach prowadzonych nie tylko przez Ciebie (od innych wykładowców również słyszałeś podobne do twojej opinie o panu Michale) student wypowiada się na wiele tematów w sposób kontrowersyjny (np. podważa wiedzę naukową otwarcie twierdząc, że natręctwa nie są przejawem choroby psychicznej a jedynie ,,dziwnymi przyzwyczajeniami”). Wiele zachowań pana Michała wskazuje na poważne zaburzenia psychiczne (nagłe wybuchy agresji, wpadanie w stan osłupienia). Na uczelni nie wypracowano procedur postępowania w takich przypadkach a także nie ma poradni psychologicznej. Warto dodać, że pan Michał jest typem wzorowego studenta – zawsze przygotowany na czas, egzaminy zalicza w pierwszych terminach, średnia jego ocen jest jedną z najwyższych na wydziale, co roku otrzymuje stypendium i listy gratulacyjne od rektora uczelni. Należy wziąć pod uwagę także kontekst społeczny: badania wskazują, że w Polsce około 8 milionów osób w wieku od 18 do 64 lat cierpi na zaburzenia psychiczne. Ogromną liczbę osób, u których diagnozuje się np. depresję stanowią właśnie studenci. Dodatkowo dość często słyszy się opinie jakoby większość studentów psychologii było zaburzonych.
Na czym polega dylemat
Dylemat, z jakim zmaga się psycholog
przedstawia się w następujący sposób: czy psycholog – wykładowca
powinien zareagować na budzące podejrzenia zachowania studenta? Jeśli
tak, w jaki sposób powinien to zrobić? Czy rozmowa z samym
studentem będzie wystarczająca? Czy lepszym rozwiązaniem będzie kontakt
z jego rodzicami? A może lepiej w ogóle nie reagować, skoro student
jest jednym z najlepszych na wydziale i bez problemu radzi sobie z
obowiązujących materiałem? Może nie warto ingerować
w jego życie prywatne? Czy w ogóle jesteśmy upoważnieni do działania w
imię potencjalnej przyszłości – studenta jako np. psychoterapeuty?
Dlaczego jest to dylemat
Przedstawiona sytuacja jest dylematem,
ponieważ psycholog znalazł się w sytuacji, w której musi podjąć decyzję
wpływającą na dalszy los zarówno studenta – Michała, jak i opinii na
temat Uczelni, na której studiuje pan Michał (jeśli
podejrzenia wykładowcy okażą się trafne a on nie zareaguje w porę i pan
Michał otrzyma tytuł magistra psychologii).
Z
jednej strony pan Michał jest wybitnym studentem. Z pozoru nie ma
podstaw do ingerowania w jego życie prywatne. Psycholog – wykładowca
może (tak jak pozostali wykładowcy) po prostu
przejść obok problemu, tłumacząc brak reakcji wysokimi wynikami pana
Michała, które są podstawą zaliczenia każdego egzaminu. Co więcej,
nauczyciel nie powinien podejmować działań ,,profilaktycznych” wobec
osoby dorosłej i nie – ubezwłasnowolnionej bez jej
własnej inicjatywy.
Jednak
należy pamiętać o tym, iż brak reakcji może doprowadzić do tragicznych
skutków: ucierpieć może nie tylko sam pan Michał (objawy prawdopodobnie
będą się nasilać; zaobserwowano
zmiany już w trakcie tych trzech lat studiów – początkowo nic nie
wskazywało na zaburzenia psychiczne, dopiero pod koniec pierwszego roku
zaczęto obserwować zmiany) lecz również dobre imię uczelni a także
samych wykładowców (dlaczego doświadczeni psycholodzy
nie zauważyli problemu?).
Z
drugiej strony, przypuszczenia wykładowcy co do zaburzeń psychicznych
studenta wydają się jak najbardziej trafne (psycholog – wykładowca ma
ogromne doświadczenie i dość częsty
kontakt z panem Michałem, inni wykładowcy także zauważyli niepokojące
objawy). Czy w tej sytuacji rozmowa z samym panem Michałem będzie
wystarczająca? Bez zgody pana Michała nie można nikogo zawiadomić o
swoich podejrzeniach (ważne: póki co tylko podejrzeniach!),
jednak być może rozmowa z wyższymi władzami uczelni pozwoli na
wypracowanie odpowiedniego planu działania? Należy jednak wziąć pod
uwagę kwestię narażenia pana Michała na etykietowanie (w przypadku gdy
informacja dotrze do innych), które z kolei może jeszcze
bardziej pogłębić jego zaburzenia.
Sytuacja prawna
Kodeks Etyczno – Zawodowy Psychologa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego
44: ,,Przygotowując studentów i
absolwentów do praktycznego wykonywania zawodu, należy kłaść nacisk na
jego aspekty etyczne, akcentując naczelne wartości etyczne zawodu.
Psycholog (…) Pokazuje i przybliża studentom wzorce etycznego
postępowania w sprawach zawodowych.”
17: ,,Psycholog respektuje system wartości klienta i jego prawo do podejmowania własnych decyzji.”
21: ,,Psychologa obowiązuje przestrzeganie tajemnicy zawodowej.”
Potencjalne rozwiązania problemu
1. Próba opracowania planu działania z wyższymi władzami uczelni.
2. Brak reakcji ze strony wykładowcy.
3. Rozmowa ze studentem i zaproponowanie mu spotkania w celu zbadania i weryfikacji własnych podejrzeń, bez zgłoszenia problemu wyższym władzom uczelni.
Czyje i jakie dobro będzie zagrożone
W przypadku pierwszego rozwiązania
problemu, a więc próby opracowania planu działania z wyższymi władzami
uczelni, zagrożone będzie dobro samego wykładowcy (nie jest on
upoważniony do przekazywania prywatnych informacji o studencie).
W przypadku drugiego rozwiązania problemu
– brak reakcji – zagrożone zostanie dobro zarówno pana Michała (możliwe
pogłębiane się objawów) jak i uczelni (naruszona reputacja) oraz
wykładowców nauczających pana Michała.
W przypadku trzeciego rozwiązania
problemu – rozmowa ze studentem i zaproponowanie mu spotkania, jednak
bez zgłaszania problemu wyższym władzom uczelni – zagrożone może być
dobro wykładowcy, którego student może oskarżyć o próbę
nawiązania podwójnej relacji.
Co należy wziąć pod uwagę podejmując decyzję
- Dalszy los studenta w przypadku braku reakcji ze strony wykładowcy (prawdopodobne pogorszenie stanu zdrowia).
- Możliwe etykietowane i jego konsekwencje dla pana Michała.
- Samopoczucie psychologa – wykładowcy w przypadku niezareagowania na problem.
- Możliwe koszty poniesione przez psychologa – wykładowcę w przypadku zareagowania na problem i ujawnienie swoich podejrzeń, które mogą okazać się nierzeczywiste, wyolbrzymione.
- Możliwe etykietowane i jego konsekwencje dla pana Michała.
- Samopoczucie psychologa – wykładowcy w przypadku niezareagowania na problem.
- Możliwe koszty poniesione przez psychologa – wykładowcę w przypadku zareagowania na problem i ujawnienie swoich podejrzeń, które mogą okazać się nierzeczywiste, wyolbrzymione.
Zapraszam do dyskusji,
Marta Wygocka
Marta Wygocka
Punkt 1 Kodeksu Etyczno – Zawodowego Psychologa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego mówi o tym, że
OdpowiedzUsuń,,Wykonując czynności zawodowe, psycholog zawsze dąży do tego, żeby kontakt z nim był pomocny dla drugiego człowieka czy grupy osób. Psycholog z racji swojego zawodu poczuwa się do udzielania pomocy psychologicznej w każdych okolicznościach, gdy zachodzi taka potrzeba." Chodź w tej sytuacji nie mamy pewności czy Michał na pewno tej pomocy potrzebuje psycholog- wykładowca nie powinien zostać obojętny.
Kolejnym aspektem tego dylematu etycznego jest utworzenie planu działania wraz z wyższymi władzami uczelni. Myślę, że aby uniknąć posądzenia o próbę nawiązania podwójnej relacji oraz dbając o swoje dobre imię należałoby poinformować wspomniane władze. Wydaję mi się również, że nie ma w tym przypadku mowy o przekazywaniu prywatnych informacji o studencie, ponieważ na tym etapie są to tylko i wyłącznie jego spostrzeżenia.
Czy mogę prosić o wyjaśnienie o co chodzi z tą podwójną relacją? To by było strasznie smutne, jakby zwyczajne okazanie ludzkiej życzliwości i chęci pomocy studentowi było traktowane jako etycznie niepoprawne, nie sądzicie? Chyba społeczność akademicka nie jest jeszcze do tego stopnia zatomizowana i anonimowa?
UsuńMoim zdaniem przekazywanie władzom uczelni spostrzeżeń nauczyciela akademickiego na temat inny niż działania opisane w regulaminie studiów to upowszechnianie szkodliwych plotek.
OdpowiedzUsuń:-(
Moje zdanie jest podobne do zdania przedmówczyni. Rozwiązanie pierwsze nie jest dobrym wyjściem. Nie zostaliśmy poproszeni o interwencję, być może sami wyolbrzymiamy problem i nie mamy dostatecznie dużo informacji o Panu Michale aby być pewnymi diagnozy. Takie „opracowywanie planu z władzami uczelni” za plecami samego zainteresowanego nie rozwiąże sprawy, negatywnie mogą takie postępowanie ocenić same władze uczelni, inni pracownicy, nie wspominając o Panu Michale.
OdpowiedzUsuńBrak reakcji też nie rozwiąże problemu.
Tak więc należałoby porozmawiać ze studentem. Rozmowa powinna odbyć się w cztery oczy, w przyjaznej atmosferze i z zapewnieniem poufności . Być może, gdy przedstawimy Panu Michałowi nasze spostrzeżenia i zaproponujemy mu wizytę u psychologa (oczywiście nie u nas), skorzysta z tych wskazówek. Być może sam dostrzega u siebie problem (w końcu jest studentem psychologii, skądinąd bardzo dobrym). Decyzję o rozpoczęciu terapii musi podjąć sam, należy o tym pamiętać. Co więcej, może okazać się, że student już korzysta z pomocy i jest w czasie terapii (przecież to nie jest wykluczone).
Również uważam, że najbardziej prawidłowym rozwiązaniem byłaby samodzielna rozmowa ze studentem. Ważne jest zadbanie o odpowiednie warunki aby uniknąć zwracania innych studentów na całą sytuację i w konsekwencji etykietowania. Myślę, że można by również pod uwagę zabrać ewentualność silnej, prowokującej autoprezentacji która być może miałaby skłaniać wykładowce do zwrócenia uwagi studentowi - w takim przypadku rozmowa byłaby również pomocna. W przypadku 1 rozwiązania czyli zgłoszenia problemu do władz uczelni myślę, że byłoby to bardzo krzywdzące dla studenta i zupełnie nieadekwatne. Jeśli chodzi o rozwiązanie 2 to uważam, że choć jak widać najczęściej wybierane przez wykładowców jest niewłaściwe. Jako psychologowie posiadamy pewnego rodzaju wrażliwość, która pomaga wychwycić różne symptomy i być może będzie to jedna z nielicznych okazji kiedy student będzie miał okazje przyjrzeć się własnemu zachowaniu i np. rozpocząć terapię.
OdpowiedzUsuńNiezamierzonym komentarzem może być opublikowany w „Rzeczpospolitej” artykuł Piotra Nowaka, profesora Uniwersytetu w Białymstoku, „Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe” i komentarze na ten temat. Linki poniżej.
OdpowiedzUsuńhttp://obywatelenauki.pl/2017/01/on-przeciwko-nawolywaniu-do-dyskryminacji-na-uczelniach-osob-z-problemami-psychicznymi/
https://www.facebook.com/uniwersytet.zaangazowany/posts/1293166650746301
http://www.uwb.edu.pl/nowosci/aktualnosci/stanowisko-rektora-uniwersytetu-w-bialymstoku-ws-tekstu-autorstwa-dr-hab-piotra-nowaka/839cd65d
Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest rozwiązanie drugie. Uważam, że wkraczanie w życie osobiste studenta z pozycji wykładowcy jest przekroczeniem granic i może być postrzegane jako nieetyczne ze względu na prawo do prywatności studenta. Ingerencja w jego życie narusza bowiem jego intymność oraz zmienia relacje student-wykładowca na mniej formalną, co może mieć złe skutki zarówno dla studenta jak i dla wykładowcy. Ponadto taka sytuacja może stać się większym obciążeniem psychicznym dla wykładowcy niż przemilczenie swoich spostrzeżeń. Biorąc pod uwagę fakt, że jak wspomniano w opisie, wiele osób cierpi na zaburzenia psychiczne, można założyć, że w tej grupie znajdują się studenci i studenci psychologii. Zapewne częściej zdarza się, że wykładowca zauważa (po bardzo SUBIEKTYWNEJ i cząstkowej obserwacji), że kilku studentów ma niepokojące objawy. Zakładając, że wykładowca ma na każdym roku kilku studentów, których zachowania są niepokojące, zgłaszanie takiego faktu czy ingerowanie w życie prywatne studentów wykładowcy staje się obciążeniem dla niego, dla uczelni, wprowadza dyskomfort wśród studentów i wyrządza więcej szkód niż pożytku.
OdpowiedzUsuńPODSUMOWANIE DYSKUSJI ,,Kontrowersyjny student”
OdpowiedzUsuńData rozpoczęcia: 13 stycznia 2017
Data zakończenia: 18 stycznia 2017
Dyskutanci:
Flieger Dorota
Gozdowska Agata
Hildebrańska Olga
Kaminiak Joanna
prof. Jacek Paluchowski
Polus Sandra
W dyskusji wzięło udział 6 osób. Wszystkie zaproponowane rozwiązania problemu miały swoich zwolenników, jednak większość dyskutantów (3 głosy) opowiedziało się za rozwiązaniem nr 3 – rozmową ze studentem i zaproponowaniem mu spotkania w celu zbadania i weryfikacji własnych podejrzeń, bez zgłoszenia problemu wyższym władzom. Najczęstszym argumentem osób optujących za tym rozwiązaniem była dyskrecja (,,Rozmowa powinna odbyć się w cztery oczy, w przyjaznej atmosferze i z zapewnieniem poufności”, ,,Ważne jest zadbanie o odpowiednie warunki aby uniknąć zwracania innych studentów na całą sytuację i w konsekwencji etykietowania”) oraz prawo studenta do podjęcia samodzielnej decyzji o ewentualnej terapii (,,Decyzję o rozpoczęciu terapii musi podjąć sam, należy o tym pamiętać”). Zarówno rozwiązanie nr 1 – próba opracowania planu działania z wyższymi władzami uczelni, jak i 2 – brak reakcji ze strony wykładowcy, miało tylko jednego zwolennika. Argumentem za pierwszym rozwiązaniem była chęć pomocy studentowi przy jednoczesnym uniknięciu posądzenia wykładowcy o próbę nawiązania podwójnej relacji. Argumentem za drugim rozwiązaniem było poszanowanie prawa do prywatności studenta i nieingerowanie w jego sprawy osobiste.
Ja sama skłaniam się do rozwiązania nr 3. Myślę, że już sama próba podjęcia szczerej rozmowy ze studentem byłaby ogromnym postępem (patrząc na to, co inni wykładowcy zrobili w tej sprawie – a raczej czego nie zrobili). Podczas rozmowy możemy przekazać studentowi swoje spostrzeżenia oraz zaproponować mu rozpoczęcie terapii (oczywiście u innego psychologa). Zachowanie dyskrecji w tej sytuacji jest niezwykle istotne (uważam , iż przekazanie informacji o studencie wyższym władzom uczelni mogłoby tylko pogorszyć sprawę). Myślę, że niezrobienie niczego w tej sytuacji byłoby z naszej strony najgorszą z możliwych opcji.
Serdecznie dziękuję za udział w dyskusji! :)